Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Myszor o Ewangelii Judasza i czemu nie należy się modlić po koptyjsku

ks. Wincenty Myszor
ks. Wincenty Myszor
ks. Wincenty Myszor Arkadiusz Ławrywianiec
O przewietrzaniu Kościoła, niebezpieczeństwach ideologii, celibacie w świecie sexy oraz koptyjskich modlitwach z księdzem prof. Wincentym Myszorem, laureatem nagrody Lux ex Silesia, rozmawia Jolanta Pierończyk.

O ile życie księdza profesora byłoby uboższe bez znajomości koptyjskiego i osobistego tłumaczenia Ewangelii Judasza?
Trudno powiedzieć. Każda wiedza wzbogaca, natomiast największą radość ze znajomości koptyjskiego dało mi nie tłumaczenie Ewangelii Judasza, o której istnieniu było wiadomo, ale przetłumaczenie fragmentu koptyjskich rękopisów sprzed 1300 lat, odkrytych przypadkiem przez polską ekipę archeologów, wśród których był mój dawny uczeń. To on przysłał mi kilka zdjęć z tekstami tego znaleziska. Okazało się ono "Kanonami Pseudo-Bazylego", które dotąd znane były tylko w wersji arabskiej. To była prawdziwa sensacja: rękopis, którego istnienia nikt się nie spodziewał! Moje przypuszczenie potwierdziła prof. Ewa Wipszycka z Uniwersytetu Warszawskiego. Sugerowałem jej, by znalazła wśród swoich studentów kogoś chętnego do zajęcia się tym wykopaliskiem, ale okazuje się, że na takie studia nie ma w Polsce pieniędzy. Rękopis wydadzą więc Włosi, a w Belgii powstaje praca doktorska. Miejmy nadzieję, z notką, że znalezisko jest odkryciem polskich archeologów, że pierwszą stronę przetłumaczył niejaki Wincenty Myszor z Katowic. Tyle zostanie z mojego "katowickiego" patriotyzmu! Ale to jeden z wielu przykładów braku zainteresowania kulturą duchową w kraju. Człowieka w takiej sytuacji nachodzą wątpliwości, czy w ogóle warto tu cokolwiek odkrywać i nad czymś pracować. Potencjał mamy. Ludzi zdolnych do ciekawych odkryć również, tylko brak środków na wykorzystanie ich możliwości. Gdybym był młodszy o kilkadziesiąt lat, zająłbym się tym znaleziskiem. Ale teraz to ja już nie mam na to czasu.

Modli się ksiądz po koptyjsku?
Nie, modlę się po polsku, ale modlitwy w języku koptyjskim oczywiście są. Jest koptyjska wersja naszej maryjnej modlitwy: "Pod Twoją obronę", jest i "Ojcze nasz", są różnego rodzaju litanie… Jest cały wybór modlitw w tym języku, ale modlić się należy w języku ojczystym.

Skąd u księdza zainteresowanie tak odległym w czasie obszarem?
Historia zawsze mnie interesowała. Jako student Śląskiego Seminarium Duchownego prosiłem nawet rektora, by mi pozwolił studiować jednocześnie filologię klasyczną, ale takiej zgody nie otrzymałem. Dwóch nas wtedy było takich, którzy starali się o możliwość robienia dwóch kierunków studiów. Kolega wtedy zrezygnował z teologii i poszedł na filologię klasyczną, ja po jakimś czasie wewnętrznych rozterek postanowiłem zostać przy teologii. Po latach bp Herbert Bednorz postanowił mnie wysłać na studia do Warszawy, na Akademię Teologii Katolickiej. Powiedziałem, że jeżeli to będzie starożytność i literatura chrześcijańska tego okresu, to bardzo chętnie. Tam właśnie ks. prof. Michalski powiedział mi, że jest nowo odkryta biblioteka pism koptyjskich, a w Polsce nikt się jeszcze tym nie zajął. Zgłosiłem się na orientalistykę na Uniwersytecie Warszawskim i zapisałem na kurs koptyjskiego. Dziś sam uczę tego języka na Uniwersytecie Śląskim. Moimi uczniami są głównie studenci filologii klasycznej. Świeccy. Obecnie nie ma w tej grupie teologów. Dzisiejsi teologowie już z greką mają problemy, a to przecież język Nowego Testamentu…
Gdyby ksiądz miał przeżyć swoje życie jeszcze raz, to jak by je chciał przeżyć?
Jestem historykiem, bliski jest mi realizm poznawczy i nie zadaję sobie pytań typu: co by było, gdyby… Ale wiem na pewno, że poszedłbym najpierw na filologię klasyczną, a dopiero potem do seminarium, ale czy by mnie wtedy przyjęli? Moja decyzja o seminarium do dziś pozostaje dla mnie niezrozumiała. Mówi się o powołaniu. Dla mnie powołanie jest wtedy, gdy biskup wyświęca, czyli powołuje do pracy w Kościele. Tak rozumiem powołanie: jako coś zewnętrznego. Jakiegoś wewnętrznego, tajemniczego głosu nie ma, ja go przynajmniej nie słyszałem. Oczywiście, jak każdy młody człowiek zastanawiałem się nad miejscem, w którym najlepiej mógłbym coś sensownego zrobić. Ale dlaczego akurat stan duchowny wydał mi się korzystniejszy dla mnie? Tego nie wiem i chyba nigdy nie zrozumiem. Jednego tylko nie chciałem: być proboszczem. I to mi się spełniło. Nie potrafiłbym zajmować się płotami cmentarzy, budową kościołów, fundowaniem dzwonów, całą biurokracją i różnymi sprawami materialnymi parafii. Musiałem więc tak kierować się w życiu, by to mnie ominęło. Nie ominęły mnie natomiast kryzysy typowe w tym stanie. Z biegiem lat pojawiają się zwykle wątpliwości. Nie jestem zadowolony z tego, co zrobiłem, jednak rozsądek (i pewnie jakaś pomoc Boża) nakazuje w kapłaństwie wytrwać. Największą moją radością są zajęcia ze studentami. Młodzi są dla mnie ratunkiem. Jestem im wdzięczny, że chcą mnie słuchać i że tyle się mogę od nich nauczyć. Nauczyłem się od nich na przykład zadawania pytań - mądrych, głupich, ale stawiania ich.
Młodzi ratują mnie też przed tym, co grozi wiekowym profesorom: od powtarzania starych kawałów. Dzięki moim studentom mam dostęp do nowych dowcipów, nowego spojrzenia na życie… Jest oczywiście jeszcze pisanie, ale już sił do tego mniej. Z czytaniem też już gorzej.

Ulubiona lektura?
Jest ich wiele. Jednymi z moich ulubionych książek są kryminały. Dla rozrywki, w podróży, są idealne. Poza tym lubię literaturę staropolską, od Kochanowskiego do romantyzmu. Mam cały komplet dzieł Kochanowskiego, łącznie z tymi pisanymi po łacinie. Mam Mickiewicza, Słowackiego, Norwida. 13 tomów dzieł zebranych Słowackiego dostałem od mamy na zakończenie podstawówki. Ciekawe jest to, że mama nie miała wielkiego wykształcenia. Skończyła edukację na małej maturze, bo musiała się zająć młodszym rodzeństwem. Ojciec, chorzowianin, też miał tylko podstawówkę i był pracownikiem Huty Batory, ale uwielbiał czytać. Do końca życia zawsze jakąś książkę czytał. Przyznam się, że nigdy wszystkich dzieł Słowackiego nie przeczytałem, ale mam je do dziś. Ze śląskich pisarzy bardzo lubię Silesiusa Angelusa. Jako redaktor Śląskich Studiów Historyczno-Teologicznych, wydałem jeden z tekstów ludowej polszczyzny: Jana Kupca z Łąki. Przyjemnie jest odkrywać w tej literaturze ludowej elementy języka staropolskiego. Bywało, że krakowscy badacze języka polskiego zjeżdżali na Śląsk, by tu, z naszej literatury tworzonej przez tutejszych pisarzy i poetów, wydobywać "skamieliny" staropolszczyzny.
O nowym papieżu mówi się: wzbudził oczekiwania, dał nadzieję na przełom. Czy Kościół znalazł się w momencie, w którym potrzebny jest jakiś przełom?
Trudno mi oceniać słowa papieża, które znam tylko z mediów. Jedyny jego dokument to encyklika, która i tak podobno w 90 proc. jest dziełem Benedykta XVI. O żadnym przełomie nie ma więc mowy, raczej jest to kontynuacja. Inne są styl i zachowania, inna mentalność duszpasterska, ale ta sama teologia. Benedykt jako teolog dawał jasny, czytelny przekaz nauki Kościoła. Problem, który także zauważył Benedykt XVI, zaczyna się, gdy teologia, która ma poszukiwać prawdy wiary, analizować Słowo Boże, zamienia się w ideologię. Taką ideologię-"teologię" nazwał ideologią władzy; niebezpieczną nie tylko w polityce, ale przede wszystkim dla wiary i Kościoła. Teologia przechodzi w ideologię, gdy kończy się dialog, wspólne poszukiwanie prawdy, a zaczynają ustalone prawa, zasady. Benedykt XVI mówił jasno, że Urząd Nauczycielski, a więc biskupi razem z papieżem nauczają z racji autorytetu w Kościele, ale do wiary (do "posłuszeństwa w wierze") skłaniają nie przy pomocy przymusu, lecz argumentacją religijną i teologiczną. Być może wezwanie do poszukiwania prawdy, otwarcie na dialog jest niewygodne. Łatwiej coś nakazać, zakazać dyskusji i wymagać posłuszeństwa. W czasach komunizmu takie zwarcie szeregów być może miało sens, stanowiło wtedy o sile Kościoła, dziś takie metody nie są konieczne. Benedykt XVI i Jan Paweł II to papieże dialogu: Benedykt XVI z dialogu nie wykluczał nawet ateistów, byle byliby zatroskani o los człowieka i świata. Co należy robić z rozmówcą, który posługuje się fałszem, podstępną informacją, chce zniszczyć, ośmieszyć uczestnika dialogu? Nie znalazłem odpowiedzi w pismach Benedykta XVI. Może trzeba milczeć, jak to zrobił Jezus przed Herodem (Jezus rozmawiał z Piłatem, ale pominął milczeniem Heroda!). Jest czas na dialog, ale naprawdę trudno mi powiedzieć, jak uszanować rozmówcę, który narusza zasady dialogu? Milczeć? A więc kończy się dialog.
Benedykt XVI jest człowiekiem lubiącym określony porządek, ceremoniał, przemyślane wypowiedzi - przy takiej postawie było mniejsze ryzyko przygody, wpadek językowych (choć dziennikarze "zrobili swoje" na początku jego pontyfikatu w wypowiedzi o politycznym wojującym niereligijnym islamie!). Papież Franciszek jest spontaniczny, jakby zapomina, że jest osobą publiczną, chce pozostać sobą sprzed wyboru na Stolicę Piotrową. Cieszy się sympatią mediów, choć w nauczaniu nie zmienia chrześcijańskiej wiary. Jak to się dzieje, nie wiem. Poczekajmy do pierwszej wypowiedzi, która nie spodoba się europejskim mediom.
W Polsce na razie taktyka informacji medialnej wydaje mi się przejrzysta: papież Franciszek jest "dobry", Kościół katolicki w Polsce co najmniej w sytuacji "krytycznej". Nasze media "wspomagają" w tej krytyce Kościoła w Polsce papieża, choć nie wiadomo jeszcze, co chciałby papież Franciszek zmienić w Polsce. Wygląda na to, że ufa biskupom (choćby wg świeżej sprawy niejakiego ks. Lemańskiego); może już teraz lewicowe media zajmą jakieś "krytyczne" stanowisko?
Jan Paweł II obalił komunizm, Franciszek trochę potrząsa Kościołem. Co z tego potrząsania może wyniknąć?
To takie trochę wróżenie z kart. Ale może i trzeba trochę Kościół przewietrzyć, więc może takie potrząsanie wyjdzie mu na dobre. Kościół lubi tradycje, konserwatyzm, skostnienie. Jeśli coś się zdarzy dwa razy, to za trzecim już jest tradycja. I tak stajemy się niewolnikami utartych zwyczajów, a czasami warto sobie zadać pytanie: po co to czy tamto robimy? Kościół i nasze życie religijne ma podlegać stałej odnowie. Bywa, że przyzwyczajamy się do czegoś, co wcale najlepsze nie jest, więc zamiast kurczowo trzymać się tradycji, warto nieustannie ją weryfikować. Kard. Wyszyński mówił wprawdzie o wierności wierze ojców, ale mówił także o żywej wierze, która powinna się odnawiać i ożywiać w każdym pokoleniu żyjących w Polsce ludzi, ciągle na nowo poddawanej ocenie. To może nie wszystkim być na rękę, zarówno w samym Kościele, jak i poza nim. Na zmieniający się Kościół z niepokojem mogą patrzeć nawet jego przeciwnicy, bo oto wymknie się im z rąk ustalona tablica, do której strzelali. Ruchomy cel trudniej trafić - jak mówią wytrawni strzelcy.

