Był to człowiek niezwykły
Urodził się w 1844 roku koło Tarnowskich Gór. Nigdy nie chodził do szkoły. Bo owszem, wówczas na Śląsku był już powszechny obowiązek szkolny, ale w latach dzieciństwa Wawrzyńca, Śląsk dotknęła epidemia tyfusu. Szkoły więc nie działały a pisać i czytać nauczyli go rodzice. Gdy oni jednak zmarli na tyfus, to chłopak musiał pracować na swoje utrzymanie u piekarza i na polu zaś w wieku czternastu lat zatrudnił się jako górnik i zamieszkał w Piekarach Śląskich. Wawrzyniec czuł jednak chęć do kształcenia i po szychtach uczył się u organisty gry na skrzypcach. Interesowała go też historia i literatura, ale w tym względzie był samoukiem. Czytał wiele książek po polsku, bo ten język i jego rodzima polsko-śląska kultura była mu najbliższa. Zaczął też po polsku pisać wiersze, pieśni, opowieści, przemowy, bajki, legendy ale szczególnie interesowała go historia Śląska i Polski.
Nie wszystkie jego teksty się zachowały, ale ludzie mogli poznać jego prorockie mowy o przyszłym wskrzeszeniu Polski i o Śląsku, który jest jej częścią. Zatem z powodu tych proroctw zaczęto nazywać Wawrzyńca Hajdę - „Śląskim Wernyhorą”. Trzeba jednak wiedzieć, że Hajda w wieku 27 lat miał wypadek przy pracy na kopalni. Na skutek wybuchu dynamitu stracił bezpowrotnie wzrok. Wówczas nauczył się wyplatać koszyki i tak zarabiał na utrzymanie rodziny zaś jego ukochane książki czytała mu żona. To jednak nie był koniec nieszczęść. Przeżył śmierć dwóch żon i wszystkich sześciorga dzieci. Mimo tego Hajda stał się wielkim działaczem ludowym i namawiał do zakładania czytelni i do czytania książek po polsku. Pisał odezwy do władz niemieckich, by pozwoliła uczyć śląskie dzieci po polsku, za co był wzywany karnie przed niemieckie urzędy.
Uznawany za dziwaka
Oczywiście, jak każdy prorok, Wawrzyniec Hajda był czasami uważany za dziwaka, ale większość ludzi go bardzo szanowała. I choć większość proroków jest postaciami tragicznymi, to nasz Wernyhora z Piekar z ulicy Bytomskiej 169 - bo tam mieszkał - miał na koniec życia niezwykłe szczęście. Doczekał powstań śląskich i włączenia części Górnego Śląska do Polski w 1922 roku. A gdy 26 czerwca 1922 roku do Piekar wkroczyło Wojsko Polskie, to stojącego na ich czele generała Stanisława Szeptyckiego powitał najzacniejszy piekarzanin – zalany łzami szczęścia Wawrzyniec Hajda. Szkoda, że ten Ślązok jest tak mało dziś znany. Oprócz swego pięknego żywota zostawiło po sobie około 200 utworów literackich i 300 pieśni.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?