18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Dereszowska na spacerze w rodzinnym Mikołowie [ZDJĘCIA i FILM]

Ola Szatan
Anna Dereszowska na spacerze w Mikołowie
Anna Dereszowska na spacerze w Mikołowie Arkadiusz Gola
Najlepsze kasztany są na placu Pigalle - to wiemy. A pączki i kołocz śląski? - Jasne, że w Mikołowie - uśmiecha się Anna Dereszowska, która zabrała nas na spacer po rodzinnym mieście. To tu aktorka odkryła pasję motoryzacyjną, ucząc się jeździć pożyczonym od brata starym maluchem, a rodziców odwiedzała w szpitalach, gdzie pracowali. Pisze Ola Szatan

Anna Dereszowska jest jedną z najpopularniejszych, a jednocześnie najbardziej zapracowanych polskich aktorek. - Z czasem wolnym Ani jest bardzo krucho - usłyszałam w listopadzie z otoczenia jej współpracowników. Akurat ukazywała się debiutancka płyta "Już nie zapomnisz mnie", udany dodatek do licznych aktorskich zobowiązań zawodowych.

A mnie po głowie chodziło tylko pytanie: Ile w pamięci Ani zostało wspomnień z rodzinnego Mikołowa? Po kilku miesiącach pojawiło się światełko w tunelu. - Spotkajmy się przy fontannie na mikołowskim rynku - zaprosiła Ania Dereszowska.

Zawsze była "chłopczycą"

Nie trzeba długo szukać pierwszego punktu odniesienia, bo jest nim ratusz. Tu odebrała pierwszy dowód osobisty i prawo jazdy, które zrobiła... umiejąc już jeździć. - Kiedy mieszkaliśmy na ulicy Dąbrowskiego, mój brat Andrzej dostał malucha w spadku po dziadku. Ten samochód był starszy ode mnie - Ania zaczyna opowieść.

- Ja miałam 17 lat, kiedy robiłam prawo jazdy, a maluch miał lat 19. Uczyłyśmy się jeździć razem z moją przyjaciółką Anią i podkradałyśmy tego malucha mojemu bratu, jak go nie było w domu. Któregoś dnia, jak zjeżdżałyśmy na dół ulicą Okrzei, zobaczyłyśmy idącego drogą mojego brata. A samochód rzucał się w oczy, był takim starociem, że wszyscy wiedzieli, czyj to maluch. Z Anką wykazałyśmy się niezwykłym sprytem i inteligencją, bo ja schowałam się pod kierownicą, oczywiście jadąc dalej - podkreśla ze śmiechem. - Myślałam, że Andrzej jakoś nas nie zauważy. Ale zauważył i bura była wielka - dodaje. Jednak, gdy prawo jazdy było odebrane, pojawiło się też pozwolenie na pożyczenie malucha. Pasja motoryzacyjna została jej do dzisiaj, ma nawet za sobą udział w rajdzie.

- Jazda samochodem sprawia mi frajdę. A jak mam pod pedałem dużo koni mechanicznych, to radość jest jeszcze większa - mówi aktorka z błyskiem w oku.

Wychowywała się z samymi chłopakami, obok starszego brata i kuzynów. Poza przyjaciółką Anią, która miała trzech starszych braci, w otoczeniu Ani Dereszowskiej zawsze byli faceci. - I ja też byłam taką "chłopczycą". Imponowało mi, kiedy ktoś dobrze prowadził samochód, miał motor, jeździł na nartach - wylicza.

- Nieszczególnie bawiłam się lalkami, zresztą podobna w tej kwestii jest moja córa, Lenka. Na trzecie urodziny dostała lalkę od Piotra (Grabowskiego, życiowego partnera Ani i ojca Lenki - przyp. red.). Popatrzyła na nią, powiedziała tylko "fajna" i odłożyła. Za to samochodziki znajdują się w centrum jej zainteresowania. Kiedy kupowaliśmy samochód, to dostała pluszową maskotkę w jego kształcie , która jest jedną z jej ulubionych zabawek - opowiada o córce, która 30 kwietnia skończy 4 lata.

Tylko spróbuj tych pączków

Motoryzacja to jedno, ale jak zaczynamy rozmawiać o jedzeniu, to od razu pojawia się myśl. - Chodźmy do cukierni, gdzie są pączki i kołocz śląski, jeden z najlepszych, jaki jadłam w życiu. Często tu wracam po nie - proponuje Ania. Idziemy w stronę ulicy Lompy, gdzie znajduje się cukiernia "Lewandowski". - A te pączki to jakieś szczególne? - pytam. - No tylko spróbuj - odpowiada od razu Ania.

