Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy do DZ: Dzielny polski maluch był członkiem rodziny [ZDJĘCIA]

Redakcja
Drugie życie fiacików, które są dziś wykorzystywane do różnych celów, np. zimą do odśnieżania
Drugie życie fiacików, które są dziś wykorzystywane do różnych celów, np. zimą do odśnieżania arc
Podczas wakacji wspominaliśmy na łamach DZ nasze małe fiaciki, które woziły nas na wakacje nie tylko nad polskie morze, w góry lub na Mazury. Wiele z nich pojawiało się w europejskich kurortach, wzbudzając zarówno zaciekawienie, jaki i podziw

Z listów, które publikowaliśmy co piątek, wyłania się wzruszający portret niez-wykłego samochodu, nieomal domownika, który zasłużył nie tylko na wdzięczną pamięć swoich właścicieli. Wniosek jest oczywisty - polski fiat 126p, nazywany także oficjalnie maluchem, zasłużył sobie na pomnik. Dziś ostatnie wspomnieniowe listy naszych Czytelników.

To dobre wspomnienia

Moje wakacje z fiacikiem to wspaniałe wspomnienia. Pierwszego fiata - po trudach oszczędzania - kupiliśmy na przedpłaty. Był w ślicznym turkusowym kolorze. Córka miała półtora roczku i w 1978 r. pojechaliśmy do Poronina, do znajomych górali, u których już byliśmy parę razy.

Załatwiliśmy sobie przepustki turystyczne i pojechaliśmy na dwa dni do Czech, obecnie Słowacji. Zwiedziliśmy Tatrzańską Łomnicę, Poprad i przepiękne okolice słowackich Tatr. Szukaliśmy noclegu, lecz Czesi nie przepadali w tamtym okresie za Polakami. Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego, teraz to wiemy i nie pozostało nam nic innego, jak spanie w fiaciku. Mąż przy kierownicy, ja obok, a córka wygodnie z tyłu.

Na drugi dzień pokupowałam jej trochę ubranek, połowę rzeczy jej poubierałam i na granicy przy Łysej Polanie czekaliśmy 5 godzin. To był horror, ale po ścisłej kontroli byliśmy od-prawieni. Fiat spisywał się bez zarzutu!

Mieliśmy jeszcze dwa fiaciki i dużo nimi podróżowaliśmy, choć bez większych przygód. W stanie wojennym mąż przewiózł z Mierzęcic od gospodarzy pół świni zamówionej na komunię córki, ale na szczęście milicja go nie zatrzymała, tak że wyroby ze świniobicia goście kosztowali.

Jazda fiacikiem to wtedy była sama przyjemność. Wspominam te czasy z sentymentem i nostalgią. Mąż zmarł w 1997 roku i moje turystyczne wojaże się skończyły.

PS Pozdrawiam serdecznie pracowników "Dziennika Zachodniego", którego jestem wierną czytelniczką od wielu lat...

Barbara Biernot

Oprac. JJ

Od redakcji: Bardzo dziękujemy za pozdrowienia. Mamy nadzieję, że będzie Pani naszą Czytelniczką jeszcze wiele lat.

Był komitet powitalny

Byłem pracownikiem biura projektów, moje wynagrodzenie to była pensja miesięczna plus premia kwartalna. Był to wtedy przypływ większej gotówki, za którą można było zrobić jakiś zaplanowany za-kup. W naszym przypadku był nim magnetofon. Zaopatrzony w "kasiorę", wybrałem się na miasto. Przechodząc koło banku PKO, zauważyłem na tablicy ogłoszeń zawiadomienie o sprzedaży ratalnej samochodu fiat 126p - pierwsza wpłata to 5.000 zł. Podjąłem decyzje o wpłacie i wróciłem do domu jako kandydat na przyszłego właściciela samochodu. Decyzja ta nie spotkała się z pełną aprobatą domowników. To był rok 1973.

Nastał rok 1975 - z banku otrzymałem zawiadomienie, że jeżeli zrobię dopłatę 19.700 zł, to osiągnę wartość 69.000 zł, co jest pełną wartością samochodu i będę zakwalifikowany do losowania przydziału na 50 samochodów. Wylosowałem numer 49. (...) Nasz fiat 126p to limuzyna 4-osobowa, kolor biały, numer rejestracyjny 91-75 SX, cena 69.000 złotych.

Nie czułem się kierowcą. Poprosiłem kolegę o odbiór. W hali Polmozbytu przy alei Roździeńskiego w Katowicach znajdowały się tylko 3 samochody, w tym biały fiat. Po załatwieniu formalności wyruszamy do domu. Po drodze podjeżdżamy do stacji benzynowej, by zatankować. I tu problem, bo nie potrafimy się uporać z otwarciem korka wlewu paliwa, który był zamykany na kluczyk. Wracamy do Polmozbytu i po przeszkoleniu tankujemy. Wracamy do domu, a tam komitet powitalny z butelką szampana. "Maluch" zostaje przyjęty w poczet członków rodziny.

Zacząłem trenować jazdy, by opanować technikę prowadzenia, orientację i wytrzymałość. Dzięki pomocy kolegów samochodziarzy, po przejechaniu 5.500-6.000 km, stwierdziłem, że mogę bez obaw poruszać się w ruchu drogowym. Planujemy wyjazd na wakacje. Wybór to Sozopol w Bułgarii.

Załatwiamy formalności związane z wyjazdem: wkładki paszportowe wielokrotnego przekraczania granic, książeczki walutowe z przydziałem dewiz na 5 krajów, wykupujemy dewizy, w PTTK wykupujemy książeczkę kempingów międzynarodowych, oznakowanie samochodu to znaczki PL oraz zielony liść umieszczony na szybach samochodu z przodu i z tyłu. (...)

Oprac. JJ

Henryka Płotka, Jan Płotka, Grzegorz Płotka, Zabrze



*PROGNOZA POGODY NA 19-30 WRZEŚNIA 2013
*GALERIA KATOWICKA OTWARTA: CZY WARTO DO NIEJ PÓJŚĆ? RECENZJA I ZDJĘCIA]
*Horror w Chorzowie: Dzwonię zgrobu! Uwolnijcie mnie! [NAGRANIE + ZDJĘCIA]
*Najlepsze prezenty na DZIEŃ CHŁOPAKA 30 WRZEŚNIA 2013

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!