Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„To nie jest kraj dla przedsiębiorczych kobiet”. Prowadzące własne firmy, mówią o prześladowaniu przez ZUS

Andrzej Zwoliński
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Polska Press
- Rządzący chwalą się, że co trzecia firma w Polsce prowadzona jest przez kobietę. Wtedy jesteśmy cenione za łączenie pracowitości bizneswoman z rolami żony i matki. Dziś to prorodzinne podobno państwo, nęka nas kontrolami i przesłuchaniami – skarżą się kobiety, które jednoczą się w obronie przed ZUS. Poprosiły o pomoc Rzecznika Małych Średnich Przedsiębiorców, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka.

„Piszę do was z wielką nadzieją na pomoc. Przede wszystkim jestem mamą dwóch chłopców dwuletniego Stefana i trzy i pół letniego Maćka i jednocześnie przedsiębiorcą. Czuję się pokrzywdzona przez ZUS nieustannym nękaniem mnie” - tak zaczyna się obszerny list od Pani Katarzyny Domaniewskiej (na jej prośbę zmieniliśmy personalia), niegdyś wrocławianki, a od kilku lat mieszkającej w Jeleniej Górze. - Myślałam naiwnie, że płacąc składki, mogę liczyć na ochronę ubezpieczeniową z ZUS. Jednak zamiast ochrony zafundowano mi koszmar – skarży się i dokładnie opisuje to, co przeszła w ostatnich latach. Kontaktujemy się z nią. - Mam 38 lat i jestem ubezpieczona w ZUS nieustannie od momentu zakończenia studiów, czyli od 2006 roku. Od tamtego momentu odprowadzane są za mnie składki do systemu ubezpieczeń społecznych. Od 2011 roku prowadzę z powodzeniem firmę rachunkową. Od początku zatrudniam pracowników, firma wykazuje dochody i rozwija się. Nie jest to przedsiębiorstwo założone celem wyłudzania zasiłków – zapewnia w rozmowie z nami. Dalej ze szczegółami opisuje okres dwóch ciąż, zmaganie się z powracającymi chorobami dzieci, swoje kłopoty zdrowotne, a co za tym idzie kolejne dni spędzane w szpitalach.

ZUS po latach żąda dowodów, że na L4 nie pracowano

„Okazuje się, że skorzystanie z moich praw spowodowało, że ZUS „namiętnie” poszukuje sposobu na pozbawienie mnie zasiłków za okresy wiele lat wstecz i tym samym doprowadzenia mnie i mojej rodziny do bankructwa. Zastanawiającym jest fakt, że w okresach kiedy przebywałam na zwolnieniach lekarskich od 2015 do maja tego roku, nikt mnie nie skontrolował. ZUS wypłacał mi zasiłki chorobowe i macierzyńskie bez jakichkolwiek pytań. Zważywszy na to, że moja firma funkcjonuje, zatrudnia pracowników i nie jest fikcją, utwierdziło mnie to w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Nadto w drugiej ciąży wzywano mnie dwukrotnie na badanie do lekarza orzecznika i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości - opowiada. W lutym Pani Katarzyna dostała pismo z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, w którym - ku jej zaskoczeniu - powiadomiono ją o wszczętych postępowaniach w jej sprawie. - Dowiedziałam się, że jestem podejrzana o wykonywanie pracy w trakcie zwolnień lekarskich w 2017 roku. W okresie kiedy powinnam być szczególnie chroniona jako matka jestem szykanowana i osaczona przez ZUS. Nie wiem jak mam teraz udowodnić, że będąc na zwolnieniach nie kontaktowałam się z pracownikami, każdy, kto prowadzi działalność gospodarczą wie, że to nierealne. Odnoszę wrażenie, że jest to sposób na zniechęcanie obywateli do korzystania ze swoich uprawnień do świadczeń z ZUS przewidzianych w ustawie. Jestem atakowana w najtrudniejszym dla mnie okresie życia. Dzieci często chorują, a moja aktywność zawodowa jest wtedy ograniczona. To udaje się zarobić niemal w całości idzie na utrzymanie firmy i pracowników. Czuję się bezbronna i rozgoryczona postawą urzędników wobec mnie. To nie jest kraj dla przedsiębiorczych kobiet - mówi z żalem matka dwóch chłopców. Będąc na urlopach macierzyńskich pobierała zasiłki w wysokości około 6 tysięcy miesięcznie. Teraz boi się, że jak nie uda jej się udowodnić, że nie pracowała w czasie kilku zwolnień lekarskich, będzie musiał zwracać pieniądze i dodatkowo zapłacić karę. - To może być w sumie nawet 300 tysięcy zł - wylicza.

150 dramatycznych historii

Katarzyna Domaniewska - jak inne kobiety w podobnej sytuacji - podpisała się pod skargą „Ruchu Społecznego - Kobiety na Działalności”. Wysłały ją do Rzecznika Małych Średnich Przedsiębiorców, Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka. Pod skargą zebrano 150 podpisów. To też tyle samo różnych, często dramatycznych historii o zmaganiach z ZUS-em i oskarżeniami o próby wyłudzenia zasiłków. - Jeśli będzie trzeba udamy się nawet do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, jesteśmy nękane i przesłuchiwane, często kilka razy w tej samej sprawie, odmawia się nam wyjaśnień, a w kuluarach nieco bardziej życzliwi pracownicy ZUS potwierdzają nam, że jest to odgórnie nałożona, zmasowana akcja na kobiety prowadzące działalność, głównie te w ciąży lub na zasiłkach macierzyńskich” - mówi nam jedna z mam.

