To nie jest zarzut pod adresem pani premier, ale jednoznaczna uwaga, że przez ostatnie lata właściciel Kompanii, czyli państwo, nie zajmowało się należycie firmą, która zatrudnia obecnie 47 tys. pracowników. O kooperantach, niepracujących żonach i dzieciach już nie wspominam. To zdumiewająca sytuacja, że właściciel nie wykazuje przez lata należytej troski o mienie tak wielkiej wartości.
Co gorsza, podczas politycznych wizyt w regionie ówczesny premier Donald Tusk w sposób niefrasobliwy zapewniał, że nie będzie likwidacji kopalń ani wyraźnej redukcji zatrudnienia w branży. Dodawał też, że była ona źle zarządzana i naznaczona korupcją. Takie wypowiedzi kryją jednak głębszą treść. Premier zaskakująco oskarżał sam siebie, bo jako szef rządu miał nadzór właścicielski nad państwowymi przecież kopalniami. Czyli delegował do ich zarządzania polityków i menedżerów niekompetentnych, nieprzygotowanych do pełnienia roli w największej firmie węglowej w Europie. Sam doczekał się olśniewającego awansu, ale problem węgla pozostał i z każdym dniem się nasilał.
Taką, zupełnie nieciekawą schedę, otrzymała premier E. Kopacz. Jej determinacja sprawiła, że w krótkim czasie powstał dokument dotyczący programu naprawczego w odniesieniu do KW. W licznych mediach przeczytałem, że jest to program restrukturyzacji przemysłu węglowego. Nic bardziej błędnego. Projekt restrukturyzacji odnosić się musi do planów wieloletnich, uwzględniać całą branżę, największe jej firmy i pracowników. Odwoływać się także do światowej czy - jak dziś się mówi - globalnej konkurencji na rynku surow-ców pochodzących z kopalń odkrywkowych i głębinowych.
Tymczasem mamy do czynienia z doraźnymi działaniami, zmierzającymi do minimalnej choćby rentowności kolosa na glinianych nogach, jakim jest Kompania. A cały dokument powstały w okresie przedwyborczym, co nie jest bez znaczenia, dotyczy dwóch zaledwie lat. Wykorzystano w nim znane już z Górniczego Pakietu Socjalnego, przygotowane przez premiera Jerzego Buzka: jednorazowe odprawy bezwarunkowe, urlopy górnicze i naturalne odejścia z branży na emeryturę. Elementem postępowania jest również fizyczna likwidacja czterech kopalń.
Problem w tym, że - wbrew rządowym zapowiedziom - w powstaniu tego szybko, by nie powiedzieć pośpiesznie przygotowanego dokumentu, nie uczestniczyli sami zainteresowani, a dokładniej - ich przedstawiciele, czyli działacze mnogich w górnictwie związków zawodowych. O prezydentach, burmistrzach i wójtach gmin górniczych litościwie już nie wspomnę. Pomijając tę absencję, niezgodną z duchem dialogu społecznego, trzeba jednoznacznie podkreślić wadliwą politykę informacyjną rządu.
Naganne jest bowiem komunikowanie decyzji w tak ważnych sprawach poprzez media, a nie w wyniku trudnych i żmu-dnych rozmów. O paradoksie, odbywały się one już w nobli-wych murach katowickiego Urzędu Wojewódzkiego. W tych burzliwych rozmowach najważniejsze były losy kilku tysięcy pracowników branży węglowej, którzy bezpośrednio odczuć mogą działania naprawcze rządu. Towarzyszą im lęk związany z zatrudnieniem i egzystencją rodzin.
Dla polityków spoza regionu, komentatorów i dziennikarzy oferta rządowa jest nader szczodra, nieznana w innych grupach zawodowych. Podkreślał to m.in. red. Jacek Żakowski w rozmowie z byłym premierem Janem Krzysztofem Bieleckim. Ta retoryka od lat jest po-wszechnie znana. Pracownicy dawnych pegeerów, łódzkie czy częstochowskie włókniarki i przedstawiciele innych branż często wyrażają poczucie niezawinionego upośledzenia w porównaniu z losem górników. Stawiają proste pytania: dlaczego ci ostatni są hojnie odprawiani, a pozostali o takich odprawach mogą tylko pomarzyć?
To ważne kwestie, które rzutują na dwuznaczne postrzeganie regionu i jego mieszkańców. Z jednej bowiem strony Polacy cenią zawód górnika, z drugiej zaś - dostrzegają niezwyczajne jego uprzywilejowanie w postaci premii barbórkowych, trzynastek, czternastek, dopłat żywnościowych czy ograniczanych teraz deputatów węglowych. Wiem, wiem, związkowcy powiedzą, że to składniki normalnego wynagrodzenia, ale jedno jest pewne. Branża wymaga radykalnych, a przy tym dobrze przygotowanych reform.
Wiadomo, że nie jest możliwe utrzymanie stanu jej posiadania oraz bezkarne powiększanie miliardowego deficytu, czyli uprawianie księżycowej ekonomii. W trudnej sytuacji jest nie tylko KW, ale również Katowicki Holding Węglowy czy nawet Jastrzębska Spółka Węglowa. A to oznacza alert w całym niemal województwie śląskim, nie tylko w rodzinach związanych z górnictwem.
Nie znam regionu Europy i świata, w którym reformy tej branży byłyby bezbolesne. Niektórzy w tym kontekście zestawiają premier Kopacz z Margaret Thatcher. To złe porównanie. Żelazna Dama spowodowała bowiem zamknięcie 165 kopalń i redukcję zatrudnienia w branży o 250 tys. etatów.
Marek S. Szczepański
socjolog
*Miss Studniówki 2015 ZDJĘCIA Najpiękniejsze dziewczyny studniówki
*Abonament RTV 2015 droższy! [ILE WYNOSI ABONAMENT + ZWOLNIENIA] Kto nie musi płacić abonamentu?
*Poszukiwani przestępcy z woj. śląskiego. Czy widziałeś te osoby? [TOPLISTA POSZUKIWANYCH]
*Aneta Zając nago w Playboyu [PIKANTNE ZDJĘCIA + WIDEO]
*Strajk w Kopalni Węglowej. Górnicy nie odpuszczają![NAJNOWSZE INFORMACJE]
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?