Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waldemar Malicki: Nie ma to jak grać do śmiechu

Grażyna Kuźnik
Waldemar Malicki i jego orkiestra wystąpią 7 października w Zabrzu
Waldemar Malicki i jego orkiestra wystąpią 7 października w Zabrzu Grzegorz Dembiński
O tym, dlaczego połączył muzykę klasyczną z humorem i nowoczesnymi efektami, a także o śląskich orkiestrach, z pianistą Waldemarem Malickim, gwiazdą i współautorem Filharmonii Dowcipu, rozmawia Grażyna Kuźnik

Znam badania, które mówią, że 13 proc. Polaków nie znosi poważnej muzyki. Filharmonia Dowcipu czuje się na siłach, żeby ich uwieść?
To byłoby duże wyzwanie, bo takich osób jest może nawet więcej. Przyczyną jest słaba edukacja muzyczna w szkołach. W porównaniu na przykład z Niemcami jesteśmy podtym względem daleko w tyle. Ale my podczas koncertów nie żądamy od naszych słuchaczy szczególnej wiedzy muzycznej; sami ją przekazujemy z największą przyjemnością.

Ale jakaś wrażliwość odbiorcy na muzykę poważną jest chyba konieczna?
Mozart czy Vivaldi i inni kompozytorzy przecież nie wiedzieli, że zostaną klasykami, że ich pełne energii utwory zostaną uznane za poważne, dla wybranych. Dla ówczesnej publiczności ich muzyka była czystą rozrywką. Nikt nie uważał, że jej słuchanie i rozumienie wymaga specjalnego wykształcenia. Współcześni powinni myśleć tak samo.

Ale na wszelki wypadek koncerty Filharmonii Dowcipu okraszone są dowcipem, światłem, śpiewem, akcją i pięknymi kobietami. Sama muzyka się nie obroni?
Jeśli disco polo wspierają piękne kobiety, to dlaczego nie muzykę klasyczną? Dążymy do tego, żeby nasze artystki były nie tylko urodziwe, ale i zdolne, bo jedno wcale nie wyklucza drugiego, jak się czasem sądzi. Chcemy pokazywać takie programy, żeby ktoś, kto dotąd nie planował wizyty w instytucji muzycznej, oczarowany naszym występem, poszedł na prawdziwy koncert. Przekonujemy, że muzyka klasyczna nie jest nudna. Imamy się różnych środków, ostatnio także hip-hopu i muzyki elektronicznej. Na naszym koncercie w Zabrzu będą fantastyczne efekty świetlne.

Ale tu, na Śląsku, sama dobra muzyka może by wystarczyła. Miłość do niej zawsze była tu fenomenem.
Wyczuwam to na koncertach. Przeżyłem spore zaskoczenie na wiadomość, że w kopalniach czy innych zakładach przemysłowych pracownicy się zrzucali, żeby utrzymać orkiestrę czy choćby zespół big-bandowy. I przy każdym zakładzie jakiś zespół muzyczny istniał. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda. I bardzo popularne były tu chóry. A wracając do pani pytania. Możliwe, że sama muzyka by wystarczyła... tylko, że my jesteśmy Filharmonią Dowcipu, orkiestrą grającą w XXI wieku. Chyba jako jedyni od-kryliśmy, że nowoczesna technologia, umiejętnie i kunsztownie użyta, dodaje do klasycznych brzmień dużo ukrytej dotąd treści i niesamowicie doładowuje emocjonalnie samo brzmienie. Krótko mówiąc, gdyby Mozart, Rossini i inni wielcy dysponowali w swoich czasach dzisiejszym parkiem technologicznym, na pewno by go używali. Nie mówiąc już o tym, że bilety nie są tanie. Widzom należy się porządne, efektowne artystycznie widowisko.

Poczucie humoru idzie w parze z muzykalnością? Znalazłam sporo żartów muzyków o akordeonie, który na Śląsku jest bardzo poważany. Tutaj śmiechy z niego byłyby ryzykowne.
Nawet nam do głowy nie przyszło, żeby śmiać się z tak lubianego instrumentu. I muzycy też sobie z akordeonistów nie dowcipkują, nie więcej niż z pianistów czy gitarzystów.

Polscy kompozytorzy to grupa obdarzona poczuciem humoru?
Wszyscy są raczej melancholijni oprócz Nergala i Pendereckiego.

Dlatego pewnie tyle gracie muzyki światowej?
Na koncercie w Zabrzu przedstawimy coś nowego, porównamy muzykę polską ze światową. Jak to będzie wyglądać, nie powiem, ale szykują się niespodzianki.

Lubicie zwroty akcji i zaskoczenia, tak żeby słuchacza wbiło w fotel.
Widowisko Filharmonii Dowcipu to efekt pracy zespołowej. I tak jak muzycy są z pierwszej ligi, tak samo literatura, dramaturgia spektaklu, dźwięk, światło, efekty specjalne to suma talentów najlepszych twórców w Polsce. Ludzi z niebagatelnym doświadczeniem, unikalnych w swoim rodzaju. Dlatego widza musi wbijać w fotel, zaskoczenie musi gonić zaskoczenie, zwroty akcji następują jeden po drugim. To są elementarne zasady dramaturgii. Nie uprawiamy żadnego oszukaństwa, nie ma playbacku, wszystko jest autentyczne. Jeden do jednego. Występy to narkotyk, jest zmęczenie i euforia. Chociaż właściwie działamy jak muzycy z XIX wieku, zarabiamy na siebie bez żadnych sponsorów czy unijnych dotacji, ryzykujemy. Po prostu jeździmy tam, gdzie mamy nadzieję, że chcą nas słuchać. Rozmawiała Grażyna Kuźnik


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!