Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Częstochowa: Sprawa Grzegorza S. i Agnieszki L. Chora miłość pchnęła kochanków do zbrodni

Janusz Strzelczyk
Agnieszka L. wraz z kochankiem Grzegorzem S. precyzyjnie zaplanowali zbrodnię
Agnieszka L. wraz z kochankiem Grzegorzem S. precyzyjnie zaplanowali zbrodnię 123RF
Przed Sądem Okręgowym w Częstochowie dobiega końc proces 30-letniego Grzegorza S. i 38-letniej Agnieszki L. Prokuratura oskarża ich o zaplanowanie morderstwa i zabicie męża Agnieszki L. Na wniosek obrońców oskarżonych sąd wyłączył jawność rozprawy ze względu na intymne szczegóły pożycia małżeńskiego Agnieszki L., które mogą zostać poruszone podczas procesu, a które mogą godzić w godność jej dzieci.

Ta zbrodnia w ubiegłym roku wstrząsnęła całym regionem. Brutalność i okrucieństwo morderców były szokujące. Grzegorz S. i Agnieszka L., mieszkający pod Lublińcem, byli kochankami. Mąż Agnieszki L. starszy od niej o 4 lata, od 20 lat pracował w Niemczech. Mieszkali w Zborowskiem, wsi pod Lublińcem. Ona fryzjerka, jej mąż stolarz, były piłkarz miejscowej drużyny. Nieźle im się powodziło. Mąż wyjechał na saksy, aby zarobić na rozbudowę domu. Z pozoru byli przykładnym małżeństwem z trójką dzieci. Do czasu, aż pojawił się kochanek Agnieszki L.

Grzegorz S. mieszkał w Ciasnej, niedaleko Zborowskiego.

Mąż Agnieszki do domu przyjeżdżał co pewien czas, mimo to zaczął w pewnym momencie podejrzewać, że żona ma romans z Grzegorzem S. Zaczął coraz częściej przyjeżdżać do domu i zostawał dłużej niż wcześniej. Jego pobyt w domu przeszkadzał kochankom.

Według ustaleń śledztwa, to wtedy kochankowie zaplanowali zabicie męża Agnieszki L. Między innymi szukali w internecie informacji o truciznach, myśleli też o zastrzeleniu mężczyzny.

- Dawno nie spotkaliśmy się z tak precyzyjnie zaplanowanym i wykonanym morderstwem przez matkę trojga dzieci - przyznaje prokurator Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

21 kwietnia ubiegłego roku mąż przyjechał do domu z Niemiec. Spotkał się ze znajomymi. Pili alkohol. Kiedy wrócił do domu, żona zawiadomiła kochanka SMS-em, że mąż jest pijany i śpi , jest więc okazja, żeby go zabić.
Grzegorz S. przyjechał do domu kochanki.

Zaparkował auto tak, aby nie było widoczne z domu.

Kochance kazał przygotować drewniane pałki z tzw. tralek z konstrukcji poręczy schodowych. Para czekała na sposobność, aby zrealizować swój plan. Zwlekali, aż dzieci Agnieszki L. usną. Wreszcie po północy zaatakowali pałkami śpiącego męża Agnieszki L. Zakatowali mężczyznę, a kiedy przestał oddychać, zawinęli ciało w poszwę i wynieśli je do samochodu ofiary.

Pojechali z zamiarem utopienia ciała w rzece. Gdyby im się udało, pewnie trochę dłużej byliby na wolności. Ale nie wszystko przebiegło zgodnie z ich planem. Okazało się, że w aucie było niewiele paliwa. Po kilkunastu minutach jazdy samochód stanął. Nie ryzykowali przyniesienia paliwa w kanistrach, ani dalszej jazdy. Wyrzucili ciało do rowu, w Lipiu Śląskim, a auto porzucili w ustronnym, jak się wydawało, miejscu, licząc że nie szybko ktoś je zauważy. Każde z kochanków wróciło do swojego domu. Agnieszka L. zrobiła porządki w miejscu zbrodni, zacierając ślady zabójstwa. Spaliła w piecu portfel z dokumentami męża i narzędzia zbrodni.

Pospiesznie malowała ściany i sufit, by usunąć krew. Gdy dzieci się przebudziły, matka uspokoiła ich, że tata nieoczekiwanie w nocy wyjechał. Przygotowała też sobie stosowne alibi. Następnego dnia Agnieszka L. poszła na policję i powiedziała, że mąż wyjechał poprzedniego dnia do dłużników i nie wrócił. To miała być sugestia, że mężczyzna może mieć porachunki na tle rozliczeń finansowych. Tymczasem przypadkowy rowerzysta w tym samym dniu znalazł zwłoki mężczyzny i powiadomił policję. Funkcjonariusze ustalili tożsamość zmarłego. Kilka godzin później kochankowie zostali zatrzymani.

Podczas śledztwa Grzegorz S. najpierw stwierdził, że bił się z mężem Agnieszki L., na drodze, a właściwie bronił się przed nim, bo został zaatakowany. Potem zmienił zeznania i przyznał się do zabicia mężczyzny. Wreszcie jeszcze raz zmienił wersję wyjaśnień i stwierdził, że tylko pomagał kobiecie w ukryciu zwłok. Kłopot w tym, że Agnieszka L. również nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że ona "tylko się przyglądała, jak Grzegorz S. bił pałką jej męża". Kochankom grozi dożywocie. Dwoje niepełnoletnich dzieci Agnieszki L. jest w rodzinie zastępczej. Trzecie jest już pełnoletnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!