MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Franciszek Szczepańczyk. Niecodzienny kronikarz codzienności. Portret niezwykłego człowieka

Grzegorz Sztoler
Książka o Franciszku Szczepańczyku
Książka o Franciszku Szczepańczyku Grzegorz Sztoler
Franciszek Szczepańczyk. Niecodzienny kronikarz codzienności. Portret tego niezwykłego człowieka zawarł w swojej książce Jarosław Zawisza. Jej promocja odbyła się w szkole przy ul. Katowickiej, której Franciszek Szczepańczyk był kierownikiem.

Niecodzienny kronikarz codzienności. Franciszek Szczepańczyk (1891-1987)

Franciszek Szczepańczyk "częstował" ludzi polskimi książkami

Pszczyna miała szczęście, że trafił do niej taki człowiek. Zaraz po przyłączeniu do Polski, w 1922 roku, na część Górnego Śląska zaczęła napływać fala polskich nauczycieli. Wśród nich niezwykle pracowity i uzdolniony synek z Kobiernic koło Kęt, Franciszek Szczepańczyk (pociągnął za sobą zresztą kilku kolegów z seminarium). Małopolska, Galicja, więc stosunkowo niedaleko. Zapatrzony m.in. w księdza Stojałowskiego już od lat młodzieńczych (imponowała mu jego prostolinijność, szczerość). Twórca mobilnej biblioteki – po prostu w drodze do seminarium nauczycielskiego w Kętach wstępował do okolicznych domów i „częstował” miejscowych polskimi książkami. Robił to wytrwale. A potem robota u podstaw – Jankowice, Czarków, Piasek, Pszczyna – wszędzie gdzie był zostawił trwały ślad bycia nauczycielem czy kierownikowania. Jak trzeba było – budował szkoły. Przede wszystkim jednak pisał i pisał.

Franciszek Szczepańczyk zostawił co najmniej kilkaset zeszytów z zapiskami

Rodzina zapamiętała go, jak zaszywał się w kącie i notował, ciągle coś. Dopytując czasem o coś bliskich. Stąd w jednym z artykułów nazwałem go kiedyś „pszczyńskim skrybą”. Bo też tych zeszytów, czy też zapiśników, pięknie kaligrafowanych przybywało i przybywało. Przybliżonej ilości nie da się nawet podać, bo i Ruscy coś wyrzucili, spalili wyrzucając liczną rodzinę Franciszka z mieszkania w szkole, którą wpierw zamieniono na lazaret, a za jakiś czas na obóz dla rosyjskich repatriantów wracających z przymusowych robót w Niemczech. Kilkaset zeszytów – to ostrożna kalkulacja. Autor w książce podaje wykaz 255 tytułów. Grubych nieraz i na tysiąc stron. Wśród nich prawdziwe skarby – jak przepisane przedwojenne kroniki szkolne – ich oryginały nie dotrwały do naszych czasów. Powstańcze wspominki – dotyczy to głównie Jankowic.

Pieszo z dwoma bochenkami chleba

Franciszek opisał przedwojenną, wojenną i powojenną Pszczynę, codzienność, codzienne życie i trudy. Wiedział co to – sam miał 16 dzieci. Wędrował zawsze pieszo z dwoma bochenkami do domu. Jego pasją było właśnie kronikarstwo. Kolejną – nauczycielstwo. Ale chyba pierwszą – polskość, autentyczny patriotyzm.

Zmysł obserwacji miał niesamowity, jak rasowy pedagog. Te jego wywiady, dociekanie rozwinęły się w pasję utrwalania rzeczywistości, która go otaczała. Jak i też przenikania do przeszłości, która odchodziła w mgłę zapomnienia. Toteż starał się docierać do świadków wydarzeń, być dociekliwym. Rzadko się myli, jest rzetelny w opisie, co potwierdza kilku uznanych lokalnych badaczy przeszłości Pszczyny i okolic [zresztą pisał też o rodzinnych Kobiernicach]. Choć trzeba powiedzieć, że i te zapiśniki odzwierciedlają uduchowioną i religijną osobowość autora (i pełno w nich duchów). Są też powieści i sztuki teatralne, a nawet wiersze. Jednak dla większości współczesnych te opisujące rzeczywistość są najcenniejsze.

Franciszek Szczepańczyk - społecznik i organizator

Szczepańczyk to zapalony, dobry organizator, po wojnie natychmiast organizuje nauczanie w szkole na pszczyńskiej „Strzelnicy”, dosłownie z dnia na dzień. Jest wziętym społecznikiem, tworzy organizacje, sam je inspiruje (jak Związek Obrony Kresów Zachodnich). Tworzy biblioteki i teatry. Szkolne teatry, które wychodzą do ludzi, środowiska, jednoczą, budują wspólnotę. Poza tym chóry, bo śpiew też ludzi zbliża. To tylko niektóre z całego mnóstwa działań Franciszka Szczepańczyka, który wreszcie doczekał się swojego książkowego portretu. Chwała Autorowi za to! Bo ciężko się pisze – choć ciekawie – o tak niesamowitym człowieku. No bo jak tu przebrnąć przez to wszystko, co spisał, toć to życie na to poświęcić by trzeba! Wiem co mówię, widziałem, korzystałem z tychże kronik. A jednak wydaje się, że jest wyjście – digitalizacja całości ocalałej spuścizny i umieszczenie tej Szczepańczykowej kolekcji w przestrzeni wirtualnej – tu myślę o sprawdzonej Śląskiej Bibliotece Cyfrowej.

Blisko trzygodzinna promocja publikacji Instytutu Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego w Pszczynie, „na Strzelnicy”, w szkole przy ul. Katowickiej której bohater był kierownikiem – dostarczyła wielu wzruszeń. Zgromadziła licznie potomków Franciszka Szczepańczyka, zasłużonych i wrosłych w pszczyński krajobraz. Społeczności. I też pamięć o tym Człowieku jest żywa. Ta odważna, potrzebna książka w tym dopomoże.

Pewien sędziwy absolwent, którego F. Szczepańczyk uczył w latach 40., podsumował toczącą się dyskusję i wspominki jednym zdaniem: „To był dobry człowiek”. Cóż więcej pisać.

Książka o Franciszku Szczepańczyku

Jarosław Zawisza, Franciszek Szczepańczyk. Życie i dzieło kronikarza codzienności, Instytutu Myśli Polskiej im. Wojciecha Korfantego, Katowice 2022, s. 414.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera