Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dżentelmeni wcale nie rozmawiają o Zaolziu

Monika Krężel
Grzegorz Gąsior (z prawej) podczas spotkania z polskimi mieszkańcami Zaolzia w Czeskim Cieszynie
Grzegorz Gąsior (z prawej) podczas spotkania z polskimi mieszkańcami Zaolzia w Czeskim Cieszynie FOT. MARIAN SIEDLACZEK
Doktorant historii na Uniwersytecie Warszawskim, Grzegorz Gąsior, współpracownik Ośrodka Karta i współautor książki "Zaolzie. Polsko-czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918-2008", opowiada Monice Krężel o złożoności tego regionu

W styczniu minęło 90 lat od wojny czesko-polskiej o Śląsk Cieszyński. Czesi postanowili rozwiązać sprawę przynależności tego regionu na drodze zbrojnej aneksji. Wojska czeskie doszły aż do Skoczowa. Po krwawych starciach oddziały czeskie wycofały się za Olzę i tam już zostały. O losie tego obszaru zdecydowała Rada Ambasadorów. Śląsk Cieszyński został podzielony w 1920 r. w oparciu o linię Olzy. Czy te wydarzenia funkcjonują dzisiaj tylko w świadomości historyków i starszych ludzi?

Konflikt o Śląsk Cieszyński po I wojnie światowej pozostaje w cieniu wydarzeń z 1938 r., czyli wkroczenia Wojska Polskiego na Zaolzie. Mało kto pamięta, że w styczniu 1919 r. miała miejsce 7-dniowa wojna. Prawie niezauważona przeszła niedawno wypowiedź czeskiego historyka, prof. Mečislava Boráka, w radiowej Dwójce, że Czesi powinni wstydzić się za tamten atak. O losach Śląska Cieszyńskiego miał zadecydować plebiscyt, lecz w lipcu 1920 r. obie strony zgodziły się na arbitraż mocarstw. Strona czeska uzyskała wszystkie strategiczne cele: połączenie kolejowe ze Słowacją, karwińskie zagłębie węglowe i hutę w Trzyńcu. Rozstrzygnięcie, które pozostawiło po czeskiej stronie granicy obszary etnicznie polskie, z ludnością o wysokim stopniu uświadomienia narodowego, było tak naprawdę początkiem problemu pomiędzy oboma państwami i na wiele lat uniemożliwiło nawiązanie przyjaznych stosunków.

Historia Śląska Cieszyńskiego była bardzo złożona. Obszar ten zamieszkiwany był przez polskich protestantów, którzy na gruncie monarchii habsburskiej zachowali język i tradycje polskie. Ale istniały tam silne tendencje zmierzające do włączenia tego obszaru do rodzącego się państwa czeskiego. Przeszłość ma wpływ na współczesną sytuację na Śląsku Cieszyńskim?

Kilka rzeczy trzeba uściślić. Od XIV w. Księstwo Cieszyńskie stanowiło lenno Korony Czeskiej, lecz zależność polityczna nie oznaczała jeszcze zmiany charakteru etnicznego kraju. Od połowy XIX w., gdy szersze warstwy ludności zaczęły przekształcać się we wspólnotę obywateli, śląscy autochtoni sami uświadomili sobie swoją przynależność do narodu polskiego. Choć to ewangelicy rozpoczęli ruch narodowy na tym terenie, to jednak 2/3 polskiej ludności Śląska Cieszyńskiego stanowili katolicy. Czeski ruch narodowy uzyskał przewagę tylko na najbardziej na zachód położonych krańcach księstwa. Na przełomie października i listopada 1918 r. większa część regionu została opanowana przez polską Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego, organ powstały w oparciu o tutejszą ludność. 5 listopada miejscowi Polacy i Czesi dokonali tymczasowego podziału Śląska Cieszyńskiego, opartego w zasadzie na strukturze etnicznej. Po polskiej stronie znalazły się Cieszyn, Karwina, Bogumin, Trzyniec i Jabłonków. Ostateczny przebieg granicy miał zostać ustalony przez rządy w Warszawie i Pradze, jednak władze czechosłowackie, korzystając z zaabsorbowania Polski w wojnę z Ukraińcami, zdecydowały się na wariant siłowy. Otwarte poparcie dla państwa czechosłowackiego na obszarze zarządzanym przez polską Radę Narodową było przed czeskim atakiem znikome. Dopiero później część Niemców i ślązakowcy, zwolennicy Śląskiej Partii Ludowej, głoszącej, że Ślązacy są języka polskiego, lecz kultury niemieckiej, opowiedzieli się po stronie państwa, reprezentującego ich zdaniem "kulturę zachodnią".

Koronnym argumentem Czechów w sprawie przynależności Śląska Cieszyńskiego był fakt, że od średniowiecza Śląsk należał do Czech. Ale myśmy też nie pozostali dłużni, zajęliśmy Zaolzie w 1938 r. Czesi dalej nam to wypominają.

