Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tytan AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 2:3. Rozstrzelani zagrywką Słoweńca

Andrzej Zaguła
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zrewanżowali się Tytanowi za porażkę z pierwszej rundy
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla zrewanżowali się Tytanowi za porażkę z pierwszej rundy Waldemar Deska
Jeśli komuś się wydawało, że zespół Jastrzębskiego Węgla skazany jest w Częstochowie na pożarcie, ten był w grubym błędzie. Podopieczni legendy włoskiej siatkówki Lorenzo Bernardiego przez cztery sety stawili wiceliderowi rozgrywek PlusLigi zacięty opór.

W decydującej, piątej partii okazali się zaś lepsi od akademików, którzy byli bezradni wobec kapitalnej dyspozycji Mitji Gaspariniego. Słowieniec był największą gwiazdą konfrontacji pod Jasna Górą.

- Gasparini rozstrzelał nas swoją zagrywką - przekonywał kapitan częstochowian, Dawid Murek. - Próbowaliśmy to przyjmować, ale z marnym skutkiem. Gratuluje gościom sukcesu, bo zagrali rewelacyjny mecz. Przed potyczką wiedzieliśmy, że Jastrzębie będzie chciało nam tu wyrwać punkty. My, niestety, słabiej spisywaliśmy się na zagrywce, która zawsze była naszą silną stroną.

Ochów i achów wychwalających grę Jastrzębia było zresztą więcej. Sam Bernardi po ostatnim punkcie zdobytym przez swoich podopiecznych skakał do góry jak za czasów, gdy z ekipą narodową z półwyspu Apenińskiego zdobywał dwa tytuły mistrza świata.

- Naszym celem jest awans do najlepszej szóstki i dlatego ta wygrana była dla nas tak istotna. Dopiero poznaję się z zespołem, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, aby zrealizować cel. Nie będzie to jednak łatwe zadanie.

Już w inauguracyjnej partii goście spisywali się kapitalnie. W ich szeregach było widać ogromną determinację. Jastrzębianie prowadzili w tej odsłonie 8:6, 16:12, a gdy w przyjęciu po raz kolejny pomylił się Krzysztof Gierczyński i szkoleniowiec AZS-u, Marek Kardos wprowadził na parkiet Wojciecha Gradowskiego nawet 20:14. Seta Jastrzębie wygrało do 19.

W drugiej odsłonie kibice oglądali prawdziwa wymianę ciosów. Walka szła punkt za punkt. Dopiero gdy w końcówce zablokowany został szalejący w ataku Gasparini akademicy uzyskali minimalne prowadzenie (24:22). Partię zakończył wspomniany Gasparini, który z zagrywki wpakował piłkę w siatkę.

Gdy wydawało się, że po tej wygranej Tytan opanuje sytuację, przyjezdni znów zagrali koncertowo. Gasparini wspierany przez przyjmującego Lukasa Divisa znów wypracowali gościom kilkupunktowe prowadzenie (10:7). I choć AZS doprowadził do wyrównania (15:15), decydujące ciosy zadali przyjezdni.

W czwartym secie inicjatywę od początku przejęli podopieczni Kardosa. Ich przewaga rosła z każdym punktem. Bernardi przy stanie 12:8 dla gospodarzy dał odpocząć Gaspariniemu i Divisowi, wprowadzając w ich miejsce Igora Yudina i Marcina Wikę. Przyjezdni partie przegrali 19:25, ale w tie-breaku to oni doszli do głosu.

W decydującym secie Gasparini pojawił się na zagrywce przy stanie 7:7 i dzięki jego piorunującym serwisom Jastrzębie objęło prowadzenie 12:7. Pięć punktów zdobytych z rzędu całkowicie odebrało AZS-owi ochotę do walki, a gościom dało jakże cenne dwa punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!