Wchodzimy do cukierni. Miałaś rację, pączki pachną obłędnie. I znikają w wielkim tempie, bo co chwila przychodzą nowi klienci. - Idę po ciepłe - deklaruje miła pani ekspedientka i zaraz wyłania się z zaplecza z tacą świeżutkich smakołyków. - Ulubione? Z najzwyklejszą marmoladą, nie jakieś wykwintne, czy z różą - mówi pozując za ladą z pączkami. Część z nich wylądowała w pakunku, który Ania dostała na pożegnanie.

Idziemy dalej ulicą Jana Pawła II. - Nachodziłam się tą ulicą i pamiętam, jak jeszcze nie było tu żadnych sklepów poza Pewexem, w budynku którego jest teraz salon jednego banku. A obok był sklep górniczy, gdzie jak się udało, to rodzice dzięki znajomościom załatwiali sprzęt narciarski. Bo wszyscy lubiliśmy jeździć na nartach w Szczyrku. Ze starych czasów pamiętam drogerię, gdzie można było kupić wodę kolońską i mydło. Lubię chodzić po małych sklepikach i wyszukiwać rzeczy, których nigdzie nie można dostać - wspomina. A tych na uliczkach okalających rynek na szczęście nie brakuje. Na ciuchowe zakupy wybierała się zaś na targowisko, znajdujące się obok rynku. Tu można było znaleźć modne rzeczy za niewielką cenę.
Ania Dereszowska wyjechała z Mikołowa w 1999 roku, ukończyła Prywatne Studium Muzyczne w klasie fortepianu i postanowiła zdawać na studia w Warszawie.

Czy Mikołów bardzo się zmienił od tamtego czasu? Poza tym, że zmienił się rynek i główna ulica, to nie bardzo - mówi. - I dobrze, bo ja lubię Mikołów taki, jaki był. To była raczej taka zamożna "sypialnia" Katowic. Ładnie położona, wokół sporo zielonych terenów. I zawsze było tu co robić - podkreśla aktorka. Na przykład liczyć schody, jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc, dzięki którym dochodziło się na ulicę św. Wojciecha. Znajdowały się tu jeszcze przed odnową rynku, ale w czasie remontu zlikwidowano je na rzecz pochyłego zjazdu. - Pamiętam, że nie tylko liczyłam te schodki, ale też zastanawiałam się, czy na każdym stopniu należy zrobić dwa kroki czy wchodzić po jednym - przywołuje wspomnienia z dzieciństwa.

Kierujemy się w stronę kościoła św. Wojciecha na ulicy Wyszyńskiego. Niestety, jest zamknięty. - Na msze zwykle chodziło się do nowego kościoła, a tu tylko przy wyjątkowych okazjach. W środku dość ciemny, zawsze było w nim coś niepokojącego. Ten mrok działał na wyobraźnię małego dziecka - stwierdza Ania.

ZOBACZ TAKŻE:
Jolanta Fraszyńska powraca do swoich Mysłowic
Wojtek Pszoniak spaceruje po Gliwicach
Czesław Mozil oprowadza nas po swoim Zabrzu
Prof. Białas spaceruje po Sosnowcu szlakiem Alojzego Korzeńca

Ważnymi miejscami dla Ani Dereszowskiej są mikołowskie szpitale. W jednym jako lekarz ginekolog pracował jej tata. W tym szpitalu urodziła się Ania, jej brat Andrzej i Lenka. W drugim, szpitalu św. Józefa, pracowała mama. Zmarła na raka, gdy Ania miała 9 lat. Szpitale kojarzą się aktorce jako miejsca, gdzie chodziła odwiedzać rodziców. Ale też zdarzało się jej z nich korzystać. - Jedno ze szpitalnych skojarzeń to izba przyjęć. Zdarzały mi się różne szycia: kolana, obu rąk, były też złamane dwa palce, z którymi pojechałam zresztą na narty - wylicza.

Dziewczyna w trampkach

Choć Ania Dereszowska nie bywa często w Mikołowie, to wzbudza zainteresowanie przechodniów. Traktują ją jak "swoją". - Na co dzień praktycznie się nie maluję, chodzę inaczej ubrana niż stroją mnie styliści w serialach i filmach, jestem dziewczyną w trampkach - śmieje się Ania. - Ostatnio dużo jeździmy po Polsce ze spektaklem "Zamknięty świat" i mam okazję dużo rozmawiać z ludźmi, niektórzy bywają zaskoczeni, że nie rzucam wulgaryzmami, bo wyobrażają sobie, że jestem tą "Korbą" z filmu "Lejdis", że tak się zachowuję, nie lubię mężczyzn, jestem zimna i wyrachowana - dodaje.

