Czas na eksperyment, który zweryfikuje moją hipotezę z powstającej właśnie rozprawki naukowej: „O zawieszeniu ludzkiego bytu w fizycznej czasoprzestrzeni”. Proponuję, aby eksperymentator rozebrał się do naga i przechadzał po centrum miasta, korzystał z komunikacji miejskiej, sklepów, przystanków, etc. Jeśli ktoś zauważy nieprzyodzianego eksperymentatora - a nie jest to wcale oczywiste - to z pewnością nie zdziwi się nadto, zaś wyciągnie telefon i zacznie go nagrywać. Potem „wrzuci” do sieci i „będzie beka”. Ochotnika na eksperymentatora znajdziemy z łatwością w... sieci, bowiem z całą pewnością czeka go „fejm”, a o to przecież chodzi.
No właśnie, „fejm”. Wychowałem się w środowisku „robotników przemysłu telewizyjnego”. Tam zawsze pojawiali się głodni „fejmu”, ale przebić się łatwo nie było.
Gdy byłem 50 kg lżejszy, miałem piękne blond włosy i jeszcze podobałem się rówieśniczkom, „fejmem” było mieszanie ping-pongów w „Telefoniadzie”. Ale do tego trzeba było mieć znajomości oraz odpowiednie umiejętności manualne. Nigdy nie udało mi się tam przebić. Udało się zaś zagrać w reklamie pierwszego na rynku „zachodniego kakao” (co oczywiście odbyło się za sprawą nepotyzmu). A rola ta łatwa nie była. Ktoś wymyślił, abym wspinał się na słup. Na jego końcu, ze 6 metrów nad poziomem posadzki, umieścił wspomniane „zachodnie kakao”. Wspinało się kilkoro dzieci (też z nepotycznego castingu), ale to na mnie czekał „fejm” największy. Miałem, jako jedyny, być tym, który z powodzeniem po „zachodnie kakao” się wspiął i krzyknął „maaam!”. Wynagrodzenie było dość skromne, wspomniane „zachodnie kakao” mogłem zabrać sobie do domu. Ale koszty były ogromne, ponieważ dzień wcześniej Matka kupiła mi blank nowe szuły z białej „skóry”. Podczas wspinaczki gumowa „skóra” została na słupie. „Zachodnie kakao” było pyszne, ale nie uspokoiło złości Matki. Za karę - a bardziej z ekonomicznej konieczności - w blaskach szkolnego „fejmu” znosiłem te szuły do końca.
Poszukałem, jak się robi dziś taki „fejm”. Okazuje się, że to łatwiejsze niż zdzieranie butów na słupach w Telewizji Katowice. Wystarczy streamując dżistać do kamery, obrażać innych, wymiotować, przeklinać, czyli po prostu bez obciachu być sobą.
Przy okazji, przypomnę, że te „gwiazdy” oraz ich odbiorcy mają lub niebawem dostaną prawa wyborcze. Pora pomyśleć o podniesieniu poprzeczki obywatelskiej dojrzałości. Lub, sprawiedliwie, dać prawa wyborcze małpom. Może to nas uratuje.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Spotkania Medyczne. Odc. 1 - Borelioza.
Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?