MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Torturowany inwalida z Zabrza cudem uniknął śmierci [WIDEO]

Joanna Heler
mat.pras.
30-letnia kobieta i jej 24-letni znajomy bili, kopali i grozili podpięciem do prądu 54-letniemu przykutemu do wózka inwalidzkiego mężczyźnie. Tym sposobem wymuszali od niego pieniądze.

Gdy im płacono - byli do rany przyłóż. Kiedy jednak ich podopieczny, chory na Heinego-Medina zaparł się, że więcej kasy od niego nie zobaczą, zaczęli go katować. Gehenna 54-letniego zabrzanina trwała prawie tydzień. - To były tortury, tak psychiczne, jak i fizyczne - mówią policjanci.

Pan Marian od lat porusza się na wózku inwalidzkim, rzadko wychodzi ze swego mieszkania na parterze. Raz w tygodniu, na godzinę, zagląda do niego opiekunka z Polskiego Czerwonego Krzyża. Mógł też liczyć na dwójkę znajomych, 30-letnią kobietę i jej młodszego o 6 lat kompana. Zwłaszcza wtedy, gdy ze swej skromnej, wynoszącej 800 złotych renty płacił im drobne kwoty za świadczone usługi. Znajomi przynosili mu jedzenie, czasem załatwiali drobne sprawy urzędowe.

Zobacz wideo z zatrzymania 24-letniego oprawcy

- Byli uczynni do momentu, gdy chory im płacił. Przestali, gdy odmówił. Zrobili z mężczyzny więźnia we własnym domu, zabierając mu klucz. Bili go, kopali, grozili mu śmiercią. Zwyrodnialcy straszyli, że porażą go podłączonym do prądu kablem. To była próba sił, by podał im numer PIN do karty bankomatowej - mówi asp. sztab. Marek Wypych, rzecznik zabrzańskiej policji.

Gehenna mężczyzny mogłaby trwać dłużej, gdyby nie czujność sąsiadów. Jednego z nich zaniepokoiło, że mężczyzna nie odpowiada na stukanie w drzwi. Gdy zajrzał przez okno, zobaczył swego dobrego znajomego. Był cały zasiniaczony.

Sąsiad z innymi mieszkańcami budynku wyważyli drzwi. W środku była sprawczyni cierpień chorego, 30-letnia kobieta. Mieszkańcy zatrzymali ją, a teraz policji udało się także ująć jej kompana, 24-latka.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Zabrzu raz na pół roku sprawdzali sytuację pana Mariana. Po takiej wizytacji wydawali decyzję, czy podopiecznemu nadal należą się usługi opiekuńcze.

- Znam pana Mariana od lat. Dziwi, że nikogo nie powiadomił o tym, co się dzieje. Jest osobą bardzo komunikatywną, ma jedynie problemy z poruszaniem się. Chyba, że został tak zastraszony, że bał się pisnąć choć słowo - mówi jeden z pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Irena Langner z zabrzańskiego PCK sprawdziła, że wizyta przychodzącej raz na tydzień etatowej opiekunka przypadła dzień po tym, jak sprawa wyszła na jaw. Kobieta zastała zaplombowane przez policję drzwi. Pracownica PCK zgłaszała, że do jej podopiecznego przychodzą znajomi. Bywało, że razem pili alkohol.

Kaci zabrzanina mają na koncie kradzieże. Za rozbój z użyciem niebezpiecznych narzędzi grozi im do 12 lat więzienia. 24-latka czeka surowsza kara, bo jest recydywistą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo