Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Gostyński: Odry Wodzisław nikt tutaj nie chce [WYWIAD]

Arkadiusz Biernat
Grzegorz Gostyński: Odry Wodzisław nikt tutaj nie chce
Grzegorz Gostyński: Odry Wodzisław nikt tutaj nie chce Arkadiusz Biernat
Cel jest taki, aby Odra Wodzisław zagrała w IV lidze - mówi Grzegorz Gostyński, prezes Odry. W szczerej rozmowie zdradza nam kulisy ostatnich wydarzeń związanych z klubem.

Grzegorz Gostyński: Odry nikt tutaj nie chce

Część osób uważa Grzegorza Gostyńskiego za grabarza Odry...
Tego nie słucha się przyjemnie. To nie trafione zarzuty. Zrobiłem i robię wszystko, aby Odra Wodzisław nadal była na piłkarskiej mapie Polski. Ludzie związani z Wodzisławiem Śl. Mówili, abym sobie odpuścił sprawy klubu.

Jestem kibicem Odry od dziecka i nie mogłem jej zostawić. Wierzę, że wszystko wyprostuję. Cel jest taki, żeby Odra od nowego sezonu grała w IV lidze i klub przekażę miastu, które zdecyduje czy go to interesuje. Uśmierciłem Odrę? Jeśli nawet, to tylko to co sam stworzyłem, aby ratować klub.

Problemy Odry Wodzisław zaczęły się w 2013 roku?
Pan Dariusz Solarski (red. były sponsor Odry, właściciel Kia Soley) wycofał się ze współpracy. Wiele nam pomógł. Bez niego już dawno Odry nie byłoby. Pojawił się kolejny zainteresowany współpracą duży sponsor. Było spotkanie w urzędzie miasta z prezydentem. Wstępne rozmowy.

Reakcja miasta była taka, że sponsor stwierdził że nie będzie pchał się na chama. Zaproponował stworzenie spółki celowej z udziałem miasta, ale przy niej się nie upierał. Był gotów rozważyć inne propozycje. Ale takich nie złożono.

Pojawił się dylemat, co robić?
Po fiasku tych rozmów zrozumiałem, że Odra może przetrwać, ale nie ze mną, bo nie byłem przez wpływowe osoby w lokalnym środowisku namaszczony do tego. Wystarczyło mi otwarcie powiedzieć, że nie jesteśmy godni współpracy. Wiedziałbym na czym stoję. Zacząłem się zastanawiać, co zrobić żeby klub mógł przetrwać, a ja żebym mógł odejść z czystym sumieniem.

I padł pomysł połączenia klubów?
APN Odra miała zajmować się seniorską piłką, a MKP szkoleniem młodzieży. Byłyby to dwa niezależne piony, które funkcjonowałyby jak dotychczas. Założeniem tego pomysłu było to, że prezesem ma zostać ktoś całkiem nowy. Było światełko w tunelu, że doprowadzimy to do końca i w spokoju będę mógł odejść.

Pod koniec grudnia 2013 roku była wielka konferencja na stadionie. Był m.in. Prezydent Mieczysław Kieca, prezes MKP Roman Zieliński i ja. Obecni byli kibice, dziennikarze, błyskały flesze. Podpisaliśmy porozumienie i wszystko miało być pięknie.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Do połączenia jednak nie doszło. Ma pan sobie coś do zarzucenia?
To nie ja się wycofałem z tego porozumienia. Zarzucano nam długi. Na jednym ze spotkań w magistracie usłyszałem przy stole od jednego z panów: "wy tam macie 200 tys. zł długu". No to mu odpowiedziałem, powiedz mi gdzie. Odpowiedź była: "ja tylko tak słyszałem". I na podstawie tego "ja tylko tak słyszałem" MKP wycofało się z porozumienia.

Mieliśmy tylko zadłużenie w opłacie za stadion, ale to miało być załatwione przez miasto tuż po połączeniu klubów. Mało tego gwarantem był Eugeniusz Ogrodnik. Ówczesny zastępca prezydenta gwarantował Romanowi Zielińskiemu, że nawet gdyby był jakiś dług, to on nie przeszedłby na MKP. Ale to było nic dla Romana Zielińskiego (red. prezes MKP).

Daliśmy mu sprawozdanie finansowe, ale dla niego nie był to żaden dokument. Potem była kwestia uchwały o likwidację sekcji. Oni twierdzili, że wtedy dopiero się zastanowią co zrobią, jak my zlikwidujemy Odrę. Nie pozwoliłem wydać takiej uchwały, bo już wtedy byłoby po Odrze. Inaczej się umawialiśmy. MKP miało wydać uchwałę - zgodę na połączenie klubów. Do czego nie doszło w czerwcu, bo uchwała przepadła w głosowaniu.

Na taki finał zanosiło się od dłuższego czasu?

Pierwsze wątpliwości miałem tuż po tym jak zostałem wybrany Człowiekiem Roku 2013 Dziennika Zachodniego. Od początku mówiłem, że to nie ja wygrałem tylko Odra Wodzisław i siła kibiców jaka za nią stoi. Jednak pojawiły się głosy, że może Gostyński chce jakąś karierę robić. Zbliżały się wybory do Parlamentu Europejskiego i przyszła taka propozycja od miłościwie nam panującej partii, żebym w nich wystartował. Nikt poważnie nie myślał, żebym został europosłem. Miałem zebrać trochę głosów i tyle.

