Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Datki na luksusy prezesa Kidprotect

Grażyna Kuźnik
arc
Myślałem, robię tyle dobrego, więc wolno mi więcej - ogłosił Jakub Śpiewak, prezes fundacji Kidprotect.pl, kiedy wyszły na jaw jego malwersacje. Fundacje, które czekają na 1 proc. podatku, zamarły z przerażenia - pisze Grażyna Kuźnik

Darczyńcy, którzy fundacji Jakuba Śpiewaka podarowali 1 proc. podatku, właśnie się dowiadują, na co poszły ich pieniądze. Kidprotect.pl, organizacja pożytku publicznego, zebrała w ten sposób kilkaset tysięcy złotych. Cel miała szlachetny; opiekę nad dziećmi wykorzystywanymi seksualnie, ściganie w sieci pedofilów, walkę z pornografią. Jakie poniosła z tego tytułu koszty? Nie wiadomo. Prezes Śpiewak tak wszystko urządził, że tylko on miał kartę do konta fundacji. Teraz ujawniono, że na własne osobiste potrzeby wydał około 220 tys. zł.

Śpiewak przyznaje na swojej stronie internetowej, że bogaty stał się niemal z dnia na dzień. Żali się, że kiedyś z biedy zbierał na ulicy niedopałki, bo nie starczało mu na papierosy. Jakoś nie umiał zarobić. A tu nagle pomysł fundacji wypalił i na koncie pojawił się majątek. Prezes w ciągu roku zostawił w sklepach z odzieżą 30 tys. zł, czyli co miesiąc wydawał tam średnio 2,5 tys. zł. Z karty stale wypłacał na różne przyjemności.

Kupował biżuterię u jubilera, drogie oprawki u optyka, sporo zostawiał w aptekach, ale także, trzeba przyznać, w księgarniach. Kilkanaście razy w tygodniu płacił za taksówki. Zafundował sobie też z konta fundacji wczasy w Turcji razem z narzeczoną - w sumie 6 tys. zł. Tłumaczył, że latami nie był na komfortowym urlopie. Pisze w sieci: "Utwierdzałem się w poczuciu, że wszystko jest w porządku. Czy gdzieś z tyłu głowy nie miałem takiego rodzaju próżności i pychy, która jest pokusą osób zaangażowanych w robienie rzeczy dobrych. Próżności i pychy, które kłamliwie podpowiadają: robię tyle dobrego, więc wolno mi nieco więcej".

Nie mieści się w głowie

Zatrudniał trzy osoby. Dla nich nie był taki hojny. Poodchodziły, bo nie dostawały wynagrodzenia. Okazało się, że prezes nie płacił także ZUS. Za namową znanej niani Doroty Zawadzkiej, której pracownice się poskarżyły, sprawę zgłosiły one do prokuratury.

Bajka się skończyła. Prezes biedny też stał się z dnia na dzień. Komornik wszedł mu na konto w imieniu ZUS, prokurator zabrał papiery, resort pracy i polityki społecznej wykreślił go z listy organizacji, które mogą otrzymywać 1 proc. podatku. Nie złożył koniecznego sprawozdania finansowego. Zrobiła to za niego wścibska prasa, pierwszy był tygodnik "Wprost".

Jak to możliwe, że fundacja, którą promuje państwo, bo umieszcza ją na liście organizacji godnych dotowania, staje się eldorado dla jednej osoby? I nie ma nad nią kontroli? Przeciwnicy fundacji żyjących z kwesty twierdzą, że zbyt często są one sposobem na życie dla tych, którzy na bezwzględnym rynku pracy sobie nie radzą. Jeśli założą fundację, żyją z żebractwa, ale ubranego w szlachetne słówka. Przykład prezesa Kidprotect.pl może być tego dowodem.

