Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trochę czarne, trochę białe

Wiek Pary. Technoblog
Zuzanna Marcińczyk
Patrzę na ulice. Jakieś takie siwe, albo brudnobiałe. Codziennie rano przebiegają po nich pod moim oknem stada pielęgniarek. Że zima trwa - widzę po ich butach. Też z dnia na dzień siwieją. Nie, żeby zamarzały. Obrastają solą, jak nie przymierzając kamienie na brzegu Morza Martwego.

Kiedy w lipcu czytałem "Lód" Jacka Dukaja, słowa tam o soli nie było. Literatura w sam raz dla ochłody. Teraz chyba bym się nie zdecydował. Choć było tam parę pomysłów w sam raz na temperatury poniżej -5 stopni. Choćby futra, szale i czapki. I specjalne okulary, które nosili wszyscy na Syberii chyba poza Tunguzami. Niewiele wystawało na mróz, a ludzie musieli wyglądać jak kosmaci kosmici. No tak. Tylko jak ja teraz założę futro, to zaraz znajdzie się lekko nawiedzony ekoradykał, który mi to futro sponiewiera na olejno i to bez szlaczka. Co z tego, że ja sobie następne futro pewnie i tak kupię. Choćby w ciucholandzie - bo taniej. Zielony, siny z zimna i satysfakcji, będzie przez resztę życia miał co opowiadać przy piwie.

Jasne, że wiem, że można bez futra, a współczesna technologia odzieżowa wymyśliła kilka równie skutecznych środków na izolowanie się od zimy. Ba, są nawet kurtki z termoobiegiem. Tyle, że produkcja tych wszystkich cudów zużywa na jedną kurtkę znacznie więcej Natury, niż pojedyncze morderstwo popełnione na futrzaku. No i powiedzcie, ile czasu będzie rozkładał się technologiczny zimochron: 300 - 500 lat? Może więcej.

Nie łudzę się, że kogokolwiek przekonam. O nie. Jak się ma lat naście (nie ważne - rzeczywiście czy mentalnie), to wszystko powyżej 25 roku życia, to stare zblazowane matoły, które nigdy nie słyszały o Prawdziwej Ekologii, Przymierzu z Naturą i innych atrakcyjnych w treści ideach, na które fajnie się podrywa nieumalowane małolaty obwieszone drewnianymi koralikami.

Rzecz w tym, że nie mam futra. Pewnie wyglądałbym w nim jak obwieszony zdechłymi kotami. Ale kiedyś w lutym zazdrościłem ludziom na Placu Czerwonym w Moskwie, że mają. Zwłaszcza tym, co je mieli prawie do kostek. Takie rosyjskie szuby. I nic sobie nie robili z 30 stopni mrozu. Ale może to nie był efekt futra. Może normalne przyzwyczajenie. Zwłaszcza, że kawałek dalej (spróbujcie przespacerować się w lutym nad rzeką Moskwą), na Arbacie zobaczyłem coś, co niemal fizycznie zamroziło mi przełyk.

Do budki z alkoholem (jest ich w Moskwie czy Petersburgu więcej niż kiosków z gazetami) podeszło kilku Rosjan, kupili po piwie, odkapslowali i na tym mrozie zaczęli je ciągnąć prosto z butelki. Co kraj, to obyczaj. Ale że im zęby nie popękały?

A potem do mnie doszło. Budka jest mniej więcej ogrzewana. Więc piwo ma temperaturę przynajmniej 15 stopni. No to jak na te warunki jest niemal grzańcem.

Wszystko jest względne. Jak odczuwanie temperatury i buty pielęgniarek, które widzę z okna przy porannej kawie: trochę czarne, trochę białe.


*Oceń swojego burmistrza i porównaj go z innymi [PLEBISCYT DZ]
*Odrażające morderstwo w Radziechowach. Studentka z Krakowa zadźgana
*QUIZ DZ: Czy znasz polskie komedie. Cytaty z kultowych filmów. Sprawdź się
*W Katowicach sala do sekcji zwłok jak w Kościach [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!