Patrząc na plakat wyborczy Adama Szydłowskiego, który chce być powiatowym radnym, trudno zgadnąć, o co chodzi. Na billboardzie, który właśnie pojawił się w Będzinie na parkingu przy markecie Kaufland, jego wizerunek jest przedstawiony w konwencji popularnego filmu science fiction Avatar. Zagadkowy jest też podpis pod sylwetką - Kandydat na prezydenta Pandory. Skojarzeń może być dużo. Bo dla tych, którzy oglądali film, to nazwa planety. A ci, którzy filmu nie oglądali, skojarzą to z... puszką Pandory. Sam kandydat przyznaje, że długo zastanawiał się nad taką formą promocji.
- Chciałem odejść od sztandarowego garnituru, dotrzeć do wyborców w różnym wieku i przede wszystkim więcej powiedzieć o sobie. Myślę, że to świadczy także o pewnym dystansie do siebie. No i nie kojarzy się wyłącznie z polityką, co w kampaniach jest wysuwane często na plan pierwszy. Nie mówiąc o tym, że billboard ma być zagadką i wzbudzić zainteresowanie. Natomiast absolutnie nie jest to wierne odzwierciedlenie obrazów z konkretnego filmu. Skojarzeń może być naprawdę dużo i o to mi chodziło - mówi Adam Szydłowski. I zapowiada, że kolejnym billboardem też zaskoczy.
Ludzie różnie oceniają ten pomysł. I, co ciekawe, starszym mieszkańcom się nawet podoba.
- To coś innego, na pewno przyciąga wzrok. Czy mi się podoba? Czemu nie, czasem trzeba nowego oddechu, odejścia od tego, do czego się przyzwyczailiśmy - mówi Wanda Kulesza. A młoda kobieta, zapytana, czy taka forma kampanii jej odpowiada, mówi krótko. - Dla mnie nie budzi to emocji, może tylko śmieszy.
Zdaniem Roberta Zacha, mieszkańca Czeladzi, w wyborczych billboardach trzeba mieć pomysł na siebie.
- Te z hasełkami z pewnością się przejadły, obietnice na plakatach dla mnie nic nie znaczą. Ja oceniam radnych po ich czynach. Ale jeśli ktoś nowy wystartuje z oryginalnym pomysłem na billboardzie, to z pewnością przyciągnie wyborców - mówi.
Inny kandydat, Łukasz Komoniewski, który startuje do fotela będzińskiego prezydenta, na swoim billboardzie trzyma kciuki za maturzystów. W ten sposób, zwracając się bezpośrednio do młodych ludzi, też nastawił się na określoną grupę odbiorców. Ale poza hasłem, obraz utrzymany jest w konwencjonalnym stylu.
- Skąd ten pomysł? Młodzi ludzie niechętnie chodzą do wyborów i postanowiłem zwrócić się do nich w bardziej bezpośredni sposób - mówi Komoniewski, dodając, że sam jest młodą osobą i to też miało wpływ na wybór plakatu.
Na stronie internetowej Radosława Barana, prezydenta Będzina i kandydata na kolejną kadencję, widzimy go wprawdzie w garniturze na tle będzińskiego zamku, ale na zdjęciu jest też znak graficzny- baranek. To jak delikatne puszczenie oka do wyborcy. Niby klasycznie, ale z odrobiną humoru. A że samo nazwisko budzi różne skojarzenia? Trzeba zadbać, aby sympatyczne.
Nietypowo kampanię prowadzi także Krzysztof Stachowicz, który ubiega się o fotel prezydenta Dąbrowy Górniczej. Na jego billboardach, poza zdjęciem, nie ma haseł wyborczych, a jedynie lapidarna informacja o społecznych konsultacjach. Co to oznacza? To, że członkowie jego sztabu będą odwiedzali mieszkańców i wrzucali do skrzynek ankiety do wypełnienia. Na tej podstawie ma powstać jego program wyborczy.
Zdaniem profesora Jacka Wodza, socjologa z Uniwersytetu Śląskiego, oryginalność billboardu jest dobrym pomysłem, bo wyróżnia.
- Jeśli jest to jednak utrzymane tylko w takiej konwencji, jak podany przykład z filmem fantastycznym, może zawęzić krąg odbiorców. Natomiast pewnie trafi do ludzi młodych i w średnim wieku. Ja nie widziałem filmu Avatar i taki billboard budzi jedynie moje zdziwienie. Zdziwienie samo w sobie nie jest oczywiście czymś złym, ale zaufania nie budzi. Jeśli jednak jest to dobrze przeanalizowane i kandydat ma poza tym billboard klasyczny, może to być całkiem niezły pomysł na wyróżnienie się a jednocześnie na dotarcie do różnych odbiorców - uważa prof. Wódz.
Przyznaje też, że spotkał się już z billboardami w stylu np. komiksowym. I że zaczyna być to powoli modne. Bo na przykład w internecie znajdziemy wizerunek samego Baracka Obamy, prezydenta USA, właśnie w stylizacji kojarzącej się z Avatarem. Ale nie tylko billboardy przypominają o kandydatach.
Na stronie Grzegorza Osyry, który będzie bronił fotela prezydenta w Mysłowicach, pojawia się krótki film, na którym możemy zobaczyć dom i ogród kandydata. Ogólnie kandydaci stawiają na pokazywanie prywatności. Na stronie Krzysztofa Stachowicza, znajdziemy galerię zdjęć z rodzinnego albumu: z wakacji z żoną i córką, ze zjazdów familijnych.
Liczy się pomysł
Piotr Tymochowicz, doradca medialny, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego
Osoby, które postawią na oryginalność w swojej kampanii, także poprzez billboardy, na pewno będą lepiej zauważone. Nie utoną w morzu podobnych, klasycznych plakatów. Sięganie po motywy z filmów jest niezłym pomysłem, ale na pewno trzeba go dobrze rozważyć. Jak wiemy, główny elektorat to ludzie w średnim wieku i starsi, więc powinny to być filmy, które będą im znane i dobrze kojarzone. Może seriale? Na pewno jednak taki trend już się pojawia i pojawiać się będzie. Jest też druga metoda przyciągnięcia wyborcy przez formę billboardu, która staje się coraz bardziej modna. To umieszczenie przy zdjęciu kandydata informacji o jakiejś akcji prospołecznej, zdrowotnej czy z ukierunkowaniem pomocy dla dzieci. To daje dobry efekt i coraz częściej jest wykorzystywane właśnie na plakatach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?