Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dachau Gustawa Morcinka do Teresy

Teresa Semik
Teresa, siostra Gustawa Morcinka i on sam
Teresa, siostra Gustawa Morcinka i on sam IPN
Pisarz odmówił podpisania volkslisty, by wyjść z obozu. „Czuję się młody i zdolny do podjęcia walki z losem” - pocieszał w listach siostrę Teresę.

Gustaw Morcinek trafił najpierw do obozu w Sachsenhausen, a potem Dachau. Listy, które wówczas pisał do siostry Teresy, są w muzeum jego pamięci w Skoczowie. Jest ich 119. Wszystkie zostały opublikowane w książce „Listy z Dachau”, którą przygotowały do druku Krystyna Heska-Kwaśniewicz oraz Lucyna Sadzikowska. Wydawcą jest IPN w Katowicach.

Teresa Morcinek mieszkała w Skoczowie i prowadziła dom Gustawa. Listy do niej były po niemiecku. Na użytek książki zostały przetłumaczone przez germanistę Michała Szalonka.

Morcinek przewidywał, że może być ścigany przez hitlerowców za naśmiewanie się z Niemców. Pies bohatera „Wyrąbanego chodnika” nazywał się Bismarck. Jak napisał potem ironicznie sam Morcinek: „Za tego psa między innymi odsiedziałem bez sądu blisko 6 lat w niemieckich obozach koncentracyjnych”.

Gdy wybuchła wojna pisarz wyjechał do Lwowa, ale na wieść o wkroczeniu Sowietów na ziemie polskie, wrócił do Skoczowa. Został aresztowany już 6 października 1939 roku. Jak piszą Krystyna Heska-Kwaśniewicz i Lucyna Sadzikowska, gestapo przyprowadził do domu Morcinków jego były uczeń o nazwisku Niemiec, z zawodu rzeźnik. Pisarza przewieziono do aresztu dla więźniów politycznych w Cieszynie, potem do Skrochowic koło Opawy, a dalej do Sachsenhausen-Oranienburg koło Berlina. W czasie przesłuchań translatorzy, wywodzący się ze Związku Polaków w Niemczech, radzili pisarzowi, by nie przyznawał się do znajomości języka niemieckiego. Oni tłumaczyć będą jego słowa tak, by wypadł w nich korzystnie.

Morcinka uratowała niemiecka dokładność. W dokumentach ma imię Augustyn. Niemcy zaś szukali Gustawa Morcinka, którego dorobek literacki był od 1940 roku na liście książek zakazanych. Pojawiła się nawet plotka, że nie żyje. Nekrolog, który ukazał się na łamach pisma „Polska żyje!” napisała prawdopodobnie Zofia Kossak.

Pierwszy list Morcinek napisał do siostry z Sachsenhausen 10 grudnia 1939 roku. Prosił, by przesyłała mu miesięcznie 10 marek, ale „nie listem tylko przekazem pocztowym”. Na blankiecie należało napisać: „August Morcinek, Nr 5535, Blok 45.”

W Sachsenhausen byli więzieni także krakowscy naukowcy aresztowani w wyniku akcji Sonderaktion Krakau. Podczas mrozów i wielogodzinnego apelu upadł stojący obok niego prof. Kołaczkowski z UJ, ale nie wolno go było podnieść. „Mrozy Bogu dzięki minęły, ale były pierońskie” - napisał.
Od marca 1940 roku do końca wojny Morcinek przebywał w Dachach, gdzie więziono duchownych z całej Europy, także jego przyjaciela ks. Leopolda Biłkę, proboszcza z Karwiny. Zmieniał tylko bloki. Pracował w kuchni obozowej, był introligatorem. „Jestem zdrów i wiedzie mi się dobrze”. To zapewnienie znajdzie się w każdym liście. Brzmi jak mantra, ale taki był obowiązek każdego więźnia pod groźbą kary. „Jestem zdrowy i dobrze mi”. Sam Morcinek komentował, że to prostacka, monotonna śpiewka, która nie mówi nic. O głodzie, ciężkiej pracy i bezlitosnym traktowaniu nie mógł napisać. Wiele więc mówi jego prośba, skierowana do siostry, o okruchy: „parę kropel miodu, trochę smalcu, kawałek suchara ucieszą mnie niebiańsko”. Listy pisał w powściągliwej formie, często szyfrem, ze względu na cenzurę obozową. Bez podpowiedzi autorek opracowania trudno byłoby czytelnikowi dociec, o czym, czy kogo Morcinek wspomina. O sobie pisze: „Twój chłopiec”, „nasz chłopiec”, próbując zmylić Niemców. Mógł pisać dwa razy w miesiącu, zawsze na formularzu z nadrukiem: „Konzentrationslager Dachau”. Instruował siostrę: „Listy zapisuj atramentem i wysyłaj w niezaklejonych kopertach z podaniem adresu nadawcy.

Nie skarżył się na swój los, w ogóle o sobie pisał mało, lakonicznie. Narzekał jedynie, gdy listy do niego były zbyt ogólnikowe, albo za krótkie. „Każdy z Twoich listów przynosi mi odrobinę naszych Beskidów i Śląska” - wyjaśniał. Martwił się o los swoich książek.

Siostra podjęła starania o uwolnienie pisarza z obozu. Prawdopodobnie pastor wiślański Andrzej Wantuła podpowiedział jej, by namówiła brata do podpisania volkslisty. Jeździła w tej sprawie do Katowic. Morcinek nie skorzystał z tej szansy. Napisał do niej kategorycznie: „Nie, kochana Tereso, wiem na pewno, że Twój chłopiec nie ma nic wspólnego z volkslistą”. Doceniał jej troskę, ale dodał, nie oczekuje „słonecznego cudu”. Wyjazdy Teresy do Katowic w jego sprawie nazywał: „pielgrzymką”. Zapewniał ją, że czuje się młody i zdolny do podjęcia walki z losem, choć był już prawie 50-letnim mężczyzną, gdy został aresztowany.
- Morcinek, w świetle tych listów, zyskuje jeszcze większy szacunek - mówi profesor Krystyna Heska-Kwaśniewicz. - Pobyt w obozie bardzo go zmienił, spotęgował jego wrażliwość.

Choć listy adresował do siostry, często zwracał się w nich do innych osób, przesyłał pozdrowienia i podziękowania za paczki. Był otoczony przyjaciółmi i tam w Dachau, i w okupowanej Polsce. „Najwspanialsze jest przekonanie, że przyjaźń, czasem przyjaźń bezimienna czyni nasze życie wartym trwania” - napisał. Jest w tych listach ogromnie dużo optymizmu. Morcinek wierzył, że wyjdzie z tego koszmaru cało. Bardziej martwił się o innych niż o siebie.

Obóz w Dachau wyzwolili Amerykanie 29 kwietnia 1945 roku. 3 maja Morcinek pisał do siostry: „Żyję!”. I dodał: „wrócę z naszą armią”, co świadczyło o nadmiernym optymizmie bądź nieznajomości polskich realiów. Po rekonwalescencji we Francji i Włoszech, po pobycie w Belgii, wrócił sam w listopadzie 1946 r.

Przeszłość została z nim. We wrześniu 1952 roku Gustaw Morcinek pisał w liście do przyjaciółki: „Największą dla mnie klęską w życiu jest zakłamanie, które mnie osacza jak kolczasty drut w Dachau”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!