Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Najkrótsze pytanie ludzkości

Jan Dziadul
Myślałem, że dwóch genialnych fraz Mistrza Melchiora nic już nie przebije. Bo czyż może być coś bardziej zwięzłego, a zarazem pojemnego w swej treści, jak: "Lotem bliżej" albo: "Cukier krzepi"? Otóż może.

- Jak żyć? - desperacko pyta sąsiad zza płotu, wlewając w siebie kolejne zimne piwo. Drzewa liście zrzucają, choć nie ma jeszcze połowy sierpnia. Trawa żółta. Zboża marnie na polach leżą odłogiem. Owoców nie będzie. Ukrop się leje taki, że mózg staje. Podobnie huty, a nawet ostatnio elektrownie. W ogóle wszystko. Wody jak na lekarstwo. Na naszych oczach idzie globalne ocieplenie. Klimatyzacje w supermarketach wyłączają, czego żona sąsiada nie może znieść. Krzyczy, że to przez… No, sami wiecie, kogo. Na dodatek moje ojczyzny: Polska i Śląsk (duża i mała) w ruinie - en masse. Trudno będzie je podnieść.

Dorodny niegdyś śmietnikowy szczur ciągnie depresyj-nie noga za nogą, wlecze się żółtą trawą pobliskiego klombu. - Jak żyć? - wołają z rezygnacją jego przebiegłe niegdyś szczurze oczy. Odpowiadam, że to pytanie nie do mnie, tylko do prezydenta lub premiera…

Czyś ty chłopie oszalał, czy ty nie masz rozumu? - sąsiad wrócił z Jeleśni (Żywiecczyz-na, potem Małopolska, dalej Podbeskidzie, a teraz mój ukochany Śląsk - jakby kto pytał).

- Co ma ten prezydent do słońca i upałów? Przede wszystkim nie ten, tylko nasz - poprawiam nieścisłość. A poza tym - właśnie, że ma!

Przypominam, że za prezydenta Bronisława Komo-rowskiego takich upałów nie było, a obecnie, za naszego, są; jeszcze niedawno nie było 20. stopnia zasilania - teraz jest. I jeszcze wymieniam - pokazując na niebo - dziesiątki przykładów, że coś się na naszym padole zmieniło. Więc kogo pytać, jak nie naszego prezydenta, jak żyć?

Pamiętacie wielką powódź sprzed 18 lat? Kiedy zapytano premiera Włodzimierza Cimoszewicza, jak żyć? - on bezczelnie, jakby Polakiem nie był, rzekł: trzeba było się ubezpieczyć. Ciągnęło się to potem za nim jak przysłowiowy smród za wojskiem i płacił polityczne frycowe latami.

A pamiętacie sierpień 2011 r., kiedy po przejściu huraganu pewien plantator papryki z Mazowsza pytał premiera Donalda Tuska, załamując ręce: jak żyć, panie premierze? Może plantator był w trudnej sytuacji, może nie mógł liczyć w tymże roku na kupno nowej bryki albo urlop w tropikach spalił na panewce, albo naprawdę nie miał na chleb - kto wie, jak to było.

Jak żyć? - to był istotny dylemat plantatora, a z drugiej strony - dla spin doktorów opozycji (w tamtym przypadku PiS-u) świetne zawołanie na wyborcze sztandary. Mógłbym przywoływać w nieskończoność to pytanie o życie, ale chyba skończę na nieszczęściu, które swego czasu pod Częstochową dotknęło bogobojnego gospodarza. Od uderzenia pioruna spłonęły mu dom i stodoła. Poszedł do gminy po jakieś odszkodowanie: jak żyć? - pytał całkiem sensownie. - A piorunochron mieliście? - zapytał wójt. - Nie, ale gromnica się paliła.

Wójt w następnych wyborach, rzecz jasna, poleciał. Wieś stanęła murem jak jeden mąż za pokrzywdzonym. Pokazuje to jednak, że każda ziemska władza na polskiej ziemi - żeby wyżej nie sięgać i palcem nie wskazywać - nie ma odpowiedzi na pytanie proste, jak budowa cepa: jak żyć? Jeśli w trwającej już kampanii wyborczej język wam w gębie od upałów nie stanie - rzućcie od nie-chcenia przyszłym władzom (bez względu na jej barwy) to pytanie: jak żyć? - zobaczycie, co się będzie działo. Sami będziecie wiedzieli, kogo wrzucić do październikowej urny.

Mimo upałów trudno nie zauważyć, że Polacy (i Polacy- Ślązacy) to naród "do uprawiania" i zrozumienia trudny. Pal licho te retoryczne pytania, ale za grosz w nas poszanowania autorytetów i pojęcia tego, co dobre, a co złe. Weźmy takie Muzeum Śląskie - przecież ta sprawa przypomina sentencję wyrytą w gospodzie w Jeleśni (nie wiem, czy zacytuję wiernie): "Czyś ty chłopie oszalał, czy ty nie masz rozumu, karczma stoi przy drodze, a ty idziesz do domu".

Czyście ludzie oszaleli, czy za grosz rozumu nie macie? Walicie do tego muzeum jak w dym. Wiem, wiem - upały. Dobrze, nawet za opłatą, schronić się przed nimi w podziemiach. Ale przecież autorytety (nazwiska do wiadomo-ści redakcji) tłumaczą wam, że to film klasy B, produkt muze-alnopodobny nadziewany fałszywymi ingrediencjami drugiej świeżości. Śmieci wrzucone do jednego worka, po których dodatkowo przeszedł nie żółty buldożer, tylko walec - i wyrównał… A wy co, na przekór? Jak zawsze wbrew? Do domu, a nie do knajpy, cholera jasna! I miejcie się na baczności, bo gołym okiem od dawna widać było, że "rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś… nadzwyczajne zdarzenia".


*Wybieramy Dziewczynę Lata 2015 ZGŁOŚ SIĘ i ZAGŁOSUJ NA KANDYDATKĘ
*Pożar gigantycznej hali w Zawierciu NOWE ZDJĘCIA I WIDEO
*Deep Sound Music Festival 2015 w Ogrodzieńcu MEGAGALERIA ZDJĘCIOWA
*Przepis na leczo SPRAWDZONY I NAJSZYBSZY
*Co z tym prądem? IKEA, Galeria Katowicka, 3 Stawy oszczędzają na świetle, przemysł wyłącza oddziały
*Erotyczna bielizna i gadżety z Zabrza podbijają rynek w Arabii Saudyjskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!