Chodziło o przynależność nie tyle do Czech, co do ziem Korony Czeskiej, a więc o te same feudalne zasady, na podstawie których Czechy były zależne od monarchii austriackiej. Słowacja zaś należała wprost do ziem Korony Świętego Stefana. Lekceważenie innej zasady, prawa do samostanowienia na-rodów, miało przynieść o wiele poważniejsze konsekwencje moralne i polityczne. Zajęcie Zaolzia przez Polskę w 1938 r. jest w znacznie większym stopniu przedmiotem sporu polsko-polskiego niż polsko-czeskiego. W Czechach nie ma prawie żadnych książek czy wspomnień na ten temat. Po prostu dzieje terenu, który od 90 lat związany jest z państwowością czeską, nie zostały przez historiografię tego kraju przyswojone. Tymczasem w Polsce do dziś wkroczenie Wojska Polskiego na Zaolzie jest uważane za jeden z przykładów hańby narodowej. Np. w "Polityce" (nr 4, 2009) Stanisław Żerko nazwał decyzję Becka "bezmyślnym krokiem", który sprowadził na Polskę potępienie ze strony krajów demokratycznych. Państwa zachodnie ponosiły jednak znacznie większą odpowiedzialność za katastrofę Czechosłowacji, od miesięcy namawiając jej władze do ustępowania wobec żądań III Rzeszy i zgadzając się na zabór Sudetów na konferencji monachijskiej. Większość mieszkańców Zaolzia przyjęła przyłączenie do Polski jako historyczne zadośćuczynienie, koniec obcego zaboru i ucisku narodowościowego. Ciemną stroną polskiego panowania są represje wobec ludności czeskiej. Około 30 tys. Czechów opuściło w tym czasie Zaolzie. Zarządzenia antyczeskie, w tym zamknięcie wszystkich czeskich szkół, które w niektórych gminach miały naturalne zaplecze, stanowiło o wiele poważniejszą traumę i przyczynę późniejszego odwetu, niż sama zmiana granicy.

Co wspominają współcześni mieszkańcy Zaolzia: Zawiłe stosunki w 20-leciu międzywojennym i zajęcie Zaolzia w 1938 r., czy lata komunizmu, kiedy trzeba było stać długie godziny w kolejce po przepustkę, żeby pojechać na grób bliskich 1 listopada?

Starsi ludzie wspominają naciski asymilacyjne w przedwojennej Czechosłowacji, niepodległościową euforię 1938 r. i katastrofęII wojny światowej. Trochę młodsi pamiętają problemy z przekraczaniem granicy, często niemożność odwiedzenia rodziny po drugiej stronie w okresie komunizmu.

Regiony pogranicza słyną z tolerancji. Czy o Śląsku Cieszyńskim też można to powiedzieć?

W kwestii tolerancji religijnej Śląsk Cieszyński może stanowić dobry przykład. Szczególnie w przypadku Polaków. Wspólna walka o prze-trwanie odsunęła na bok różnice wyznaniowe. Gorzej ze współżyciem narodowościowym. Otwarte konflikty wygasły, jednak niechęci i stereotypy dalej żyją, brakuje wzajemnego zrozumienia. Społeczność czeska niewiele wie o życiu polskiej mniejszości.

Jesienią 1918 r. okazało się, że większym problemem od uwolnienia się spod kurateli austriackiej jest dogadanie się z Czechami. Nadal trudno się nam dogadać?

W przeszłości pomiędzy Czechami a Polakami na Śląsku Cieszyńskim wybuchł konflikt wynikający z rzeczywistej różnicy interesów. Dzisiaj czeski film i literatura (Kundera, Škvorecký, Hrabal, Topol) zyskały w Polsce dużą popularność. Polski dorobek cieszy się w Czechach chyba mniejszym zainteresowaniem. Nadal mało o sobie wiemy.

Jakie dziś są nasze relacje?

Dobre, nie ma właściwie różnic interesów. Historia jednak nadal dzieli. W Polsce panuje niechęć do poruszania tematu Zaolzia i losów ludności polskiej. Jakby samo wspomnienie o tym stanowiło faux pas. Dżentelmeni nie rozmawiają o Zaolziu. Kogo zresztą w Polsce interesują Ślązacy?

Łatwo być Polakiem na Zaolziu?

Wielu ludzi wstydziło się przyznać do swojej polskości, bojąc się trudności w miejscu pracy, jakby to było coś gorszego. Nawet dziś zdarzają się osoby, które postępują w ten sposób, choć teraz te obawy są przesadzone. Znajomość dwóch języków, uczestnictwo w dwóch kulturach i posiadanie dwu perspektyw jest wielką szansą. Rozpoznanie zjawisk zachodzących tam dzisiaj i w przeszłości pozwala spojrzeć z szerszej perspektywy na kwestie narodu, świadomości narodowej, asymilacji.

Wiele osób zostało zmuszonych do przeniesienia się do Polski. Czy mieszkańcy i o tym wspominają?

Dla osób, które musiały opuścić rodzinne strony, pozostanie to zawsze otwartą raną. Negatywne skutki przeszłości, jak polityka asymilacji, dzielenie tej społeczności, skłócenie rodzin trwają do dzisiaj. Stereotypy, którymi karmiono ludzi nie zniknęły, bo nie doszło do zadośćuczynienia w postaci nazwania pewnych zjawisk z przeszłości, przyznania historycznej roli tutejszym Polakom. Jak stwierdził prof. Borák, byłoby wstydem dla samych Czechów, gdyby Polacy na Zaolziu zniknęli. Trwanie przy swojej kulturze nadal jednak wymaga pewnego wysiłku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!