Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Bajor: Nie czuję się żadnym bardem [WYWIAD]

Ola Szatan
Michał Bajor ma wierną publiczność, na którą może zawsze liczyć
Michał Bajor ma wierną publiczność, na którą może zawsze liczyć Krzysztof Czajka
Przed niedzielnym koncertem Michała Bajora w Teatrze Rozrywki, na którym po raz ostatni w Chorzowie zaprezentuje recital złożony z piosenek francuskich pt. "Od Piaf do Garou", z pochodzącym z Opola artystą rozmawia Ola Szatan

Swego czasu został pan okrzyknięty następcą bardów francuskich, takich jak Charles Aznavour czy Gilbert Becaud...
Jeżeli ktoś tak mówi, to jest mi bardzo miło. Nie, nie czuję się żadnym bardem, czuję się wciąż Michałem Bajorem. Ale jeżeli ktoś nazywa mnie pieśniarzem, aktorem śpiewającym czy muzykującym, to oczywiście sprawia mi to radość. Zwłaszcza milej usłyszeć o sobie artystyczne "przezwisko" niż to, że na przykład ktoś mnie nie lubi.

Od lat współpracuje pan z Wojciechem Młynarskim. Jak to się rozpoczęło?
Ta współpraca zaczęła się całe lata temu. Jak byłem małym chłopakiem, to widziałem go na deskach amfiteatru w Opolu, bo jestem opolaninem. Później bardzo szybko spotkaliśmy się zawodowo w teatrze Ateneum. Ja byłem wtedy świeżo upieczonym absolwentem szkoły teatralnej w Warszawie na wydziale aktorskim, a Wojciech Młynarski reżyserował "Brela", francuskie muzyczne przedstawienie. To był 1984 rok. Zostałem zaproszony do udziału w nim i zaśpiewałem kilka piosenek Brela. Nasza znajomość trwa już prawie 30 lat.

Wojciech Młynarski jest też dla pana inspiracją?
Myślę, że tak. Przede wszystkim jest autorytetem i dużo podpowiada mi w wielu sprawach zawodowych. Cała płyta francuska, recital "Od Piaf do Garou", który w niedzielę po raz ostatni zagram w Chorzowie, była moim pomysłem, który jednak podchwycił Wojciech Młynarski. Podarował mi na świeżo przetłumaczone, bądź ze starszych swoich archiwaliów, tłumaczenia dwudziestu kilku piosenek.

Zatrzymując się jeszcze przez chwilę przy tym recitalu, chciałam zapytać, czy artystycznie bliżej panu do Piaf czy do Garou?
Chyba jednak bliżej mi do Edith Piaf, bo ta współczesna piosenka francuska straciła trochę wdzięku i siły oddziaływania. Ale chciałbym też zaznaczyć, że podczas niedzielnego koncertu w Chorzowie zaśpiewam kilka swoich starszych piosenek, bo wiem, że publiczność na nie czeka, m.in. "Nie chcę więcej".

O dużych oczekiwaniach publiczności świadczy też fakt, że już po raz trzeci pojawi się pan w Chorzowie z tym recitalem.
Chorzów jest tym miejscem, gdzie czuję się bardzo bezpiecznie, swobodnie, spokojnie... To słuchacze, których znam jeszcze z czasów "Evity" oraz festiwalu piosenki aktorskiej, gdzie przyjeżdżaliśmy z tak zwanymi galami, w towarzystwie innych aktorów, począwszy od Krystyny Jandy czy Ewy Dałkowskiej. Zaprzyjaźniłem się z dyrektorem artystycznym i ludźmi tego teatru, a publiczność chorzowską, w ogóle ze Śląska, bardzo cenię, bo jest jedną z najlepszych w Polsce, co zresztą często mówiłem już na scenie.
Pana utwory nie są grane w komercyjnych rozgłośniach, nie jest pan obecny na plotkarskich portalach, a mimo to od lat ma pan wiernych słuchaczy, którzy przychodzą na recitale. Jaka jest pana recepta na sukces?
Jedną z przyczyn jest to, że nie odcinam kuponów od tak zwanej kariery, czyli nie śpiewam od 30 lat wciąż tego samego. Jeśli sięgam po starsze piosenki, to przeplatam je z nowymi, a co dwa lata wydaję kolejną płytę. Oczywiście nie odbywałoby się tak, gdybym nie miał swojego, stałego od lat, producenta. Natomiast faktycznie ludzie doceniają to, że artysta przychodzi na koncert punktualnie, jest przygotowany i ma do zaoferowania coś na najwyższym poziomie literackim, muzycznym i mam nadzieję, że interpretacyjnym również. Nie ma tu żadnej taryfy ulgowej.

Odmawia pan koncertów?
Bywa, że odmawiam, jeśli miejsce jest zbyt małe, gdy wiemy, że nie uda się przyjechać z zespołem, albo warunki techniczne są niemożliwe do spełnienia. Ale takie sytuacje można policzyć na palcach jednej ręki w ciągu sezonu.

Szykuje pan nową płytę. Co możemy o niej powiedzieć?
To piosenki Wojciecha Młynarskiego napisane specjalnie dla mnie. O moich spostrzeżeniach, życiu, o podróżach, bo płyta nosi tytuł "Moje podróże". Będzie trochę refleksji, trochę satyry, przymrużenia oka. A podróże będą po całym świecie, od Ameryki Południowej po Hawaje, w większości skupiam się jednak na Europie. A skoro o podróżach, to pytała pani, czy odmawiam koncertów... Odpowiem, że od lat konsekwentnie odmawiam koncertów za granicą. Do Stanów Zjednoczonych w ogóle nie jeżdżę, bo jest za daleko, a publiczność i tak przyjeżdża do Polski. Poza tym są płyty, internet, jest telewizja.
Rozmawiała: Ola Szatan

W niedzielę, 17 marca, Michał Bajor wystąpi w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Początek o g. 18.00. Bilety: 40, 70 i 85 zł.


*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!