18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: Święty Walenty na Górnym Śląsku

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz arc.
W szkole podstawowej – tej wygrzebującej się z komuny - raz do roku, w dzień świętego Walentego, nauczycielki do koszyka zbierały od dzieci listy miłosne. Rozdawały je później adresatom. Strasznie mnie to frustrowało, bo rzadko coś dostawałem. W tamtym okresie, dzień ten miał jednak swój specyficzny wymiar.

Był powiewem świeżości, kroplą Europy w popeerelowskim morzu. W czasach, w których wszyscy chodzili w tych samych galotach, mieli te same „relaksy” na zimę i harcerski zielony rugzag, każda nowość była czymś - na swój sposób – ekscytującym; symbolem zmieniającej się rzeczywistości. Mój Ojciec dorabiał wówczas jako kierowca autobusu relacji Katowice – Berlin. Przywoził z Niemiec m.in. Coca-Colę w puszkach, coś wtedy poza zasięgiem przeciętnego konsumenta. Nie było większego szpanu, niż picie tego w miejscu publicznym. Wyznaczało to – nieprawdziwą najczęściej – pozycję materialną. Można było się poczuć wyjątkowo.

CZYTAJ WIĘCEJ TEKSTÓW PAWŁA SMOLORZA NA DZIENNIKZACHODNI.PL

Walentynki były czymś podobnym do szmuglowanej Coca-Coli z Reichu. Tyle tylko, że nie na gruncie materialnym, ale emocjonalnym. Wszyscy - jednakowo ubrani, w jednakowym położeniu - niejednakowo mogli dostać miłosny list. Dlatego za bajtla, tak bardzo się na ten dzień czekało – nawet jeśli przynieść miał rozczarowanie. W domu rodzinnym nikt jednak tak tego nie postrzegał.

W śląskiej konserwie kulturowej, walentynki stały się od razu durnym ersatzem; obcym wrzutem, nikomu niepotrzebnym. Od dawna, chodziło się tu na zolyty, i nie trzeba było robić z tego powodu świąt. Dzień 14 lutego był dla starszych Ślązaków symbolem celebrowania emocjonalnej tandety i moralnej taniochy – niestrawnym, jak wszystko co „nowe” i nie „nasze”. Przejąłem z czasem to myślenie – zapewne z lojalności plemiennej, ale pewnie też dlatego, że walentynkowy briefträger rzadko mnie odwiedzał. Czy aby dobrze się stało?

Dziś jestem w tyłach metropolitalnej ewolucji. Grubo w tyłach. Nie pójdę na romantyczną komedię z „papieżem” w roli głównej. Nie zabiorę małżonki na słodki spacerek po Galerii Katowickiej. Nie będę przytulał się nad bulwarami Rawy. Odpadają podwodne całuski w rudzkim Aquadromie. Nie pójdę na lody do SCC, i nie będę „lajkował” miłosnych fanpageów. Wszystko przez regionalny konserwatyzm – niech to będzie, współczesny wymiar „syndromu śląskiej krzywdy”. Proszę się jednak nie zniechęcać.

Paweł Smolorz

Teksty Pawła Smolorza również na blogu smolorz.com
agfilm.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!