Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koledzy z PiS nie pozwolili zwolnić radnego Jaszczuka...

Barbara Kubica
Radny Stanisław Jaszczuk stracił posadę prezesa spółdzielni. Koledzy z rady go wybronili, więc prezes bez funkcji nadal zarabia 12 tys. zł.

Sprzątaczkę, górnika czy budowlańca zwolnić można bez problemu, radnego już nie. A już szczególnie takiego, który ma kolegów w radzie miasta, najlepiej w koalicji rządzącej. Stanisław Jaszczuk, jeden z radnych w Rybniku (z ramienia PiS), został odwołany ze stanowiska prezesa Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zgodnie z prawem, zgodę na jego zwolnienie musieli dać radni. A koledzy z koalicji PiS oraz Bloku Samorządowego Rybnik kolegę obronili. Jaszczuk nadal będzie pracownikiem RSM z pensją prezesa wynoszącą ponad 12 tysięcy złotych, choć żadnej pracy w spółdzielni już nie wykonuje. Zarabia nawet więcej niż urzędujący w siedzibie RSM nowy prezes - Marek Gruszczyk.

- Jest to rozstrzygnięcie, które braliśmy pod uwagę, jednak mając nadzieję, że zdrowy rozsądek i poszanowanie decyzji spółdzielców wezmą górę nad polityką. Można by całą sytuację potraktować jak żart, gdyby nie to, że spółdzielcy ponoszą konsekwencje finansowe uch-wały rady i to znaczne. Co warte podkreślenia, nie można przewidzieć, jak długo członkowie RSM będą musieli utrzymywać byłego prezesa, niewykluczone, że dożywotnio - pokpiwa Marek Gruszczyk, obecny prezes RSM, jednocześnie zapewniając, że spółdzielnia i tak będzie szukała sposobu na zwolnienie poprzednika.

Jak radni z PiS argumentowali obronę kolegi? Argumentem nie była bynajmniej jego pracowitość.

- Radny Jaszczuk jest długoletnim, doświadczonym radnym i powinniśmy go bronić. Ma jeszcze sporo lat do przepracowania przed emeryturą i powinniśmy dać mu spokojnie te lata przepracować - argumentował Andrzej Wojaczek. To na niego po głosowaniu spłynęła fala krytyki. - Zawsze będę bronił zwalnianego człowieka, niezależnie od tego, z jakiej jest opcji politycznej - deklaruje.
Innego zdania są radni opozycyjnej PO, którzy twierdzą, że w radzie króluje kolesiostwo i PiS-owski układ. - Dla nas to jest skandaliczna i oburzająca sytuacja, żeby radni rozstrzygali, czy radnego można zwolnić, czy nie. Jeśli radny Jaszczuk czuje, że w spółdzielni był szykanowany, został niesłusznie zwolniony i zrobiono to niezgodnie z prawem, to niech szuka sprawiedliwości w sądzie pracy - mówi radny Piotr Kuczera z PO.

Jego partyjnym kolegom też jednak można zarzucić niekonsekwencję. Kilka miesięcy temu, gdy głosowano podobną uchwałę w sprawie zwolnienia z pracy w kopalni jednego z ich kolegów, także stanęli w jego obronie, choć ten nabył już nawet uprawnienia emerytalne.

Sam zainteresowany w tej sprawie, Stanisław Jaszczuk podkreśla, że ze spółdzielni został zwolniony niesłusznie i w każdej chwili jest gotowy wrócić do pracy. Nawet w sytuacji, gdy nowa rada nadzorcza RSM nie chce go w siedzibie spółdzielni widzieć.

- Nie otrzymałem żadnego uzasadnienia zwolnienia. Co więcej, otrzymałem podczas walnego zgromadzenia spółdzielców absolutorium. Przygotowałem wiele projektów, które miały przysłużyć się spółdzielni, załatwiłem dotacje na kilka milionów złotych. Dziś nikt w spółdzielni nie chce ze mną na ten temat rozmawiać, jestem tam persona non grata - żali się Stanisław Jaszczuk.

Przypomnijmy, że Stanisław Jaszczuk został prezesem Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej w maju ubiegłego roku. Wygrał konkurs na to stanowisko. Latem tego roku, podczas walnego zgromadzenia w RSM, spółdzielcy odwołali jednak dotychczasową radę nadzorczą spółdzielni. Nowo powołany organ zwolnił Jaszczuka i na jego miejsce mianował wcześniejszego wiceprezesa RSM Marka Gruszczyka (był członkiem zarządu spółdzielni jeszcze przed Jaszczukiem). Podczas walnych zgromadzeń spółdzielcy sprzeciwiali się między innymi pomysłowi radnego Jaszczuka, który chciał zaciągnąć kilka kredytów na inwestycje realizowane w RSM.

Uchwale broniącej radnego Jaszczuka przed utratą pracy przyjrzy się teraz nadzór prawny wojewody śląskiego. I niewykluczone, że obrońcom bezrobotnych prezesów z Rybnika powie "hola, panowie!".

- Sprawdzimy, jak radni uzasadniają tę uchwałę, czy uzasadnienie jest merytoryczne i adekwatne do wniosku pracodawcy radnego. Nie może być tak, że radni bronią kolegi dlatego, że ten na to zasługuje. Ustawa mówi wprost, że można nie wyrazić zgody na zwolnienie radnego, jeśli to zwolnienie ma związek z pełnioną przez niego funkcją społeczną. Czym innym są też przypadki, kiedy miejsce pracy radnego czy jego dział jest likwidowany. Jeśli tego merytorycznego uzasadnienia uchwały zabraknie, możemy ją oczywiście unieważnić. Robiliśmy już tak kilka razy. W jednym z przypadków radni bronili swojego kolegi, nie dali zgody na jego zwolnienie, mimo iż cały zakład pracy ich kolegi z rady miasta był likwidowany - mówi Iwona Andruszkiewicz, zastępca dyrektora biura nadzoru prawnego w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Nadzór ma 30 dni na podjęcie decyzji o unieważnieniu uchwały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!