JUDAS PRIEST: "SAD WINGS OF DESTINY" (1976) kontra JUDOSZ FARORZ: "DOLI MARKOTNE KRZIDŁA".
Po polsku: "Smutne skrzydła przeznaczenia". Judas Priest od początku kariery balansuje na granicy heavymetalowego czadu i kiczu, wszak więcej wyrobów galanterii skórzanej mieli na sobie w życiu tylko członkowie Scorpions.
Wraz z płytą “Sad Wings of Destiny" dosłownie wyrosły im skrzydła, bo to dzięki niej wyzwolili się spod presji ojców chrzestnych gatunku, takich jak Black Sabbath czy Led Zeppelin.
Sama okładka wskazuje, że to początek nowej jakości. Upadły anioł na dnie piekieł - to najbardziej lubią szarpidruty. W tle jakieś infernalne wyziewy i płomienie.
Teraz wyjaśnijmy sobie coś: śląskie anioły (tu żeński anioł z filmu “Angelus" Lecha Majewskiego; tak, to na horyzoncie to hałda) są niewinne (choć, jak widać, w tle czai się zło) i nikaj nie upadają, a tym bardziej nie na dno piekła, bo ono zostało dawno wyfedrowane przez kopalnę Wieczorek.
Górniczy charakter całkiem pasowałby do Judas Priest, choć z nazwą Judosz Farorz grupa musiała sympatyzować z Palikotem. Ale w haśle “Doli markotne krzidła" sporo jest lewicowego napięcia.
Cześć ludziom dobrej roboty.
*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?