Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sądzie w Rybniku rozpoczął się proces Roberta M. podejrzanego o usiłowanie zabójstwa żony. "Nie chciałem zabić żony, kochałem ją"

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Do wypadku małżeństwo M. doszło we wrześniu ubiegłego roku. Zdaniem prokuratury Robert M. celowo doprowadził do zderzenia swojego auta i dostawczaka.
Do wypadku małżeństwo M. doszło we wrześniu ubiegłego roku. Zdaniem prokuratury Robert M. celowo doprowadził do zderzenia swojego auta i dostawczaka. ARC DZ
Nie chciałem zabić żony, kochałem ją – zeznał przed sądem Robert M., oskarżony o usiłowanie zabójstwa swojej żony. W Sądzie Okręgowym w Rybniku rozpoczął się proces 39-letniego mężczyzny.

Spis treści

Nie chciałem zabić żony, kochałem ją. Nie przyznaję się do zarzucanych mi czynów – tak w Sądzie Okręgowym w Rybniku zeznawał 39-letni Robert M., którego rybnicka prokuratura oskarżyła o usiłowanie zabójstwa żony Małgorzaty M. Zdaniem prokuratury mężczyzna celowo doprowadził do wypadku, w którym jego małżonka została poważnie ranna, walczyła o życie. Kobieta doznała bardzo poważnych obrażeń kręgosłupa. Ona bezpośrednio po zdarzeniu twierdziła, że mąż celowo doprowadził do wypadku, wcześniej jej groził. Prokuratura ustaliła, że w samochodzie którym podróżowali małżonkowie ktoś wcześniej wyłączył poduszkę powietrzną po stronie pasażera. W tym właśnie miejscu w czasie wypadku siedziała Małgorzata M. Mężczyzna zeznał natomiast, że żona też bywała wcześniej agresywna, groziła mu nożem, a on nie nigdy nie naraziłby życia ani jej, ani swojego.

Prokuratura nie ma wątpliwości: Robert M. chciał zabić żonę

Zdaniem prokuratury było tak: małżonkowie podróżowali wspólnie samochodem. W ich małżeństwie nie działo się dobrze od dłuższego czasu, dochodziło do awantur, kłótni, a kobieta oskarżyła męża o znęcanie się nad nią, kierowanie w jej stronę gróźb. Feralnego dnia, we wrześniu 2022 roku, mężczyzna przywiózł żonie samochód, ta miała go odstawić do Rybnika i zatrzymać wóz. W czasie podróży z Połomi do Rybnika, w aucie doszło do kłótni między małżonkami. W pewnym momencie mężczyzna miał zjechać kią ceed z 2013 roku, na lewy pas jezdni, dodać gazu i celowo prowadzić auto tak, by te czołowo zderzyło się z jadącym z naprzeciwka samochodem dostawczym. Nie hamował, nie próbował zjechać na pobocze. A wcześniej – zdaniem śledczych – miał wyłączyć po stronie pasażera poduszkę powietrzną za pomocą kluczyka. Zeznania małżonków są w tej kwestii całkowicie rozbieżne.

Co wiadomo o małżeństwie M.? On przez wiele lat pracował w Niemczech. Ona byłam tam przez jakiś czas z nim. Dzieci wychowywały się w domu teściów w Połomi. Małżonkowie od czerwca ubiegłego roku nie miekszali razem, chociaż pozostają małżeństwem. Małgorzata M. mieszka z rodzicami w Połomi w powiecie wodzisławskim wraz z dziećmi. Robert M. mieszka w Opolu, u swoich rodziców. W czerwcu dostał nakaz z prokuratury, że musi się wyprowadzić, bo żona założyła mu sprawę o znęcanie się fizyczne i psychiczne. Mężczyzna miał także grozić swojej teściowej, że ją wysadzi.

- W naszym małżeństwie od dawna nie działo się dobrze. Było to spowodowane tym, że wbrew woli mojej żony porzuciłem pracę za granicą i powróciłem do Polski. Awantury się nasilały. Nie jestem bez winy, bo nieraz podnosiłem na Gosię głos, ale Gosia nie pozostawała dłużna. Zdarzało się że uderzała mnie wieszakiem od kaloryferów, wielokrotnie wyrzucała mnie z domu, krzyczała, że jestem nikim, nic mi się nie należy. Kilka dni przed wypadkiem dostałem wiadomość od żony, że ona mnie zniszczy i że to był ostatni raz, kiedy zrobiłem jej na złość z samochodem – mówił w sądzie Robert M.

Kłótnia o samochód. Robert M: żona bywała agresywna, groziła mi nożem

To o samochód miała wybuchnąć kłótnia w feralny dzień. Robert M. przyjechał do żony z Opola, miał jej zostawić na kilka dni samochód. Mężczyzna zabrał żonę z Połomi i ruszył w stronę Rybnika, by z tego miasta wrócić do Opola.

- Spieszyło mi się, byłem może trochę poddenerwowany faktem, iż czekało mnie spotkanie z adwokatem w Opolu. To spotkanie dotyczyło tej sprawy o znęcanie, jaką założyła mi żona. Obawiałem się, że nie zdążę – mówi w sądzie oskarżony.

39-latek zeznał, że w czasie podróżny do Rybnika żona wyrzucała mu, że nie dba o dzieci, nie jeździe na wywiadówki. Zaczęła się kłótnia w czasie której mężczyzna zdecydował, że jedna nie zostawi małżonce samochodu i za kilka dni przyjedzie na wywiadówkę dzieci. Zawrócił i z powrotem ruszył w stronę Połomi. Na ruchliwej ulicy Chwałowickiej 39-latek przyspieszył, zaczął wyprzedzać trzy inne auta.

- Kiedy rozpocząłem manewr wyprzedzania, auto było już na lewym pasie, Gosia albo szarpnęła kierownicą auta, albo wykonała gest jakby chciała to zrobić. Kiedy to się stało, skierowałem wzrok na żonę. Powiedziałem do niej: Co ty robisz? Chcesz nas pozabijać? Gosia w kłótniach potrafiła być bardzo agresywna i nawet wyrządzić mi krzywdę, dlatego cały czas na nią patrzyłem, bo nie wiedziałem co robi. Żona sięgała wtedy do torebki, która leżała przy jej nogach. Dodam tutaj, że kiedyś żona groziła mi użyciem noża, w domu w Niemczech. Trzymała go nad moją głową. Miałem obawy, że może mi zrobić krzywdę – zeznawał mężczyzna.

Na reakcję za kółkiem było już za późno

Jego zdaniem, kiedy ponownie spojrzał na drogę, było już za późno na reakcję.

- Przepraszałam żonę za to, że ucierpiała w tym wypadku, ale nie chciałem jej zrobić krzywdy, a tym bardziej zabić. Nie narażałbym także swojego życia. Chciałem udowodnić żonie, że jest w błędzie, że myli się co do tego, że nie zależy mi na niej, na dzieciach – zaznawał.

- Kiedyś żona pokazała mi zdjęcie białej sukni ślubnej. My nie mamy ślubu kościelnego, ale obiecałem jej że kiedyś stanie w takiej sukni przed ołtarzem – mówił mężczyzna. To dla żona i by poprawić relacje z dziećmi miał chodzić na terapię. - Nie piłem w nadmiarze, nie ćpałem – mówił.

Celowo wyłączył poduszkę powietrzną?

Jednym z dowodów oskarżenia jest to, iż biegły stwierdził, że poduszka powietrzna przed siedzeniem pasażera była celowo wyłączona. Nie otworzyła się w chwili zderzenia z ciężarówką i dlatego też kobieta doznała tak rozległych obrażeń.

- O tym, w jaki sposób wyłącza się poduszkę w tym aucie dowiedziałem się z akt sprawy. Kilka tygodni przed wypadkiem córka chciała podłączyć telefon do radia w aucie. Miała kluczyk, dzwoniła do mnie nawet, żeby zapytać jak to się robi – mówił mężczyzna sugerując, że to wtedy mogło dojść do wyłączenia poduszki.

- W aucie nie świeciła się żadna kontrolka świadcząca o tym, że poduszka jest nieaktywna – podkreślał. Wspominał też, że żona niejednokrotnie była agresywna. - Biła mnie wieszakiem – zeznawał.

Twierdził, że w czasie czerwcowej awantury, kiedy żona go uderzała, chwycił ją mocniej za ręce i przytrzymał, stąd na rękach kobiety były siniaki. To właśnie tamtej nocy na wniosek żony mężczyzna został przez policję zatrzymany i to po tej sprawie trafił do sądu oskarżony o znęcanie się na małżonką.

Poszkodowana żona: był zły, że założyłam mu sprawę o znęcanie się

Małgorzata M. zeznając w sądzie twierdziła, że feralnego dnia mąż początkowo w ogóle się do niej nie odzywał. Potem miał powiedzieć, że boli go ta sprawa o znęcanie się. Kobieta twierdziła, że próbowałam go uspokoić, pocieszać, że i tak nie pójdzie przecież do więzienia. Kiedy w drodze do Rybnika kobieta zaczęła mówić o dzieciach, doszło do awantury.

Przy dworcu kolejowym w Rybniku mężczyzna zawrócił i oświadczył, że jednak bierze samochód z powrotem. Pojechał w stronę Połomi. Kiedy przyspieszył i zjechał na drugi pas, kobieta twierdzi, że podjęła larum.

- Krzyczałam: "co robisz?!". Ostatnie słowa, jakie usłyszałam od niego, brzmiały: "Ja ci ku..wa pokażę, jak się robi na złość". Wiedziałam, że wjedziemy w tę ciężarówkę, zdołałam tylko unieść nogi - relacjonowała w sądzie kobieta.

Ona trafiła do szpitala, przeszła operacje, miała złamany kręgosłup.

Dziś nie ma wątpliwości: mąż chciał mnie zabić. Twierdziła, że małżeństwo psuło się od dawna, w Niemczech pracowali, by zarobić na remont domu. Do pracy za granicą dojeżdżali wspólnie. Kobieta twierdziła, że już wcześniej jej groził, straszył wykonując niebezpieczne manewry w czasie jazdy autem.

W czasie pierwszej rozprawy sędzia odczytała także szereg wiadomości tekstowych i mailowych, jakie Robert M. miał wysyłać do żony. Bywało, że takich wiadomości słał do Małgorzaty M. i 40 i 50 w ciągu dnia. Robert M. pisał do żony: "Chcesz to jeszcze ratować? Czy kończymy to raz na zawsze (…) Ja widzę, że ty dążysz, by doszło do tragedii" „ Jak ja nie będę mógł być przy dzieciach, to spodziewaj się wszystkiego". Pytany o treść wiadomości Robert M., twierdził, że tragedią nazywał sytuację, kiedy żona zabroniłaby mu kontaktu z dziećmi. Nie zgadzał się z zarzutem, iż były to groźby.

Dwa zarzuty. Robert M. odpowiada też za inny wypadek

Przed rybnickim sądem Robert M. odpowiada także za spowodowanie innego wypadku, w którym ucierpiało małżeństwo motocyklistów, jadące na pielgrzymkę na Górę św. Anny. Doszło do niego kilka tygodni wcześniej, w sierpniu 2022 roku.

Robert M. jechał dostawczym oplem, skręcając w lewo wymusił pierwszeństwo. Motocykl uderzył w róg dostawczego auta. Poszkodowani w tym zdarzeniu też zeznawali w czasie pierwszej rozprawy w sądzie.

- Nie jeździmy już na motorze. Wcześniej jeździliśmy dużo, razem z grupą znajomych. To zostało mi odebrane – mówiła poszkodowana w zdarzeniu kobieta.

Do tego zarzutu mężczyzna się przyznał. Do usiłowania zabicia żony - absolutnie nie.

Nie przeocz

Zobacz także

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera