Dziadek, będący najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu, wrócił w czwartek wieczorem do domu i rzucił się z nożem na babcię. 14-letni wnuk stanął w jej obronie i został zasztyletowany przez dziadka. Widzi to drugi, 9-letni wnuk i ucieka do sąsiadów, aby sprowadzić pomoc. Niestety jest za późno. 14-latek umiera. Dziadek popełnia samobójstwo skacząc przez okno.
Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło w w Gliwicach-Sośnicy w jednym z czteropiętrowych budynków przy ulicy Wiślanej. Morderca, 62-letni Bronisław U. był dziadkiem dzieci i sprawował wraz z żoną prawną opiekę nad wnukami. Od kilku lat w czwórkę stanowili przykładną rodzinę zastępczą, próbując zapomnieć o tragedii, która ich dotknęła. Kilka lat temu, ojciec dzieci, którymi opiekowali się dziadkowie, zamordował swoją żonę, matkę dzieci. Odsiaduje obecnie 25-letni wyrok.
Byli dla swoich wnuków rodzicami od 2009 roku. Zaopiekowali się chłopcami, gdy ich ojciec zabił ich matkę. Los nie oszczędzał, ale dziadkowie stanęli na wysokości zadania. Mieszkali w czteropokojowym mieszkaniu. Chłopcy nie mieli problemów w szkole. Pieniędzy też nie brakowało. Dziadek miał emeryturę górniczą, a na chłopców, jako rodzina zastępcza, dostawali z ośrodka pomocy społecznej po 660 zł miesięcznie. Chłopcy byli ministrantami, a całą czwórkę widywano w kościele nie tylko podczas niedzielnej mszy.
CZYTAJ TAKŻE:
Tragedia w Gliwicach Sośnicy: Dziadek zabił wnuka, poranił żonę i popełnił samobójstwo [ZDJĘCIA]
Śmierć i kolejna trauma
Nic nie wskazywało, że coś może zmącić odzyskany spokój rodziny. Aż do czwartku. 62-letni Bronisław U. wrócił do domu około 19.30. Rozpętała się awantura. Najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu, mężczyzna rzucił się na swoją żonę Jadwigę. Wtedy 14-letni Maksymilian stanął w obronie babci. Mężczyzna zasztyletował chłopca, a następnie ciężko ranił starszą kobietę. Wszystko rozgrywało się na oczach 9-letniego Jakuba, młodszego wnuka, który uciekł z mieszkania i o całym zajściu powiadomił sąsiadów, którzy wezwali policję.
- Dostaliśmy zgłoszenie o godziny 19.30. Na miejsce od razu pojechali nasi funkcjonariusze. W mieszkaniu znaleziono martwego czternastolatka. 61-letnia kobieta z ranami brzucha trafiła do szpitala Jest w stanie ciężkim, lekarze walczą o jej życie. Mężczyzna popełnił samobójstwo wyskakując przez okno z czwartego piętra - mówi komisarz Marek Słomski, rzecznik komendy miejskiej policji w Gliwicach.
SZCZEGÓŁY TRAGEDII - CZYTAJ WIĘCEJ:
Tragedia w Gliwicach: Dziadek zasztyletował wnuka, który bronił babci. Wyskoczył przez okno [WIDEO]
Dotychczas policja nie odnotowała żadnych interwencji u tej rodziny. Również przedstawiciele ośrodka pomocy społecznej, którzy co miesiąc odwiedzali i kontrolowali zastępczą rodzinę, nie pamiętają żadnych budzących czujność zdarzeń. Wręcz przeciwnie. Pracownicy socjalni byli jak najlepszego zdania o warunkach i więzi ich łączącej. Byli zgodni: Pod opieką dziadków, chłopcy wychodzą na prostą po tragedii, która dotknęła ich w przeszłości.
- Rodzina była wspierana przez ośrodek pomocy społecznej, współpracował z nią koordynator. Uczestniczyli w grupie wsparcia. Kilka lat temu rodzina przeżyła traumę, spowodowaną śmiercią matki chłopców - mówi Brygida Jankowska, dyrektor gliwickiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Dziadkowi w ocenie pracowników socjalnych dobrze sprawowali opiekę nad chłopcami. Nie odbieraliśmy żadnych sygnałów, które mogły niepokoić. Sytuacja finansowa była dobra, sygnałów odnośnie nadużywania alkoholu też nie było - dodaje Jankowska.
Siadła mu psychika?
Jednak policja wskazuje, że napastnik podczas awantury był pod wpływem alkoholu. Również zdaniem sąsiadów z osiedla i byłych kolegów z pracy, Bronisław U. ostatnio częściej sięgał po kieliszek. Miał się też dziwnie zachowywać. Na ten przykład podają, że farbował włosy. Ale wszyscy są zgodni, że do takiej zbrodni nie był zdolny.
- Elegancki, uprzejmy. W kościele go widywałem, bo sam też chodzę. Wypił jak każdy. A co dziennikarz nie wypije? Ale nie stał pod tymi budkami tutaj - mówi Zbigniew w grupie mężczyzn komentujących zdarzenie na osiedlowym skwerze.
- M4 miał, opiekował się tymi młodymi. Nic nie było tam widać, żeby coś źle było. Psychika mu siadła. Zamiast iść na emeryturę i pożyć, to musiał wychowywać znowu dzieci. Drugi etat - dodaje Henryk, który znał mężczyznę z pracy.
- To była bardzo spokojna rodzina. Chłopcy byli zadbani. Dla mnie to był szok. Mnie teraz tydzień nie było. Ludzie mówią, że on teraz podobno bardzo się rozpił - relacjonuje listonosz pracujący w tym rejonie.
Trwa ustalanie przyczyny tragedii. Sprawę bada prokuratura i policja kryminalna. Z informacji przekazanych przez rzecznika gliwickiej policji (6 marca, godzina 15) wynika, że stan kobiety zranionej podczas ataku nożem, jest stabilny i najcięższe chwile ma już za sobą. 9-letni Kuba po uzyskaniu pomocy psychologicznej trafił pod opiekę rodziny. Zajmuje się nim ciocia.
*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?