Coraz więcej bobrów w Goczałkowicach-Zdroju. Podchodzą bliżej ludzi

Bobry w Goczałkowicach Zdroju bytują od zawsze. Najwięcej jest ich w okolicach zbiornika Goczałkowickiego i stawu Rontok. Upodobały sobie te tereny, bo nikt im tam nie przeszkadza, w dodatku mają pod dostatkiem budulca do budowania tam i żeremi. Z roku na rok ich liczba rośnie. Coraz łatwiej je zauważyć. Gmina ma z nimi też nie mały kłopot.

Wokół samego Zbiornika Goczałkowickiego jest ponad 170 żeremi utworzonych przez te sympatyczne gryzonie. Ostatnio, te będące pod ochroną zwierzątka wychodzą coraz bliżej ludzi. - Widać, że mniej się boją, stały się widoczne – mówi Andrzej Siudy, kierownik goczałkowickiej zapory.- Bobry zauważamy już w okolicach 50-80 metrów od naszego biura – mówi. Dodaje, że gryzonie tak przyzwyczaiły się już do ludzi, że choć to płochliwe zwierzęta, w ogóle nie uciekają kiedy pracownicy zapory wykonują swoje codzienne czynności, jak np. odczyty o 6 rano.
Generalnie choć liczba bobrów, wciąż rośnie w okolicach zapory nie stanowią one większego zagrożenia. - Monitorujemy ich działania, sprawdzamy, czy nie podkopują budowli hydrologicznych. Staramy się żyć z nimi w zgodzie, czasem musimy po nich sprzątnąć, jak np. wtedy, zwalą kilka drzew – dodaje kierownik zapory. Wyjaśnia, że pracownicy zapory muszą też zabezpieczyć przez gryzoniami niektóre drzewa, głównie chodzi o zabytkowe dęby. - Owijamy pień siatką na wysokości 1,5 metra i wtedy takie drzewa są bezpieczne – mówi Andrzej Siudy, kierownik zbiornika zaporowego w Goczałkowicach-Zdroju.

W okolicach Rontoka zagrażają mieszkańcom i borowinie

Rejony zapory to nie jedyne miejsce gdzie bytują bobry. Sympatyczne gryzonie regularnie budują też swoje tamy na rowie, którym woda spływa do stawu Rontok ( rejony kopalni PG Silesia).Tu jednak ich działalność może być niebezpieczna dla ludzi. Powoduje zagrożenie powodziowe dla pobliskich domostw, a także utrudnia wydobywanie borowiny dla uzdrowiska. - Na wskutek wybudowanych przez bobry tam w rowie podnosi się poziom wody i zalewa okoliczne domy i pola - mówi Krystyna Gimel, z wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Goczałkowicach-Zdroju. Zalewa też borowinę, a ta, by nie straciła swoich właściwości leczniczych musi mieć zachowany odpowiedni poziom wilgotności. Dlatego, tu co jakiś czas bobrze tamy są rozbierane przez pracowników PG Silesia. - Rozbiórki następują głównie po telefonach od mieszkańców, którzy zauważają, że poziom wody w rowie się podnosi. O konieczności usunięcia tamy informują także pracownicy uzdrowiska, którzy zajmują się borowiną – mówi Krystyna Gimel. Warto dodać, że aby móc usuwać bobrze tamy, gmina musiała pozyskać zgodę regionalnej dyrekcji ochrony środowiska, bo zwierzęta te są pod ochroną.

Bobry też w kanale Kanar
-Bobry pracują u nas ciągle i nieustannie i jest ich coraz więcej – mówi Krystyna Gimel, z wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Goczałkowicach-Zdroju. - Ostatnio otrzymujemy coraz więcej sygnałów od mieszkańców, że bobry pojawiły się też na końcu ul. Piłsudskiego – informuje. Swoje tamy budują na kanale Kanar. O ich działalności ma świadczyć wzrost wody w kanale, a także zaobserwowane przez mieszkańców obgryzione konary, czy zbudowane tamy. - Jak na razie przyglądamy się tej działalności. Wkrótce zaczniemy zbierać dokumentacje i jeśli będzie taka potrzeba wystąpimy do regionalnego dyrektora ochrony środowiska o zgodę, na rozbiórkę tam – mówi przedstawicielka urzędu. Wyjaśnia, że posiadana zgoda, dotyczy tylko tam w okolicach Rontoka.

Jakie imię dla psa po śląsku? Oto propozycje Czytelników DZ

Tych przestępczyń szuka policja. Poznajecie? Oto nazwiska

25 lat po pożarze lasów w Kuźni Raciborskiej. Zobacz niezwykły dokument multimedialny poświęcony tragedii z 1992 roku. Kliknij w przycisk PLAY. Zachęcamy, aby oglądać na monitorze komputera.

KLIKNIJ W OBRAZ I ZOBACZ JAK PRAWIDŁOWO WYPEŁNIĆ WNIOSEK W PROGRAMIE RODZINA 500 PLUS