Tomasz Rozental, mieszkający w sąsiedztwie, uratował z pożaru kobietę i jej dwoje małych dzieci. Z rąk prezydenta Knurowa Adama Ramsa odebrał za ten bohaterski czyn podziękowania i nagrodę.
Panią Joannę na wspomnienie wydarzeń sprzed miesiąca nadal przeszywa dreszcz, łamie się jej głos. Obudził ją wówczas, około 3.30 w nad ranem, kaszel synka chorego na astmę. Gdy otworzyła oczy okazało się, że w całym mieszkaniu unosi się dym. - W mieszkaniu było siwo, korki strzelały, straszny smród. Zadzwoniłam po straż pożarną - opowiada kobieta. Natychmiast też zaalarmowała też mieszkającego obok sąsiada. Nie mogła się wydostać.
- Moja pierwsza myśl - dzieci - wspomina tamte chwile pan Tomasz. Pani Joanna zrzuciła mu oknem klucz. Wyciągnął z płonącego mieszkania maluchy i ich matkę, zaprowadził do siebie. - Pobiegłem gasić, ale praktycznie bez żadnego skutku, bo to był prąd. Nie można wodą, gaśnicę samochodową zużyłem, nic to nie pomogło. Biegałem po klatce i ostrzegałem ludzi przed niebezpieczeństwem - opowiada. - Zapamiętam tę noc do końca życia. Po chwili na miejsce przyjechały służby ratunkowe, strażacy błyskawicznie opanowali pożar. Także i oni podkreślają, że pierwsze minuty w takiej sytuacji są najważniejsze. Pan Tomasz nie zastanawiał się ani przez chwilę, czy ryzykować swoje zdrowie i życie. - Wybiegłem prosto z łóżka, w piżamie. Nie pamiętam nawet, czy miałem buty - mówi.
Za swój bohaterski czyn otrzymał od władz Knurowa nagrodę. - Świetna, szlachetna postawa. Utwierdza w przekonaniu, że ludzie potrafią sobie pomagać i nie wahają się narazić swego życia - mówi prezydent Adam Rams. Dodajmy, że miasto zaopiekowało się panią Joanną. Od razu dostała leki na astmę dla dziecka, które spłonęły w pożarze, po trzech dniach wprowadziła się do mieszkania zastępczego dwa bloki dalej.
W szkole starszej córki zorganizowano zbiórkę, sąsiedzi pomagali, jak mogli. Jedni wynosili z mieszkania spalone rzeczy, inni oferowali opiekę nad dziećmi, ktoś wyprał im ubrania.
- Wszyscy bardzo nam pomagają. Chcę im za to podziękować - pani Joannie nadal drży głos. Z pomocą sąsiadów próbuje odremontować spalone mieszkanie. Ogień strawił meble wzięte na raty, pamiątki, zdjęcia i część dokumentów.
- To przecież tylko rzeczy, tylko życia nie da się odkupić. To cud, że przeżyli, cieszę się, że w tym pomogłem - mówi pan Tomasz, który jest bardzo skromny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?