Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lwowskie tropy na Śląsku

Krzysztof Karwat
arc.
Po II wojnie światowej tysiące rodzin z dawnego województwa lwowskiego z konieczności osiadło na Górnym Śląsku. Przede wszystkim w Bytomiu, Gliwicach, Katowicach.

Proces wtapiania się w nową rzeczywistość nie był łatwy. Towarzyszyła mu trudna do opisania gorycz i długo podtrzymywana wiara w tymczasowość politycznych i granicznych rozstrzygnięć. Także bolesna nostalgia, która najstarszych lwowian nie opuszczała do końca życia. Ona przeniosła się na młodsze generacje. Ba, nawet na tych, którzy urodzili się daleko po wojnie, a jednak przenieśli w genach żarliwe uczucia do tego niezwykłego, utraconego, lecz "zawsze wiernego" miasta. To przypadek Marcina Hałasia, bytomskiego dziennikarza i poety, który w jednym ze swych wierszy napisał "we Lwowie bez przerwy umieram i rodzę się na nowo, tylko Lwów trwa ciągle i nie pozwala śmierci zwyciężyć"

Lata mijają, więc to oczywiste, że wykruszają się ludzie, którzy dawny Lwów znają z autopsji. Tym bardziej więc naszym obowiązkiem jest utrwalanie wartości kulturowych kojarzonych z tym miastem. Autochtonicznym mieszkańcom dzisiejszego Górnego Śląska nie powinno to nastręczać większych problemów, bo nierzadko ich rodzice czy dziadkowie musieli ten wysiłek już wcześniej podejmować i próbować odnajdywać wspólny język z lwowianami. Obie grupy wiele dzieliło. Na początku czuły się wobec siebie obco. I nawet ukrywać tego nie potrafiły. Ale przecież jakoś się udało. Jedni i drudzy dobrze zdali ten trudny egzamin, polegający na pokonaniu barier integracyjnych. Tak się stało chyba głównie dlatego, że w czasie wojny i tuż po niej los ich nie oszczędził. Ta wspólnota przeżyć rodziła się mozolnie i w swoistej ciszy, bo przecież ani o Ślązakach, ani o Kresowianach nie wolno było mówić pełnej prawdy. Cóż, dziś nie brakuje opinii, że właśnie owa cisza, podszyta niedomówieniami albo zwykłymi kłamstwami, zbliżała do siebie obie społeczności. Paradoksalnie spowodowała, że łatwiej można się było dogadać, choć akurat języki najdobitniej pokazywały różnice. Coraz częściej więc zawierano tzw. małżeństwa mieszane, w konsekwencji - dość szybko dochodziło do "wymiany krwi".

Po roku 1945 lwowianie budowali na Górnym Śląsku podwaliny pod instytucje artystyczne i kulturalne, naukowe i społeczne. Bez nich nie byłoby sukcesów Teatru Śląskiego czy Opery Śląskiej. Warto o tym pamiętać, znać fakty i ważniejsze epizody. Także te związane - na przykład - z powstawaniem Politechniki Śląskiej.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!