Czy celibat to jeden z obszarów, które powinny podlegać tym zmianom? Ksiądz jest za czy przeciw celibatowi?
Dziś - z racji wieku - to ja już jestem bezwarunkowo za celibatem (śmiech). Ale celibat jest wygodny ze względów społecznych, choćby w przypadku przenoszenia księży z miejsca na miejsce, a ponadto czyni księdza wolnym od problemów, jakie niesie życie w małżeństwie. Przeżywam celibat jako "wolność dla…". Cele ascetyczne (poślubienie Kościoła) to teologiczne uzasadnienie wzorców księży. Wielu młodych ludzi znajduje na własną rękę takie uzasadnienia dla samotnego życia także w innych zawodach. Nikt z rozsądnych nie podejrzewa ich o dewiacje seksualne, chyba że w naszym świecie "superseksualnym" ("sexy") już inaczej nie można, albo nie wolno myśleć. Jaka jest przyszłość celibatu? Jako historyk przypomnę: jest to nakaz Kościoła zachodniego, są Kościoły katolickie wschodnie, które inaczej określiły życie kapłanów. Widzę zagadnienie z perspektywy starożytności: dopuszczano do święceń starszych mężczyzn, którzy mieli za sobą wychowane dzieci. Młodym - żartem oczywiście - mówię dziś: ożeń się, wychowaj dzieci, a dopiero potem pomyśl o kapłaństwie. Może uda ci się "zaliczyć" wszystkie sakramenty. Nie ma żadnych przeszkód w zaliczeniu wszystkich.

Rozmawiała Jolanta Pierończyk

Prof. ks. Wincenty Myszor urodził się w Chełmie Śląskim, wykłada na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!