Poukładana była już w czasach szkolnych. W dzienniku same piątki, nawet lekcje opuszczała sporadycznie. Wagary? - Chodziłam do liceum, którego dyrektorem była moja pierwsza macocha, więc jak tu chodzić na wagary - wspomina ze śmiechem. Zresztą nauka sprawiała mi dużą przyjemność. Jedyny kłopot był w tym, że nie bardzo wiedziałam, co chcę dalej robić. Bo lubiłam i matmę, i polski czy historię. Ani humanistka, ani umysł ścisły - podkreśla. Stąd różne pomysły na życie. A to architektura, medycyna, prawo... Postawiła na aktorstwo. A właściwie pomógł jej w tym Jerzy Połoński, który prowadził kółko teatralne w katowickim Pałacu Młodzieży, gdzie Ania uczęszczała. To on namówił naszą bohaterkę, by spróbowała zdawać do szkoły teatralnej w Warszawie. - Gdy przyjechałam do Warszawy, to miasto wydawało mi się olbrzymie jak Nowy Jork. Byłam kompletnie zagubiona, nie bardzo wiedziałam, o co chodzi w tej szkole, czego ode mnie wymagają. Pierwsze dwa miesiące to był jakiś koszmar, przepłakane noce i myśli, że to pomyłka. A na dodatek miałam trudności z zapamiętaniem imion i nazwisk - wspomina Dereszowska. Po pierwszym roku studiów dostała jednak stypendium ministerialne. Tylko dwie osoby na roku: Ania i Karolina Gruszka.

Mikołowska Saska Kępa

W Mikołowie z bliskich jej osób została już tylko przyjaciółka Ania. Tata z rodziną mieszka w Jaworzu, brat Andrzej mieszka w Belgii, dwie przyrodnie siostry w Krakowie. Pierwsza macoszka w Bieszczadach. Kiedy wracamy na rynek, by przy kawie rozprawić się z pakunkiem pełnym pączków, mijamy Miejski Dom Kultury, gdzie Ania Dereszowska zagrała jeden z pierwszych koncertów z Machiną del Tango (współpracuje z tym zespołem od 2007 roku). Ale tu też znajduje się biblioteka miejska, gdzie aktorka zostawiła swój ślad. Konkretnie książki. Kiedy wyprowadzaliśmy się z Mikołowa i musiałam wszystko spakować, to przyniosłam tu książki, bo nie miałam ich gdzie trzymać - zdradza. Dzisiaj jej domem jest Warszawa. - Mieszkam na Saskiej Kępie, bardzo ładnej dzielnicy. Jest taka "mikołowska". Wszyscy się znają z widzenia, chodzą tylko ulicą Francuską i Paryską, bo to jedna w gruncie rzeczy ulica, są tam wszystkie sklepiki, jakie są potrzebne... takie miasteczko w mieście. Dla mnie w sam raz - podkreśla.
Ola Szatan

Różne wcielenia Ani. To zarówno aktorka i wokalistka

Serial "Złotopolscy" (1997-2010)
Dzięki temu serialowi wiemy, że Anna Dereszowska zapewne byłaby doskonałą policjantką. Udowodniła to jako starszy posterunkowy Kalina Fatalska. Jedna z najbarwniejszych postaci, jakie pojawiły się na komisariacie Dworca Centralnego w Warszawie.
Serial "M jak miłość" (od 2000 roku)
Tu Anna wcieliła się w rolę Sandry Matuszewskiej, ciotki Zosi. Początkowo bardziej czarny charakter, potem jej rola zaczęła być coraz bardziej rozbudowywana, łącznie z wątkami miłosnymi. Sandra obecnie pracuje jako sekretarka w kancelarii Wernera i Budzyńskiego.
Film "Lejdis" (2008)
Anna Dereszowska wcieliła się tutaj w postać "Korby", szalonej korektorki, kobiety nowoczesnej, wyzwolonej, traktującej mężczyzn dosyć przedmiotowo, ale bardzo ceniącej babską przyjaźń. Za rolę "Korby" aktorka otrzymała nominację do Złotej Kaczki.
Serial "Klub szalonych dziewic" (2010)
To odważna obyczajowo opowieść o współczesnych kobietach z dużego miasta: ambitnych, inteligentnych, śmiałych i seksownych. Głównymi bohaterkami serialu były przyjaciółki z dzieciństwa. Anna Dereszowska zagrała jedną z nich - Magdę Mazurek.
Film "Nigdy nie mów nigdy" (2011)
Jej bohaterka to 30-letnia Ama, która jest zimną i skuteczną "łowczynią głów" dla międzynarodowych korporacji. Wiedzie typowe życie bogatej i niezależnej singielki, która rozładowuje stres w nocnych klubach, bawiąc się do rana i podrywając przypadkowych mężczyzn.
Album "Już nie zapomnisz mnie" (2012)
Gdy Anna zaczęła myśleć nad repertuarem na debiutancką płytę, wybór padł na Henryka Warsa, artystę okresu międzywojennego, znanego z takich przebojów jak "Miłość ci wszystko wybaczy" albo "Na pierwszy znak". Oczywiście w nowych aranżacjach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!