Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sklepiki w szkołach muszą oferować zdrową żywność

Katarzyna Piotrowiak
W sklepiku będzie można kupić soki, ale chipsów ? już nie
W sklepiku będzie można kupić soki, ale chipsów ? już nie fot marzena bugała
Soki, sałatki, owoce i kanapki mają być sprzedawane w tyskich szkołach. Jeśli sklepikarz się nie wywiąże z tych zaleceń, szkoła będzie miała prawo zerwać z nim umowę. Strategia zdrowotna dla szkół wejdzie w życie lada dzień. Jutro zostanie przedstawiona dyrektorom. Miasto daje szkołom i sklepikarzom ponad miesiąc czasu na wprowadzenie zmian.

Rewolucja w tyskich sklepikach szkolnych została zaplanowana już w marcu tego roku, ale uchwała radnych nie spodobała się prawnikom wojewody śląskiego, którzy uznali, że stanowi zagrożenie dla swobód handlowych. Kwestię tę ostatecznie rozstrzygnął Wojewódzki Sąd Administracyjny, który nie dopatrzył się w uchwale łamania prawa.

- Strategia zdrowotna nie będzie żadnym nakazem wyrzucenia z dnia na dzień chipsów, napojów koloryzowanych czy batonów czekoladopodobnych. W pierwszym półroczu jej funkcjonowania chcemy, żeby sklepikarze sami zaczęli przygotowywać żywność - tłumaczy dr Urszula Paździorek-Pawlik, tyska radna i jedna z inicjatorek akcji.

Sprawa podzieliła uczniów, rodziców, a nawet dziadków, na zwolenników i przeciwników. - Jako gospodarczy liberał uważam, że samorząd nie powinien regulować tak prozaicznych spraw, jak asortyment w szkolnym sklepiku - napisał na naszym forum jeden z internautów.

Radni chcą, żeby soki były wyciskane, a nie sprzedawane w kartonikach, a kanapki i sałatki świeże. - Edukacją żywieniową dzieci zajmą się na lekcjach nauczyciele, a na przerwach sami sklepikarze, którzy widząc dziecko przy okienku powinni je zachęcać do kupowania zdrowej oferty - tłumaczy Paździorek-Pawlik.

W wielu sklepikach, w trakcie trwania batalii z wojewodą śląskim udało się wprowadzić nawet ograniczenia w sprzedaży chipsów. Jednym z nich jest sklepik Czesława Stankiewicza w Zespole Szkół Sportowych, który nie przywozi do szkoły produktów o bardzo długim terminie przydatności do spożycia. Z chipsów można u niego kupić tylko kukurydziane. - Martwi mnie jednak, że będę musiał sam robić sałatki i kanapki, bo to wcale nie jest taka prosta sprawa. Trzeba mieć chłodnię, no i zgodę sanepidu na to wszystko. Poza tym pojęcia nie mam, jak miałyby te sałatki wyglądać - zastanawia się Stankiewicz.

Radna tłumaczy, że jest w stałym kontakcie z pracownikami sanepidu, którzy mają pomóc sklepikarzom przebrnąć przez gąszcz przepisów. - Chcemy ponadto poprosić dyrektorów, żeby udostępnili ajentom kuchnię szkolną, gdzie mogliby w określonych godzinach przygotowywać potrawy - mówi.

Dyrektorzy szkół tłumaczą, że wstępne rozmowy ze sklepikarzami mają już za sobą. Niektórzy już nawet robią kontrole.

- Wykluczyliśmy ze sklepiku niektóre produkty, poza tym sprawdzamy, co się w nim sprzedaje - mówi Jacek Baran, dyrektor ZSS. Kontrole będą stałym elementem strategii. - Nie będziemy karać sklepikarzy za sprzedaż chipsów, bo przypuszczalnie nie znikną ze wszystkich sklepików. Na początek będziemy wymagać świeżej i zdrowej oferty żywnościowej dla dzieci. Jeśli sklepikarz nas nie posłucha, dyrektor szkoły wypowie mu umowę - zapowiada Paździorek-Pawlik.

Poczynania tyskich radnych wpisują się w strategię unijną, która zakłada, że od 2009 roku każdy uczeń będzie mógł zjeść w szkole warzywa i owoce. Unia przeznacza na ten cel 90 mln euro.

- Powinniśmy bić na alarm, bo jemy świństwa. Według norm powinniśmy dziennie zjadać 40 dekagramów owoców i warzyw, a jest tego znacznie mniej - mówi prof. Genowefa Grabowska, posłanka do Parlamentu Europejskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!