Tym, którzy dziś uśmiechają się pod nosem i palcem wskazują na Warszawę jako stolicę wokółpiłkarskiej patologii, warto przypomnieć, że podobne zjawiska bynajmniej nie ograniczają się do terenu, który sięga do Łomianek. Przecież także na Śląsku mamy się w tej kategorii czego wstydzić.
W 2009 roku w opałach znaleźli się piłkarze Górnika Zabrze, gdy na ich treningu pojawiła się grupa kiboli zamierzających zmotywować zespół w walce o utrzymanie w Ekstraklasie. Działaniom napastników, którzy ostatecznie ograniczyli się do wykładów słownych oraz nakazu założenia przez zawodników koszulek z napisem „Nie wystarczy tylko biegać lub trochę się starać, z naszym herbem na sercu trzeba zapier...ć”, biernie przyglądał się prowadzący zajęcia trener Henryk Kas-perczak, a także prezes Jędrzej Jędrych. Kompromitacja tego pierwszego sięgnęła zenitu podczas konferencji prasowej, na której stwierdził, że nie widzi problemu, bo koszulki były przecież... białe i czyste. Już tylko gwoli przypomnienia warto przypomnieć, że zabrzanie z Kasperczakiem i tak z hukiem spadli z Ekstraklasy.
Jeszcze goręcej było w Katowicach w 2003 roku, gdy GKS - pod szyldem Dospelu - wracał po kolejnej porażce z Łęcznej. Trener Edward Lorens został uprzedzony o planach kiboli i wysiadł z autokaru już na katowickim Rondzie, natomiast piłkarze na parkingu przy Bukowej zostali solidnie poturbowani. Wśród tych, którzy dostali ciosy w twarz był obecny trener bramkarzy reprezentacji Polski, Jarosław Tkocz. W ostatnich latach - w tym po pierwszej kolejce obecnego sezonu - na stadionie GKS kilkakrotnie dochodziło jeszcze do prób dostania się fanów do szatni po przegranych meczach.
Groźby miały miejsce także w innych śląskich klubach. Czasem pojawiały się w formie transparentów na boiskach treningowych, czasem padały wprost. Najświeższy przypadek to Piast Gliwice, gdy po porażce z Arką Gdynia piłkarze usłyszeli słowa zdecydowanie kwalifikujące się do kategorii gróźb karalnych.
Normą stało się już pokorne maszerowanie pod trybuny i wysłuchiwanie przez piłkarzy obraźliwych epitetów oraz oddawanie koszulek, których - w opinii osób rządzących częścią trybun - nie są godni nosić. Niedawno doszło zresztą do kuriozalnej sytuacji z udziałem piłkarzy klubu z naszego regionu,którzy oddali swoje trykoty „nadgorliwie”, z własnej inicjatywy, więc następnego dnia im je... zwrócono.
Zupełnie nie do śmiechu było za to w 2015 roku zawodnikom Zawiszy Bydgoszcz, gdy zobaczyli na murawie trumny i krzyże ze swoimi nazwiskami (oraz ówczesnego prezesa Radosława Osucha).
Większość tych przypadków kończyła się bezkarnością sprawców. Tak było zresztą w kontekście samej Legii, gdy proces dotyczący uderzenia piłkarza Jakuba Rzeźniczaka przez „Starucha” zamienił się w farsę opartą na rzekomym przyjacielskim nieporozumieniu, do jakiego doszło pod szatnią. Sześć lat później ten sam „Staruch” zaprosił piłkarzy mistrzów Polski, by po porażce z Lechem wyszli z autokaru na klubowy parking...
POLECAMY TWOJEJ UWADZE
Czy rozumiesz gwarę uczniów? To jest wyzwanie! ROZWIĄŻ QUIZ
Zadyma na meczu Górnik - Piast. Kibole zepsuli święto ZDJĘCIA + WIDEO
Ile zarabiają prostytutki na Śląsku i za co RAPORT
NOGA Z GAZU: Raport z dróg Patryka Drabka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?