Kto teraz będzie chciał wspierać fundacje, jeśli nie wiadomo, czy pieniądze nie pójdą na egzotyczne wczasy jej prezesa?
- To nie mieści mi się w głowie - dziwi się Izabela Dembicka-Starska z serwisu Ngo.pl ( Non-governmental organization, czyli organizacje pozarządowe). - W przypadku Kidprotect.pl musiało fatalnie zawieść wiele czynników naraz. Zwykle wydatki z konta musi uznać księgowa, osoby z zarządu fundacji. Nie wiem, dlaczego tam nie było takiej struktury.

Zaznacza, że zajmując się badaniem fundacji i stowarzyszeń pożytku publicznego, nie spotkała się jeszcze z takim przypadkiem. To wbrew wszelkim przepisom.

W Polsce, według danych portalu, działa 72 tys. organizacji pozarządowych. 7289 z nich w 2012 roku było uprawnionych do otrzymania 1 proc. podatku. W woj. śląskim jest 8 tys. organizacji pozarządowych, co stawia nas na drugim miejscu w kraju.
- Fundacja Kidprotect.pl na liście uprawnionych znajdowała się dwukrotnie, za 2010 rok i za 2011 rok - dodaje Izabela Dembicka-Starska. - W tym roku w bazie organizacji uprawnionych już jej nie ma. Fundacja nie przekazała resortowi pracy i polityki społecznej należnego sprawozdania.

Zgodnie z przepisami Ustawy o pożytku, jeśli fundacja nie złoży w ministerstwie dokumentu w ścisłych terminach, to w roku kolejnym nie ma prawa do otrzymania 1 proc. podatku.

- Sprawa Jakuba Śpiewaka może zaszkodzić wszystkim fundacjom, które liczą na społeczne wsparcie. Bo wbrew pozorom, wcale nie jesteśmy społeczeństwem chętnym do ich wspierania - mówi Małgorzata Borowska ze Stowarzyszenia Klon/Jawor.
Badania portalu Ngo.pl z 2012 roku dowodzą, że 35 proc. Polaków w ogóle nie ufa takim organizacjom. A 40 proc. badanych działa akcyjnie, to znaczy wspiera jakąś organizację tylko jeden raz w roku.

Nie bardzo litościwi

- Niby znajdujemy się w światowej czołówce z 70 proc. odsetkiem Polaków, którzy przekazali organizacjom pozarządowym pieniądze albo dary rzeczowe. Ale tak naprawdę, to statystykę zawyża jednorazowy udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Bez niej mamy zaledwie 30 proc. darczyńców i to stawia nas na przeciętnym poziomie - tłumaczy Małgorzata Borowska.

Każdy skandal to kilka kroków w tył dla organizacji charytatywnych. O jednym z nich w 2006 roku powstał nawet film "Fundacja" Filipa Bajona. Oparty jest na faktach. Naprawdę dwóch cwaniaków założyło organizację Help, która miała pomagać dzieciom z wypadków drogowych. Chwytliwe hasło. Sądy przekazywały Help pieniądze z kar nakładanych na pijanych kierowców. Sumy sięgnęły 3,3 mln zł. Oszuści żyli z tych pieniędzy jak paniska, o żadnej pomocy dla dzieci nie było mowy.

Media obiegła też historia fałszywego księdza Jacka K., który założył Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie i Osobom Niepełnosprawnym. W latach 2006-2008 resort spraw wewnętrznych i administracji zgodził się, żeby fundacja Jacka K. zbierała pieniądze w całym kraju na dom opieki dla chorych dzieci. Zebrał podobno, jak ustaliło TVN, kilka milionów złotych. Przepadły bez śladu.

Oszuści dobrze wiedzą, że Polaków najbardziej wzrusza właśnie los dzieci, biednych, opuszczonych, chorych. A także w ogóle ludzi schorowanych, bezdomnych, samotnych. Najnowsze badania Ngo.pl wykazują, że spada wsparcie na edukację, ochronę środowiska, opiekę nad zwierzętami, ruchy religijne, wspólnoty parafialne. Takie fundacje wspiera około 3-4 proc. Polaków. Niechętnie też dajemy na pomoc ofiarom klęsk żywiołowych.

