Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor Tadeusz Serafin: Prowadząc operę, miałem na uwadze przede wszystkim względy artystyczne

Tadeusz Serafin
Mówi Tadeusz Serafin, dyrektor Opery Śląskiej w Bytomiu.

Po 27 latach kierowania Operą Śląską zaakceptuje pan nową rolę - dyrektora artystycznego teatru?
Po poniedziałkowej rozmowie z wicemarszałkiem województwa zaproponowano mi nie tyle stanowisko dyrektora, co konsultanta artystycznego. Od września 2016 roku do końca sierpnia 2017 roku. Druga umowa miałaby obejmować dyrygowanie spektaklami, próbami... etc. Na razie wiem jednak tylko tyle, że od 1 września Łukasz Goik będzie p.o. dyrektora naczelnego. Moim ustaleniom z zarządem województwa towarzyszy wciąż duży znak zapytania i wszystko ma się wyjaśnić do końca miesiąca. Po podpisie marszałka uwierzę, że złożono mi coś więcej niż tylko obietnicę.

Pańska umowa kończy się 31 sierpnia, ale liczył pan na kolejną.
Zapewniano mnie, że ta umowa będzie przedłużona na kolejne sezony. Tym bardziej że mamy za sobą okres bardzo udany artystycznie. Okazało się jednak, że zarząd województwa postanowił podziękować mi za współpracę na obecnych warunkach. Z końcem kontraktu kończy się moja misja w Operze Śląskiej.

Wicemarszałek mówi, że chodzi tylko, by odciążyć pana z remontu.
Jest w tym część prawdy, ale przypominam, że przebudowałem prawie cały ten teatr, głównie po wielkich zniszczeniach po pożarze w 2000 roku. Za mojej kadencji odbudowano foyer, widownię, teraz elewację. Mam w tej kwestii doświadczenie.

Chciał pan sam doglądać remontu?
Złożyłem taką propozycję. Przebudowa sceny i zascenia to kwestia bardzo wrażliwa - jeśli chodzi o akustykę. Trochę się w tym orientuję, znam tam każdy zakamarek. Moim zdaniem, w tym roku remont na pewno się nie rozpocznie - jest kwestia modyfikacji planów, są przetargi i pieniądze, które jeszcze nie zostały zgromadzone. Remont może potrwać nawet 2-3 lata, powinien być dobrze przygotowany, bo obejmuje serce teatru. Będzie kluczowy dla przyszłości opery i jej wartości artystycznych.

Jakie znaczenie w tej sytuacji miał pański konflikt z częścią załogi i związkami zawodowymi?
W środowisku artystycznym takie rzeczy się zdarzają. Mogę natomiast zapewnić, że soliści i inni artyści, którzy u nas występowali, podkreślali zawsze, że atmosfera jest u nas znakomita. Prowadząc operę, miałem na uwadze przede wszystkim względy artystyczne. Wiem, że ta polityka była słuszna. Krzysztof Penderecki powiedział, że w Bytomiu zobaczył najlepszego „Ubu Króla” w historii, porównał nas do poziomu teatrów w Warszawie i opery w Monachium. Z tego możemy być dumni i kultura śląska może się tym szczycić.

Były w operze głosy, że za te pieniądze można było wystawić w Bytomiu coś „lżejszego”.
Oczywiście, że tak. Ale „Ubu Król” to nie była jakaś hollywoodzka produkcja. Zawsze mówiłem, że jeśli dostaniemy godne pieniądze, przygotujemy świetne widowisko. Natomiast sugerowanie, że za jednego „Ubu” dało się zrobić dwie operetki jest absurdalne. Również od strony artystycznej. W księgarni nie ma samych kryminałów. Tak samo z repertuarem operowym - nie możemy ciągle grać komercyjnej sztuki, czasem trzeba zmierzyć się z najbardziej wymagającą literaturą światową. To warunek sine qua non istnienia teatru na poziomie europejskim. Raz trzeba skoczyć wzwyż trzy metry, bo teatr ulegnie degrengoladzie artystycznej. A recenzenci porównywali naszego „Ubu Króla” ze światowymi wykonaniami.

Czy roszadę kadrową w Bytomiu potraktował pan jak degradację?
Na pewno nie jest to przyjemne, tym bardziej po kilku świetnych sezonach, nagrodach, płytach, znakomitych występach za granicą. W berlińskiej filharmonii występowaliśmy kilka razy. Każdy liczy się z tym, że kontrakt kiedyś się skończy. Miałem jednak wrażenie, że dalej będziemy współpracować. Miałem plan artystyczny związany z przebudową opery. Zarząd województwa zadecydował inaczej. Ja z tym się godzę.

Czy - w świetle kresu Gliwickiego Teatru Muzycznego, ale także katowickich ambicji posiadania teatru operowego - jest pan spokojny o przyszłość Opery Śląskiej?
Gliwice odchodzą w zapomnienie jako teatr muzyczny. Ale już przyszłość teatru operowego w Katowicach to kwestia co najmniej 20 lat i kilkuset milionów złotych, których miasto nie ma. Od tej strony Bytom jest bezpieczny, choć nie jestem pewien, jaki będzie nowy profil artystyczny naszej opery. W kulturze wartość buduje się długo, ale zniszczyć można ją łatwo. Jestem absolutnie przekonany, że za pieniądze, które otrzymywaliśmy do tej pory z województwa, osiągnęliśmy w Bytomiu apogeum artystyczne i organizacyjne.

Rozmawiał Marcin Zasada

*EURO 2016: Transmisje, relacje, zdjęcia i filmy wideo
*Fabiański i Pazdan bohaterami internetu NAJLEPSZE MEMY W JEDNYM MIEJSCU
*Uwaga! Masowe zatrucia truskawkami. Co w nich jest?
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Polska ma najpiękniejsze kibicki na Euro 2016 [ZDJĘCIA] Oto dowód
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!