Na to się z nikim nie umawiałem. Odmówiłem. Może pomyślano, że z kim innym się układam, a może, że jestem niewdzięczny. Nikt nie był w stanie zrozumieć, że ja walczę o Odrę bezinteresowanie. Nie chciałem mieszać się do polityki. Od tego momentu zaczęło się poważne zbywanie mnie i Odry.


CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Podczas walnego zebrania MKP pomysł połączenia klubów przepadł. Jaka była pana reakcja?
Wyszedłem z myślami, co dalej robić. Najpierw wybrałem się do prezydenta. Chciałem dowiedzieć się, jak on widzi dalszą współpracę na linii Odra - Miasto. To MKP nie spełniło porozumienia, którego patronem był prezydent Mieczysław Kieca. Nikt nawet nie pogroził palcem w ich stronę... Usłyszałem, że miasto Wodzisław Śl. wesprze klub, ale tylko kiedy znajdzie się w ramach Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Dziś pytają mnie po co to robiliśmy?

Oto odpowiedź, tak chciało miasto. Mieliśmy dokumenty, byliśmy członkami PZPN i też to rozważaliśmy wcześniej. Swoją drogą MKP zwołało walne zebranie na 30 czerwca. Było wiadomo, że 1 lipca spotyka się zarząd Śl. ZPN i nic na drugi dzień nie da się załatwić. Kolejny raz zarząd Śl.ZPN miał się zebrać po wakacjach i oni o tym dobrze wiedzieli. Stanęliśmy przed dylematem, czy się przenosić. Mieliśmy świadomość, że ta próba będzie bardzo ryzykowna. Wiedzieliśmy, jakie jest do nas nastawienie w Śl.ZPN. Z drugiej strony mieliśmy dokumenty, które wskazywały na to, że cóż nam mogą zrobić.

Śl. ZPN was nie przyjął.
Wszystko skompletowaliśmy w ciągu kilku dni i złożyliśmy. Zwołanie zarządu Śl.ZPN wydawało się błahostką. Można to zrobić w każdym momencie. Tym bardziej, że nie byle jaki klub chciał się przenieść. Związek nie miał zastrzeżeń. "Jeśli czegoś będzie brakować zadzwonimy" - słyszeliśmy. Kiedy zarząd Śl.ZPN obradował w naszej sprawie byłem w siedzibie.

Jeszcze zebranie się nie rozpoczęło, a już działacze jechali po Odrze. Nie podsłuchiwałem. Czekałem przed wejściem, ściany były cienkie, a oni jeszcze przez mikrofon mówili. Pan Franciszek Wrana, z Podokręgu Rybnik, który cały czas nam robi pod górkę mówił: "To nie jest dawna Odra, tylko Bogdanowice. Oni nie kontynuują żadnych tradycji. MKP to prawdziwa Odra". Czy nam ktoś pomógł? Nie, wręcz jeszcze kopano nas.

Odry nie przyjęto na członka Śl. ZPN. Wyleczył się pan już z działalności w piłce?
Zawsze powtarzałem, że chcę to zostawić i wrócić na trybuny. Związki, sądy, miasto... To wszystko mnie odrzuca od działalności społecznej. Znalazł się człowiek, który miał bzika na punkcie Odry. Nikt nie jest w stanie zrozumieć tego, że robię to bezinteresownie, bo każdy myśli swoimi kategoriami - kasa, kasa... I już się z tego wyleczyłem. Takie będziemy mieć społeczeństwo obywatelskie, jeśli będzie się niszczyć ludzi, którzy chcą coś zrobić bezinteresownie.

CZYTAJ CAŁĄ ROZMOWĘ O ODRZE WODZISŁAW Z GRZEGORZEM GOSTYŃSKIM. Gostyński: Cały czas robiono nam pod górkę!

Upadek Odry Wodzisław...

W 2010 roku Odra Wodzisław spadła po 14 latach z ekstraklasy. Wtedy też rozpoczął się upadek klubu.
Odra spadła do I ligi. W połowie sezonu 2010/2011 zajmowała miejsce w środku tabeli. Jednak wiosną 2011 po kłopotach finansowych Odra po raz kolejny spadła, tym razem do II ligi. Tam nie otrzymała licencji i zadłużony klub postawiony został w stan upadłości, a nowy podmiot, występujący pod nazwą Klub Piłkarski Odra 1922 Wodzisław, bazujący na tradycjach klubu Odra Wodzisław, wobec braku zgody śląskiego ZPN na udział w wyższej klasie rozgrywkowej, został zgłoszony do rozgrywek C-klasy Podokręgu Rybnik Śląskiego Związku Piłki Nożnej.

Odbudowy klubu początkowo podjęli się kibice. Pomagał też Grzegorz Gostyński. Dzięki jego zaangażowaniu i poparciu dużej części kibiców w 2012 roku Odra połączyła się ze Startem Bogdanowice. Występowała w III lidze. W sezonie 2014 klub borykał się z problemami i spadł do IV ligi. Po nieudanym połączeniu z MKP postanowiono przenieść Odrę do Śląskiego Związku Piłki Nożnej (od połączenia ze Startem Odra była członkiem Opolskiego Związku Piłki Nożnej).

Przeniesienie się nie udało i sprawa utkwiła w martwym punkcie. Sytuacja stała się na tyle poważna, że Grzegorz Gostyński wystosował list otwarty do prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. W nim tłumaczył sytuację klubu, skarżył się na opieszałość Śl. ZPN. Ostatecznie Śl. ZPN ze względu na znalezione przez działaczy braki formalne we wniosku, klubu do rozgrywek nie dopuścił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!