Nie byle komu

Liderka społecznego zaufania, Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, nie chce komentować sprawy Jakuba Śpiewaka. Działa na innych zasadach. Jerzy Owsiak nie jest zatrudniony w Orkiestrze i chociaż jest jej prezesem, nie pobiera żadnego wynagrodzenia.

- Jurek prowadzi firmę producencką, współpracuje z radiem i telewizją. To jest źródło jego utrzymania - podkreśla Krzysztof Dobies, rzecznik Orkiestry. - Jesteśmy całkowicie transparentni, jawni, nasze wydatki są upublicznione. Możemy rozliczyć się z każdego grosza. Jurek ma kartę do konta fundacji, ale z limitem. Używa jej, gdy wyjeżdża w sprawach Orkiestry, nocuje w hotelach. Potem przedstawia rachunki księgowej.

Wyniki badań Centrum Badania Opinii Społecznej na temat społecznego zaufania pokazały w ubiegłym roku, że najbardziej ufamy właśnie Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Tak uznało 89 proc. badanych. Zaufaniem cieszy się również PCK - (81 proc.) oraz Caritas (80 proc.).

Wiadomość o przekrętach w Kidprotect.pl zaskoczyła szanowaną w regionie Fundację Iskierka. Organizacja zajmuje się chorymi onkologicznie dziećmi. Kupuje leki i sprzęt medyczny, wyremontowała pięć dziecięcych oddziałów szpitalnych. Głosi: "Otwarcie pokazujemy, jak pomagają Twoje pieniądze".

- W sprawach finansowych fundacji musi być przejrzystość. Nie wyobrażam sobie, że tylko jedna osoba decyduje o wydatkach - mówi Jolanta Czernicka-Siwecka, prezes zarządu Fundacji Iskierka. - Zaufanie do pracowników to jedno, musi być jednak ścisła kontrola. Mamy księgowych, ale co dwa, trzy lata zatrudniamy niezależnego biegłego księgowego, żeby sprawdził nasze finanse. Robimy to dla naszego spokoju, z poczucia obowiązku, z szacunku dla darczyńców.

Uważa, że fundacjom bardzo trudno zdobyć zaufanie, a stracić bardzo łatwo. Sprawa Kidprotect.pl pewnie odbije się na opinii o wszystkich organizacjach charytatywnych, ale może też sprawić coś dobrego. Fundacje pod uważną obserwacją będą jeszcze ściślej przestrzegać jawności i dyscypliny finansowej.

Doktor Jolanta Grabowska-Markowska, prezes Hospicjum Cordis, przyznaje, że nawet nie miała czasu zapoznać się z tym, co stało się w fundacji Jakuba Śpiewaka. Jest bezustannie zajęta pacjentami. O polityce finansowej Kidprotect.pl dowiaduje się od nas.

- Mogę tylko poprosić wszystkich o to, żeby dobrze sprawdzali, komu chcą przekazać 1 proc. swojego podatku - podkreśla Jolanta Grabowska-Markowska. - Czasem ludzie wybierają organizacje, które świetnie się reklamują w telewizji, angażują popularne osoby, jest o nich głośno. Taka reklama jest kosztowna. A naprawdę nie wiadomo, co te fundacje robią, bo są daleko. Moim zdaniem, warto wspomagać stowarzyszenia, które działają blisko, można spojrzeć im na ręce, przekonać się, czego dokonały. Mniej mówią, a więcej robią.

Przykra decyzja

Jakub Śpiewak chętnie wypowiadał się do mediów. Wygadany, sympatyczny. Pisze o sobie: "Umiem występować publicznie, mam dryg do działań marketin-gowych i public relations". I tym razem nie zapomniał języka. Tłumaczy, że właściwie już się ukarał: "Podjąłem decyzję o wycofaniu się z życia publicznego. Nie będę przyjmował zaproszeń od telewizji, rozgłośni radiowych ani udzielał wypowiedzi dla prasy. Nie oszukujmy się, bycie medialnym ekspertem przyjemnie łechce próżność. I to jest powód, dla którego z tego pola aktywności się wycofuję".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!