Przez lwią część spotkania bliżej osiągnięcia tego celu byli gospodarze, którzy w 38. min. wyszli na prowadzenie za sprawą Przemysława Gałeckiego. Rozwój podwyższył także po przerwie i po golu z 69. minuty Łukasza Winiarczyka meldował się już na pozycji lidera. Ostatecznie katowiczanie nie skorzystali jednak z korzystnych wyników na innych boiskach, bo w ostatnich minutach pozwolili sobie ambitnie grającym sos-nowiczanom wyrwać cenny komplet punktów, a w pamięci gospodarzy powrócił koszmar sprzed dwóch tygodni, gdy w podobnych okolicznościach Rozwój zremisował z Wisłą Puławy. Tym razem bolało jednak zdecydowanie mocniej, bo goście gole zdobyli w 87. i 92. min. gry. Pierwszy sygnał do ataku dał rezerwowy Mateusz Wrzesień a dzieła dopełnił niezawodny Jakub Arak. Po 12 trafieniu napastnika wypożyczonego z Legii Warszawa sędzia zakończył mecz, a młody zawodnik opuszczał boisko w mocno zakrwawionej koszulce...
- Ta krew to z powodu… gola. Upadając po oddaniu strzału, obrońca prawdopodobnie zahaczył mnie korkiem o nos. To jednak nie jest ważne - relacjonował snajper Zagłębia. - Po raz kolejny pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną, że w szatni panuje dobra atmosfera, że mamy charakter. Cały czas musimy jednak pracować. Dobrze, że udało nam się odrobić straty i na dwa dni możemy pojechać na święta do naszych rodzin w dobrych nastrojach - dodał Arak, który swoim trafieniem wprawił rywali w osłupienie.
- Ze złości można zapaść się pod ziemię. Szkoda meczu, w którym harowaliśmy i walczyliśmy jeden za drugiego. Zagłębie nie stworzyło w sumie klarownej sytuacji, zagrażało jedynie po dośrodkowaniach. Szkoda jak cholera. Wszyscy w lidze poremisowali. I my też - smucił się Szymon Kapias z Rozwoju.
W tym samym czasie z nie mniejszym uczuciem niedosytu schodzili z boiska piłkarze w Górze, którzy także nie zdołali utrzymać dwubramkowego prowadzenie z liderem i także 2:2 zremisowali z Kluczborkiem. I chociaż jeden punkt wywalczony przez Nadwiślana w meczu z wyżej notowanym sukcesem to kolejny mały sukces na koncie podopiecznych Adama Noconia, to jednak jeden punkt nie specjalnie poprawił ich pozycję w tabeli, która niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej.
Wszystkie te rozstrzygnięcia znali już piłkarze Energetyka ROW Rybnik wychodząc na drugą połowę meczu z Górnikiem Wałbrzych. Ta wiedza na nic jednak się zdała, bo także oni nie zdołali skorzystać z potknięć rywali i także musieli zadowolić się jednym punkcikiem, który zachował status quo na szczycie tabeli.
W pełni zadowoleni do świątecznych stołów zasiadali jedynie piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy jako jedyni z naszego regionu odnieśli zwycięstwo. Podopieczni Radosława Mrocz-kowskiego gładko pokonali Kotwicę Kołobrzeg 3:0 i zmniejszyli stratę do czołówki.
*Najlepsze życzenia Wielkanocne POWAŻNE, RELIGIJNE, ZABAWNE, SMS
*Sprawdzian szóstoklasistów 2015 [PYTANIA + ODPOWIEDZI] Wszystkie odpowiedzi są logiczne?
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Wybory prezydenckie 2015: Oto kandydaci na prezydenta RP
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?