18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Widzyk: Jest sporo do zrobienia

Redakcja
arc
Rozmowa z Jerzym Widzykiem, byłym pełnomocnikiem rządu ds. usuwania powodzi z 1997 r.

Jest gorzej niż w 1997 r.?
Sytuacja jest znacznie lepsza. Dysponujemy urządzeniami przeciwpowodziowymi o innym standardzie - możemy informować z dużym wyprzedzeniem o tym, co się zdarzy, wiemy chociażby wcześniej o nadchodzącej fali powodziowej. To najwyższy światowy poziom i to działa. Jest dobrze zorganizowany system reagowania kryzysowego i profesjonalne służby, nie tylko straż pożarna, ale też instytucje - od samorządów po służby wojewody.

Wtedy nawaliła komunikacja i informacja. Teraz też nie wszystko było jak trzeba
Jest jeszcze sporo do poprawienia. Zdaje się, że w niektórych częściach kraju system powiadamiania jest dobry, pytanie czy wszędzie? Przykład z Sandomierza pokazuje, że nie. Ta powódź będzie przyczynkiem do sprawdzenia, co działa dobrze, a co nie. Do dokładnego przeanalizowania tego, co i gdzie zostało zrobione. To musi zostać sprawdzone, po-prawione i przećwiczone. Jeśli chodzi o system powiadamiania, to myślę, że jesteśmy społeczeństwem na tyle zinformatyzowanym, że mieszkańcy zagrożonych terenów mogą być powiadamiani o sytuacji choćby SMS-em.

Co z kosztami usuwania skutków powodzi, będą wyższe?
W 1997 r. szacowaliśmy straty na ok. 12 mld zł. Sądzę, że teraz będą niższe z dwóch względów. Po pierwsze woda na Odrze była niższa niż wtedy, po drugie zadziałały systemy ostrzegania. Nie zalało chociażby Raciborza.

Ale zalało 5 tys. domów, ewakuowano kilka tysięcy ludzi. Zaspaliśmy od 1997 r.?
W 1997 r. zalało 55 tys. domów. A powodzie były i będą. Od 1997 r. zrobiliśmy gigantyczne rzeczy w ramach programu dla Odry. Powstał m.in. polder Buków, który teraz uratował Racibórz. Brakuje zbiornika Racibórz Dolny, który będzie chronił nie tylko Racibórz, ale Opole i Wrocław.

Budowa zbiornika jest planowana od lat... Czemu to tyle trwa?
Jest sporo osób, które mogłyby na to odpowiedzieć. Po 2001 r. było kilka rządów, kilku ministrów środowiska.

Woda wylała nie tylko z Odry. Potrzeba innych inwestycji?
Na pozbycie wody są dwa sposoby, albo szybko wylać ją do Bałtyku, co jest niemożliwe, albo ją przechować. Do tego służą poldery, albo miejsca, gdzie wodę można wypuścić na tereny niezamieszkałe, albo takie, na których jest np. 15 domów. Decydujemy się na zatopienie 15 domów, ale mając przygotowane pieniądze na odszkodowania. Dysponujemy mapami terenów zalewowych, trzeba tylko do nich dostosować procedury reagowania i potem je konsekwentnie realizować.

Ale kiedy woda zatapia kilkaset domów, to ludzi i tak zaskoczy. A ubezpieczeń nie ma.
Z ubezpieczeniami sprawa nie jest prosta. Ubezpieczyciele żądają od ludzi, którzy mają dom na terenach bezpośrednio zalewowych, dużych kwot. Tu jest potrzebny fundusz, który byłby funduszem wspieranym przez rząd. Ubezpieczenia byłyby obowiązkowe, ale wspierane przez państwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!