Żeby zmienić Śląskie, trzeba więcej odwagi

Kiedy przed laty Kazimierz Kutz powiedział, że tym, co nas powstrzymuje przed działaniem i sukcesem, jest nasza śląska "dupowatość", wielu się oburzyło. Jak się okazuje, bezpodstawnie. Naukowcy z Uniwersytetu Śląskiego przeprowadzili badania, które tę teorię potwierdzają.

Farmy jak w USA

Dr Małgorzata Suchacka i jej zespół socjologów podzielili województwo na cztery subregiony (bielski, częstochowski, rybnicki oraz konurbację katowicką). Badali, jak odnalazły się one w nowej sytuacji, czyli rodzącej się na naszych oczach gospodarce opartej na nowych technologiach. Jak zatem przedstawia się nasza innowacyjność?

W rejonie Rybnika, Raciborza i Jastrzębia kiepsko jest z usługami. Mieszkańcy są zachowawczy. Mimo to, to właśnie tam jest firma, która opracowała prototyp mlekomatu i wprowadziła go na rynek. W tym subregionie od lat króluje górnictwo, ale świetnie rozwija się też rolnictwo. Niektóre gospodarstwa przypominają amerykańskie farmy.

Bardzo aktywna jest Izba Rolnicza w Raciborzu. To wyjątek wśród instytucji doradczych takich jak agencje rozwoju. Wiele z nich walczy o swój byt, żyją z organizacji szkoleń. Na rzeczywistą pomoc przedsiębiorcom nie wystarcza im sił i energii.
- W Bielsku-Białej dobrze ma się przemysł samochodowy. Perełką jest lotniczy klaster, w którym zrzeszyło się ponad 20 firm - podkreśla dr Suchacka.

Tam królują innowacje

Medycyna, czyli domena konurbacji katowickiej, to nie tylko usługi, ale także produkcja sprzętu medycznego. Przodują placówki w Zabrzu, Piekarach Śląskich, Siemianowicach Śląskich i Żorach. W tym subregionie świetnie rozwija się branża informatyczna, ale też inne firmy zajmujące się biotechnologiami, energią odnawialną. Nie można zapominać o górnictwie, które przez długie lata będzie naszą kluczową branżą.

Region centralny, zdaniem socjolożki, jest kluczowy w rozwoju innowacji. Najsłabiej (co też potwierdziły rankingi DZ) pod tym względem wypada rejon częstochowski. - Tam mamy wysokie bezrobocie i tam wysłuchaliśmy też najwięcej narzekań. Ten region wykorzystuje szansę w branży turystycznej i pątniczej. Wokół jurajskich zamków rozwija się agroturystyka - wylicza Suchacka. Naukowcy twierdzą, że można mówić o istnieniu syndromu śląskiej kotwicy. - Czegoś, co nas stabilizuje, ale jeśli chcemy wypłynąć na szersze wody, może także przeszkadzać - wyjaśnia szefowa zespołu badawczego.

Syndrom śląskiej kotwicy

To pięć czynników, które nas kształtują. To skomplikowana historia województwa i jego poszczególnych części, nasza różnoraka mentalność i wielo-kulturowość. Na to nakłada się monokultura gospodarcza, czyli dominujący do tej pory węgiel, przemysł ciężki oraz uwarunkowania polityczne. Śląskie ze względu na ogromny elektorat niemal od zawsze jest zwodzone obietnicami, z których niewiele wychodzi.

Czego nam brakuje? Mamy bardzo dobry kapitał ludzki, świetnych specjalistów. W żadnym innym województwie nie ma tak doskonałej kadry inżynieryjnej. Słabość to brak kadry kreatywnej, ludzi z wizją, którzy pchnęliby region do przodu. Ot, po części, to także "śląska dupowatość", o której wspominał Kutz. - Nad tym musimy pracować poprzez głęboko humanistyczne inicjatywy, edukowanie najmłodszych pokoleń. Świetnym przykładem jest Centrum prof. Zimbardo na Nikiszowcu. Potrzebne są na to środki, których nie mamy lub nie potrafimy pozyskać. Biznes musi poczuć, że takie inicjatywy mu się opłacają - podkreśla socjolożka.

Z badań wynika też, że generalnie w Śląskiem żyje się dobrze. Lokalny biznes angażuje się społecznie, a właściciele firm sponsorują kluby sportowe, wycieczki dla dzieci, wydarzenia kulturalne. A jak postrzegany jest nasz region? - Panuje chaos informacyjny. Konieczne są większe środki na reklamę regionu - podkreśla dr Suchacka.

Co sądzisz o wynikach badań? Czy zgadzasz się z nimi? Podyskutuj z autorką tekstu.

*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Pogoda na weekend majowy 2014: Będzie ciepło, ale nie upalnie MAJÓWKA 2014
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ]