Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uczeń na wagę złota, jak go zatrzymać?

Katarzyna Domagała-Szymonek
Andrzej Zgiet
Mniejsze miasta regionu szukają pomysłu na wyhamowanie ucieczki absolwentów gimnazjów do szkół średnich w wielkich ośrodkach. W Świętochło- wicach właśnie powstał zespół specjalistów składający się z pedagogów, metodyków, samorządowców, którzy zastanawiają się jak rozreklamować miejskie szkoły. W Mysłowicach już trzy lata temu uruchomiono program “Ucz się w Mysłowicach”, który ma ten sam cel. Już przyniósł pozytywne efekty.

Uciekający absolwent to duży problem dla miasta

W Świętochłowicach w tym roku na 460 absolwentów gimnazjów do szkół średnich w mieście zapisało się zaledwie 186 z nich. - Pozostali odeszli do placówek w Chorzowie, Rudzie Śląskiej, Katowicach, do tego taka tendencja utrzymuje się od lat - informuje Karina Pawłowska, dyrektor Miejskiego Zarządu Oświaty.

By poprawić te statystyki i zwiększyć atrakcyjność szkół średnich w mieście uruchomiony zostanie specjalny program „Tu jest moje miejsce” nad którym już pracują eksperci z zakresu oświaty. Pomysłów mają wiele. Szczególny nacisk ma być położony m.in. na promocję szkół w mediach społecznościowych.

Jeśli do reklamy na popularnych wśród młodych portalach dołożymy kampanię billboar- dową, której bohaterami są sami uczniowie, filmy promocyjne czy specjalną konferencję, którą prowadzą również licealiści czy uczniowie techników miejskich, sukces jest gwarantowany. Bowiem tak, w wielkim skrócie, wygląda program “Ucz się w Mysłowicach”, który działa od trzech lat.

- Po przeprowadzeniu kampanii nasze szkoły wybiera około 70 procent uczniów, wcześniej to było 40 procent z nich - wylicza Kamila Szal, rzecznik prasowy UM w Mysłowicach. - Często wybór innej szkoły wiązał się wyłącznie z brakiem informacji o kierunkach kształcenia i ofercie lokalnych szkół - dodaje Szal.

Z podobnym problemem mierzy się wiele miast w Śląskiem. Śląski Urząd Marszałkowski trzy lata temu przyjrzał się z jakich miast do jakich dojeżdżają uczniowie szkół średnich. Oczywiście nie wszystkie przejazdy związane są ze szkolnymi gustami młodych ludzi. W wielu przypadkach po prostu w ich miejscowościach nie ma szkół średnich. Jednak raport pokazuje, że do szkół znajdujących się poza gminą, w której mieszka uczeń dojeżdża ponad 22 proc. młodych ludzi. Najchętniej wybierają placówki w Katowicach, następnie Częstochowę, Chorzów, Bielsku-Białej, Bytomiu czy Żywcu.

Znoszą codzienne dojazdy, bo chcą być najlepsi

W popularnym Piku, czyli VIII LO z oddziałami dwujęzycznymi im. Marii Skłodowskiej-Curie w Katowicach ponad 55 proc. uczniów dojeżdża z innych miejscowości. - Są to osoby z Pszczyny, Sławkowa, Raciborza, dosłownie z całego województwa - wymienia Anna Dziedzic, dyrektor Pika. Uczniowie wspominają kolegę, który do szkoły dojeżdżał aż z Myszkowa (do pokonania ponad 60 km w jedną stronę autem lub pociągiem). Wytrzymał dwa lata. Odpuścił. Skończył liceum, które mieści się bliżej jego domu.

- Pojedyncze osoby mieszkające najdalej, rzeczywiście rezygnują, codzienne wstawanie o godzinie piątej rano, powroty na osiemnastą po południu mogą być męczące - przyznaje Dziedzic. Dlaczego więc nie chcą chodzić do szkół w swoich miastach?

- W przypadku naszej szkoły na pewno znaczenie ma jej tradycja, mocne logo matematyczno - fizyczne czy bardzo dobre wyniki na egzaminie maturalnym - komentuje Dziedzic. - Jeśli już się dostaną, to chcą kontynuować u nas naukę, mimo dojazdów i niedogodności.

Podobnie sprawa wygląda w renomowanym LO nr 1 z oddziałami dwujęzycznymi im. Powstańców Śląskich w Rybniku. Uczą się w nim młodzi ludzie nie tylko z miasta, ale również z Jastrzębia Zdroju, Orzesza, Raciborza, Żor czy Kuźni Raciborskiej. Mają o tyle łatwiej, że szkoła znajduje się w centrum miasta. Blisko jest do dworca PKP czy przystanków autobusowych.

LO nr 1 skończyły dzieci pani Bernadety z Rydułtów. Codziennie dojeżdżały do Rybnika 15 km, choć najbliższa placówka była zaledwie 4 km od ich domu.

- Moje dzieci doskonale wiedziały czego chciały. Postawiły na naukę języków obcych - opowiada pani Bernadeta. - Ale nie bez znaczenia było środowisko, w jakim się rozwijały. Do tej szkoły chodzi młodzież, która ma szerokie zainteresowania - dodaje.
Przyznaje też, że opłacało im się wczesne wstawanie. Córka skończyła dwa fakultety. Pracuje w wymarzonym zawodzie. Syn dostał się na trzy uczelnie, wybrał naukę w Krakowie. Dziś pracuje poza granicami Polski.


*Firmy pogrzebowe z woj. śląskiego umierają przez długi
*Nowi posłowie i senatorowie z woj. śląskiego ZOBACZ
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
*PiS chce zlikwidować gimnazja i obowiązek szkolny 6-latków REFORMA SZKOLNA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!