Pierwsza fala prześwietlania kobiet przez ZUS, prowadzących własną działalność zaczęła się przed 2015 rokiem, kiedy to przyklejono im łatkę „matek-wyłudzaczek”. Zakład zaczął wstrzymywać wypłaty zasiłków chorobowych lub macierzyńskich, argumentując to podejrzeniami, że kobiety rejestrowały działalność gospodarczą tylko po to, by wyłudzić świadczenia. Nie tylko je wstrzymywano, ale też w wielu przypadkach nakazywano zwrot nienależnie - zdaniem ZUS - pobranych pieniędzy za lata wstecz. Pisma z wezwaniami otrzymały wtedy tysiące właścicielek małych firm - matek na samozatrudnieniu. Zarzucano im, że rejestrowały firmy tylko po to, aby po jednorazowym opłaceniu najwyższej możliwej składki, iść na zwolnienie lekarskie i korzystać z wysokich zasiłków macierzyńskich. Maksymalna składka uprawiała do wypłaty nawet 6 tysięcy złotych miesięcznie. - Nawet jeśli niektóre tak robiły, to przecież wszystko odbywało się w zgodzie z obowiązującym wtedy prawem. Dopiero w 2015 roku powstała specjalna ustawa uszczelniająca system - przekonuje Katarzyna Domaniewska.

Blokują wypłaty i domagają się wyjaśnień

Teraz księgowe, architektki, fryzjerki, prawniczki, kosmetolożki czy graficzki zrzeszając się jako Ruch Społeczny Kobiet na Działalności, występują przeciwko ZUS i prowadzonym postępowaniom wyjaśniającym czy w ogóle zasiłki się należały i czy - w przypadku zwolnień lekarskich - samozatrudnione w tym czasie nie pracowały. Jak opowiadają protestujące - zaczyna się niewinnie. ZUS wstrzymuje wypłatę środków informując, często po wielu tygodniach upominania się i dopytywania, że rozpoczyna postępowanie wyjaśniające. - To nie prawda, że weryfikuje tylko bardzo młode firmy i płatników, którzy jakoby naciągają na świadczenia, mamy mnóstwo przykładów wskazujących na to, że już druga ciąża jest dla nas zagrożeniem i wielce niewygodna dla ZUS bo po raz drugi będzie należał się zasiłek macierzyński, nieważne , że przez 6 lat się nie chorowało. Zaczyna się koszmar - nasi klienci są wzywani na przesłuchania, my proszone o ujawnienie korespondencji z nimi na przykład umów stanowiących tajemnicę handlową. - Kilkugodzinne przesłuchania z malutkim dzieckiem na ręku, po to, by odpowiadać na pytania typu: czy celowo podwyższyła Pani składkę na ubezpieczenie społeczne by uzyskać większy zasiłek? - nie są rzadkością. Jako przedsiębiorca, którego dochody miesięcznie trzy-czy nawet czterokrotnie przewyższają średnią krajową, nie mogę być oskarżana o to, że nie chcę by mój zasiłek macierzyński wynosił ok 2 tysiące zł. Nawet te 6 tysięcy miesięcznie to tylko niewielka część tego, co zarabiałam miesięcznie nie będąc na macierzyńskim. W czasie kontroli ZUS analizuje dokumenty, co w praktyce oznacza kolejny miesiąc, często i dwa a nawet trzy miesiące czekania – razem jest już to ok. pół roku wstrzymanych świadczeń. W tym czasie mimo iż same nie otrzymują zasiłków, składki muszą regularnie i sumiennie odprowadzać – opowiada Katarzyna Domaniewska.

Zasiłki do zwrotu - wystarczy nawet niewielka niedopłata

Nawet jeśli ZUS wyda pozytywną decyzję nie można spać spokojnie. Wypłacone wcześniej świadczenie może kazać zwrócić, jeśli np. okaże się , że na koncie widniała wówczas niedopłata -nierzadko nawet groszowa. Może też nagle okazać się, że zabrakło jakiegoś dokumentu czy podpisu. Zdarza się, że jeśli ZUS uzna świadczenie sprzed 4 lat za nienależne choćby ze względu na niedopłatę, nie uzna też kolejnych wypłaconych świadczeń, sprzed 3, czy 2 lat. Czasem oznacza to kilkaset tysięcy złotych do zwrotu. W opinii ZUS pobieranie zasiłku macierzyńskiego nie jest jednoznaczne z przebywaniem na tzw. urlopie macierzyńskim, aby firma nie została uznana za fikcyjną, musi wtedy funkcjonować . Istnieje możliwość jej zawieszenia ale to niejednokrotnie oznaczałoby śmierć całej firmy, w wielu branżach choćby przystąpienie do przetargu wymaga ciągłości w prowadzeniu firmy- dla przedsiębiorczej mamy zawieszenie działalności skutkowałoby tym, że po zakończonym zasiłku, zostaje bez niczego i zaczyna wszystko od nowa.

Poprosiliśmy Iwonę Kowalską - Matis, rzecznika prasowego ZUS województwa dolnośląskiego o odniesienia się do zarzutów stawianych Zakładowi przez kobiety. Obiecano nam wnikliwe przyjrzenie się opisywanym sprawom i możliwie szybkie udzielenie odpowiedzi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera