Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smolorz: The Walking Dead, czyli dlaczego autonomiści znaleźli się w defensywie

Paweł Smolorz
Paweł Smolorz
Paweł Smolorz ARC
Jak co roku w lipcu ulicami Katowic przejdzie Marsz Autonomii. Przejdzie w czasie, w którym moda na śląskość geruje, środowisko regionalne jest podzielone jak nigdy, a nad Wisłą karty rozdaje Wódz z Kryształu, który chętnie rozgoniłby to towarzystwo po kątach. Robić tego nie musi.

Regionaliści rozgonili siebie nawzajem, powołując do życia Śląską Partię Regionalną, która zmarginalizowała RAŚ, sama zaś poniosła klęskę w wyborach samorządowych. I nie zanosi się, aby ten znak towarowy jeszcze mógł z powodzeniem zaistnieć.

Ale nie jest źle. Polityka nie znosi próżni. W Polsce coraz powszechniej zaczęto mówić o decentralizacji państwa. Czyli o czymś, o czym trąbił RAŚ przez wszystkie lata swojego istnienia. Trąbił w eter, szkodząc sobie swoją własną bezsilnością, bo decentralizacja w polskiej dżungli to „rozbicie dzielnicowe”, a RAŚ nigdy nie miał środków ani pomysłu, jak przed niewiedzą Polaków - którzy zadziwiająco łatwo kupowali bajkę o „separatystach ze Śląska” - się bronić.

Jerzy Gorzelik, wieloletni przewodniczący RAŚ, stał się ofiarą swojego - niegdyś skutecznego - pomysłu na politykę regionalną. Z jednej strony, przeintelektualizował, mocno (i ślepo) wierząc w mądrość Ślązaków i ich zachodnie tradycje kulturowe (to polityka dla elit, a Śląsk ich prawie nie ma). A to okazało się godkom do łobrozka, bo Górnoślązacy - stanowiący mniejszość na Śląsku - nie znają swojej własnej historii, nic nie wiedzą o przedwojennej autonomii, na którą często RAŚ się powoływał. Z drugiej strony, o wiele skuteczniejsze okazywały się tanie happeningi, podłapywane przez media, które jednak z czasem stały się oklepanym kabaretem. W tym czasie autonomiści tworzyli wiele oddolnych inicjatyw, o których mało kto wiedział, i które nie interesowały szerszej opinii publicznej.

Zamiast mądrej polityki, Ślązacy kupowali jarmarczną „politykę krzywdy”. To działało do momentu, w którym wierzyli, że są poniewierani. A „poniewierała” nimi Platforma. Liberalizm miał zniszczyć ich kopalnie, „lewactwo” rodzinę i Kościół. RAŚ - który jest formacją prawicową - stawał się regionalnym kompendium ochronnym, dopóki nie nadeszła atrakcyjniejsza Kryształowa oferta - szczególnie dobra dla Ślązaków z turbiną wschodnią. Kogoś to dziwi, że w marszach autonomistów niegdyś dreptał marszałek Chełstowski? I szokuje transfer pana Kałuży? Skąd! Ślązacy kochają PiS. Bo mają w nosie swój ginący język, w nosie mają autonomię. Oni czekali na krowę, którą obiecał im Korfanty, którą dał im w XXI wieku Kaczyński. I to wystarczy, bo teraz mają wszystko, co im trzeba - krowę, wodzionkę, obciachowe zjawiska akustyczne i deputat węglowy.

Przez Katowice - notabene - rządzone przez śląskiego bezpartyjnego włodarza, który ochoczo buja się w pierwszych rzędach Kryształowych spędów, przejdzie marsz niczym z popularnej serii komiksów Roberta Kirkmana „The Walking Dead”. Może trochę z nadzieją, że nadejdzie dzień zmartwychwstania.

Sam, jako żywy trup, też przyjdę... powłóczyć nogami.

Zobaczcie koniecznie

Jarosław Kaczyński w Katowicach o nowych wyzwaniach polityki społecznej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo