Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szkolnym sklepiku tylko zdrowa żywność

Katarzyna Domagała-Szymonek
arc
Napój orkiszowy oraz bułeczka razowa z chudą wędliną. Czy takie menu spodoba się uczniom? Od nich zależy los sklepików szkolnych

Od 1 września sklepiki szkolne przejdą prawdziwą metamorfozę. Z półek zniknie niezdrowa żywność. Zastąpią ją zdrowe przekąski. Ich listę stworzyło Ministerstwo Zdrowia. Jak zaznaczają właściciele sklepików, jest wyjątkowo rygorystyczna. Zdaniem ekspertów z Konfederacji Lewiatan do tego stopnia, że prowadzenie sklepików stanie się nieopłacalne. Sklepiki zaczną znikać ze szkół. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać?

Zdaniem dr Dobrawy Biadun, ekspertki z Konfederacji Lewiatan, proponowane rozwiązania w żaden sposób nie wpłyną na zmianę nawyków żywieniowych. - Doprowadzą co najwyżej do tego, że prowadzący sklepiki będą musieli je zamknąć, ponieważ nie będą w stanie sprostać wymaganiom - podkreśla. I dodaje, że kolejny raz projekt wychodzący z Ministerstwa Zdrowia pomija aspekt gospodarczy prowadzonej działalności. - Oczywiście nie można negować chęci zmian przyzwyczajeń żywieniowych Polaków i próbę wskazania na właściwy sposób odżywiania. Należy jednakże pamiętać, że nawet najszczytniejsze cele mogą być zaprzepaszczone, jeżeli nie będą mieć szans realizacji - komentuje.

Tak - zdaniem wielu właścicieli czy ajentów sklepików szkolnych - stanie się po wejściu w życie zmian. - Najwyżej przetrwam jakoś ten rok i zrezygnuję, przynajmniej dobiję do okrągłej rocznicy - przyznaje Wiesława Siwiec, która od 9 lat prowadzi sklepik szkolny w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi w Tychach. W swojej ofercie już ma ogromny wybór zdrowych przekąsek, np. marchewki do chrupania, świeżo wyciskane soki z warzyw, niegazowaną wodę mineralną, suszone owoce czy zdrowe batony.

- Sprzedaję też bułeczki z pieczywa pełnoziarnistego i jasnego, bo w szkole jest kilkoro uczniów nauczonych jeść wyłącznie jasne pieczywo. Co zrobią? Albo nic nie zjedzą, albo pójdą na zakupy do sklepu poza szkołą - prognozuje pani Wiesława. Uważa, że po wejściu w życie nowelizacji po prostu nie będzie miała czym handlować.

Problem (tylko w określonych sytuacjach) widzi też Mariusz Mike, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 29 w Sosnowcu. - Jeśli dyrektor wynajmuje sklepik osobie z zewnątrz, a ta najlepiej zarabia na sprzedaży napojów gazowanych czy słodkich bułek, to rzeczywiście może znaleźć się w nieciekawej sytuacji - komentuje. W jego szkole sklepik prowadzą uczniowie zrzeszeni w Spółdzielni Uczniowskiej "Łakomczuch". - Dlatego rewolucja poniekąd nas nie dotyczy, już wiele lat temu z oferty usunęliśmy niezdrowe produkty, a nie mamy warunków do przygotowywania kanapek - wyjaśnia dyrektor sosnowieckiej "29".

Nowe przepisy bardzo szczegółowo określają, jakie produkty będzie można sprzedawać od września (np. pieczywo razowe, pełnoziarniste lub bezglutenowe, przetwory mięsne zawierające nie więcej niż 10 g tłuszczu w 100 g produktu gotowego do spożycia czy niskosłodzone jogurty). Jeśli właściciele nie dostosują się do nich, muszą liczyć się z groźbą kary - nawet 5 tys. zł.

- Tylko jak mam sprawdzić, czy w wędlinach ilość tłuszczu mieści się w normie? - zastanawia się pani Wiesława. - Do tej pory brałam potwierdzenia od producentów, że sprzedają zdrowe produkty - dodaje.

Z atrakcyjnym menu nie będzie problemu

Dr Beata Całyniuk z Zakładu Żywienia Człowieka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Współpracuje z Wojewódzką Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Katowicach przy autorskim programie "Żywienie na wagę zdrowia", w którym biorą udział szkoły w Śląskiem.

W regionie ponad 16 procent dzieci i młodzieży ma nadwagę lub otyłość. Choć to najmniej w Polsce, to i tak za dużo. Zmiana asortymentu w sklepikach szkolnych spowoduje, że młodych ludzi ze zbyt dużą masą ciała będzie mniej?
Uważam, że tak. Jednak musimy wziąć pod uwagę, że nie może to być jedyne działanie, które ma prowadzić do obniżenia masy ciała u uczniów.

Co trzeba dołożyć?
Nawyki żywieniowe kształtujemy nie tylko w szkole. Również w domu. Nowelizacja wprowadzi zmiany prawne, które zastosujemy w placówkach oświatowych. Tymczasem równie ważne jest konsekwentne działanie rodziców, którzy powinni eliminować z diety swoich pociech produkty wysokokaloryczne lub wprowadzać je naprawdę okazjonalnie.

Czyli co?
Chodzi tu zarówno o chipsy czy całą gamę słodyczy. Ale też o żywność przetworzoną, na przykład gotowe obiady czy fast foody, które nieraz mają być szybkim pomysłem na zastąpienie domowego obiadu.

Po opublikowaniu przez resort zdrowia listy dozwolonych produktów odezwały się głosy, że jest zbyt restrykcyjna. Że sklepiki nie będą miały czym handlować.
To nie jest wąski wachlarz produktów. Wszystko zależy od umiejętności wykorzystania produktów i tworzenia z nich ciekawego i różnorodnego menu. Musimy skończyć z myśleniem, że śniadanie to biała bułeczka z szynką i plasterkiem pomidora, a w zdrowej wersji ciemne pieczywo. Przecież można urozmaicić wkład kanapek, na przykład serwować je z różnymi owocami czy różnego rodzaju warzywami.
(KD)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!