Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mierzwiak: Stan wojenny, czyli 30 lat później

Marek Mierzwiak
Marek Mierzwiak, dziennikarz Polskiego Radia Katowice został internowany 12 grudnia 1981 roku, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem stanu wojennego. Poniżej jego korespondencja ze współwięźniem z Uherców Januszem Wojciechowskim.

Autor - dziennikarz Polskiego Radia Katowice - został internowany w zasadzie 12 grudnia 1981 roku, bo jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem stanu wojennego. Milicjant i 3 ludzi po cywilnemu próbowało wyważyć jego drzwi. W Ośrodku dla Internowanych w Zabrzu - Zaborzu był do kwietnia, później do 24 lipca 1982 roku w Uhercach.

Tam właśnie w celi nr 5 mieszkał przez kilka miesięcy razem z Janem Wyżgołem - nauczycielem ( dziś na emeryturze ), Józefem Urbanem - nauczycielem ( dziś również emerytem ), hutnikami - Wacławem Meisnerem ( co dziś robi nie wiadomo ) i Franciszkiem Szelejewskim ( wyjechał do Niemiec ), Antonim Kolarem - górnikiem (wyjechał, prawdopodobnie, do Niemiec ) i Januszem Wojciechowskim - wówczas pracownikiem technicznym Politechniki Śląskiej ( wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdzie pracuje jako Webmaster w New York City Department of Design and Construction).
Korespondencja między nim autorem tekstu trwa od lat

5.12.2011 Chorzów
Janusz, jakby cię gdzieś wcięło. Nie dajesz znaku życia od 2 tygodni. Wiem, że masz teraz sporo nowych obowiązków - no bo bycie dziadkiem to ważna rzecz, ale od czasu do czasu mógłbyś coś skrobnąć. Tyle ważnych rzeczy dzieje się na świecie, a my nawet o tym się nie zająkniemy. U nas na prawicy podział, ale ludzie i tak wiedzą swoje. To co opowiadają ci nawiedzeńcy, chyba już nikogo nie wzrusza. Szkoda tylko, że nasi dawni koledzy z pierdla, jakby ciut powariowali. Opowiadają takie dyrdymały, że czasami zastanawiam się, czy to ci sami faceci z którymi siedzieliśmy w internacie. Piliśmy kawę i dyskutowaliśmy o wolnej, i niepodległej. Dziś patrzę z wielką żałością na nich. -Chłopie zwariowałeś? Czy ty nie widzisz, że robisz z siebie pajaca, że gadasz takie brednie o jakich świat nie słyszał? No, ale to już ich sprawa. Powiedziałem ci kiedyś, że polityka to śmierdząca rzecz i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Że białe jest czarne, a czarne jest białe - jak gaworzył kiedyś w sejmie ten nasz polski nieszczęśnik. Nigdy, ale to przenigdy nie dałbym się w to wciągnąć i robić później to co każe prezes, przewodniczący, albo jakiś prezydent czy inny kacyk. Kiwać jak koń głową? Bez honoru? Nigdy.(…)
Mówiłem ci w Uhercach jak to jeszcze za komuny zadałem swoim kolegom z radia pytanie, kiedy wreszcie przestaniemy robić to wszystko, co jest na rękę komuchom. To było już po założeniu Solidarności. Za to dostałem naganę, bo podobno obraziłem naczelnego mówiąc, że knuje on za plecami dziennikarzy z partyjnymi aparatczykami. I to też przyczyniło się do mojego internowania. - Oj, trudno było ówczesnemu naczelnemu z panem - powiedział mi na przesłuchaniu ubek.
Zapytałem na tym zebraniu ogólnym, wówczas, czy nie wstydzimy się spojrzeć w lustro tak właśnie postępując? Była cisza, nagle bach, nagana i jeszcze mi powiedzieli, że nie za takie rzeczy ludzi z tej instytucji wyrzucali. Czyli mówiąc krótko - miałem szczęście.
Dobra, pisz co u Ciebie, Jolki i Myszy. Szczęśliwej mamy. Trzymaj się ciepło. m

6.12.2011 Nowy York
Sorry, ale faktycznie jestem zalatany. Mieszkamy teraz we własnościowym Cooo-ie - to mieszkanie korporacyjne, które sporo kosztuje. Trzeba być zweryfikowanym, aby takie mieszkanie dostać. A jak działa weryfikacja? Wyobraź sobie, ze Madonna nie została zweryfikowana i nie dostała takiego mieszkania. Bo Coop nie chciał.

Oczywiście wiem, co się dzieje nad Wisła i Brynicą, i powiem ci, że współczuje. Te krzyki i nawoływania do lepszej, mocarstwowej Polski śmieszą mnie, i przecież nie o taki kraj walczyliśmy. Cholera, okrągła rocznica, 30 lat jak nas zapudłowali? Jak tak siedziałem przed laty już w swoim domu, tutaj w NY nad tą paczką co mi ją przysłałeś, paląc Sporta, czytając Trybunę Robotniczą, pijąc Stołową i zagryzając chlebem posmarowanym Paprykarzem Szczeciński to myślałem, czy wy kiedyś będziecie żyć normalnie? Czy tam można żyć normalnie? Czy to, że zamknęło się nagle w te noc grudniową kilka tysięcy ludzi dosłownie za nic, nie może się powtórzyć. Patrząc z boku, przeraża mnie to co czytam i widzę. Ale ty jakoś nie przejmujesz się tym, wnioskuję z tego co piszesz. No to dwaj do przodu. J.

6.12.11Chorzów
Łukasz, odezwij się od czasu do czasu. Wiesz, że mama denerwuje się jak nie dzwonisz. No i przywieź te opony zimowe. Jakoś się jeszcze w garażu zmieszczą. Hej. Ojciec

6.12.11 Siemianowice
Będę jutro wieczorem. Wezmę opony i przywiozę też telewizor dla Magdy. Trzym się. Łukasz

6.12.11 Chorzów
Hej Madzik. Łukasz przywiezie dla ciebie telewizor, więc jak pojadę do Krakowa to ci go podrzucę. On oczywiście musiał sobie kupić plazmę, bo ten był za mały. A jak w pracy u pani manager? Dajesz rade? Wszystko w porządku? Pozdrów Kubę i puknij palcem w akwarium. Niech pirania wie, że też o niej pamiętamy i niech się cieszy, że nie jest karpiem. Do zobaczenia. Tato

7.12.11 Chorzów
Witaj. Jak to dobrze, ze jednak nie żyje tak do końca w chorym kraju. To co się teraz dzieje zmusza doi myślenia o niedawnych wyborach. Przecież gdyby… no tak, wygrał Kaczyński i spółka to może dziś jakieś myśląco podobne istoty mówili by mi jak ja mam żyć i umierać, z kim gadać, co robić i kiedy mam się spowiadać. No a nie O-Take Polskę walczyliśmy. My wszyscy, którzy śpiewaliśmy za kratami przez wiele dni i miesięcy: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie. A dziś to się wszystko tak zglajszachtowało. Aż przykro patrzeć. Pamiętasz Włodka R. taki mały konus, nabity w sobie. Przyszedł kiedyś do celi z krzyżem, który zrobił z nogi od krzesła. Masywny był to krzyż. Powiedziałem - Po co on taki masywny. - Bo jak będzie trzeba to nim można się bronić i nawet zabić, tych skurwieli z ZOMO jak przyjdą. - Zwariowałeś, krzyżem zabić? - Jak będzie trzeba to i krzyżem!
No i masz, dziś i od wielu miesięcy wojujemy krzyżem i z krzyżem. Dasz wiarę. Janusz, czy to normalne? Przecież ludzie nie potrafią się w tym odnaleźć? To jakaś paranoja? Schizofrenia narodowa. Hej m

7.12.11 NY
Nie przejmuj się tym za bardzo. Rób swoje i bądź człowiekiem. Ale teraz zawilca ci zasunąłem. Ja ci radze, który, jak musiał wyjechać, bo - jak wówczas mówiłem, czułem to przez skórę - murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść. To nie była łatwa decyzja, ale puściłem się na głęboką wodę i musiałem sporo się nawiosłować, żeby nie utonąć. Ci którzy nigdy nie emigrowali, nie musieli - w życiu tego nie zrozumieją. Kiedy patrzę na to co się wydarzyło 30 lat temu, czyli na tę grudniową noc i to wszystko co po niej nastąpiło, nie chce mi się wierzyć, że to faktycznie miało miejsce. Że ktoś przyszedł, wyważył drzwi i zamknął nas na 7 miesięcy bez wyroku. Za to, że chcieliśmy, kurde blade, demokracji. Że nie chcieliśmy mieć za brata Rosji, a aparatczyków chcieliśmy zagnać do normalnej roboty. No to wsadzili i zamknęli nas do więzień. Polacy Polaków. Taki sobie zgotowaliśmy los. Wówczas wszyscy byli z nami, a teraz czytam, że przeszło 60 % Polaków uważa, że stan wojenny był konieczny, a Jaruzelski okazał się wielkim patriotą, bo nie dopuścił do rozlewu krwi. Stary, nie potrafię myśleć już chyba po polsku, wkurza mnie to wszystko i nie chce o tym pisać. (…)
Wnuczek się uśmiecha i wali dziadka po pysku. Czy ty wiesz jakie to uczucie? Ja, stary chłop wzruszyłem się jak dziecko. Kto by pomyślał. Janusz

8.12.11 Kraków
Tato, nie podoba mi się to wszystko. Szkoda, że nie zagłosowałam na Palikota, bo widzę, że marazm okrutny i w dalszym ciągu smuta wielka. Przyjedziesz to sobie pogadamy, staruszku. Kocham cię. Magda

8.12.11 Siemianowice
Ojciec, czy będziesz jutro w domu? Chciałbym abyś mi opowiedział jak to było z tym internowaniem dokładnie, bo Jacek nie wierzy, że was tak, ot sobie, zamknięto i trzymano bez wyroku. Teraz, mówi, przestępcy mają takie prawa, że głowa boli, a przedtem co - nic. Jak mu mówiłem, że jako 3 latek byłem u Ciebie i nie mogłem z tobą być dłużej niż godzinę na miesiąc, to on mi, że zwariowałem. Jego starzy są starymi komunistami. Ojciec był dyrektorem to wiesz, musiał być w partii i dlatego on taki niedouczony. Coś mi się przypomina czasem z tych naszych spotkań. Kiedy grałem na tym maleńkim saksofonie, był chyba fioletowy, i chodziliśmy po takim długim korytarzu. No i że jak wróciłeś to nie chciałem cię puścić do "lekarza" bo to mi się źle kojarzyło. Przecież mama przez cały czas mówiła, że jesteś w szpitalu, więc lekarze na mnie działali niezbyt dobrze. Może bym z nim przyjechał jak będę miał wolne i mu trochę poopowiadasz, bo aż mi się wierzyć nie chce, że on taki ciemny. Nara. Ł

8.12.11 Chorzów
Przyjedźcie jutro na obiad. Pogadamy o wszystkim. O.

9.12.11 Siemianowice
Ojciec, Jacek po tych twoich opowieściach zaniemówił. Jak wracaliśmy to tylko mi powiedział, że to nie do uwierzenia, że tak było. Że tak się zachowywali ludzie, którzy mieli strzec państwa. Tak gnoili Polaków. To, że zamknęli tego dziadka, który miał zawał i powiedzieli, że udaje i że trzeba go zamknąć, bo zagraża państwu, było dla niego szokiem. " Szok - mówił - szok. Facet z zawałem mający 85 lat zagrażał państwu. Ja pierdziele, to było wówczas życie." No i wiesz co jeszcze go zastanowiło, to, że tak troszczył się o was kościół, a i wy byliście z tym kościołem bardzo blisko. Te msze, spotkania z biskupami, opieka rodzin internowanych. A teraz - mówił - wszystko stanęło na głowie. Dlaczego my zawsze musimy się kłócić. To chyba racja, co powiedział Bismarck: Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą. Prawda i jeszcze raz prawda. Niszczymy wszystkie autorytety, niszczymy siebie. I chyba dziś nie byłby możliwy taki ruch Solidarności jak za twoich czasów. Nie wiem jak ja bym się zachował? Ale do pierdla bym chyba nie poszedł. Trzym się ojciec ciepło, bo zima idzie. Łukasz

9.12.11 Nowy Jork
Ty wiesz, że Mysz chce jechać do Polski. Mówi, że chce zobaczyć gdzie tatuś kiblował, bo za co to wie. Ten jej mąż też jest za, a jak ja się pytam co z dzieciakiem, to mówią, że babcia Jola się nim zajmie. Czyli ja mam jechać z nimi. I co, mam być przewodnikiem po Zabrzu - Zaborzu, a potem zawieźć ich do Uherców. Też wpadli na pomysł. Co o tym myślisz? Daj cynk. Janusz

9.12.11 Chorzów
Hej, to świetny pomysł. W końcu może pogadamy spokojnie, bo ostatnio mimo, że tatar był przygotowany na zakąskę i inne atrakcje też, to Cię gdzieś gnało do siostry. Tylko, że w Zaborzu jest więzienie natomiast wewnątrz nie ma po nas śladu. Żadnych dokumentów, a i ludzi, którzy nas pilnowali, abyśmy czasem za głośno nie śpiewali Roty i hymnu, bo obok szpital, pamiętasz co mówili klawisze -panowie, tam rodzą kobitki, i im te śpiewy przeszkadzają. Albo to, nie wolno zapisywać pod jakimi zarzutami siedzicie, bo dostaniecie sankcje. I to zdziwienie księdza na mszy, który powiedział kiedyś - Zygmunt, i ty tutaj? Za co? - Napisali mi, że budowałem szubienice dla komunistów. - Zygmunt, Boże, przecież ty budowałeś zawsze ołtarze na Boże Ciało.
No tak, ale o tym, to my im możemy poopowiadać bo żadnych papierów w Zabrzu nie znajdziemy. W Uhercach zresztą też nie. Byłem tam dwa lata temu i nic nie ma. Nawet świstka. Jest tylko wysoki mur, który postawili, gdy po naszym wyjściu więźniowie tez zaczęli opalać się tak jak my. Pamiętasz? Bez majtasów bo lato było wyjątkowe tego roku. No to koledzy związkowcy modlili się za nas w kaplicy, bo nie szanowaliśmy swojego ciała. Ubaw był niezły. Jak to mówiłem moim dzieciakom, to śmiali się do łez.
Ale przyjeżdżajcie. Nam odnowili blok, pomalowali nawet gustownie. No, zmieniło się to osiedle, które 30 lat temu miało być wizytówką Chorzowa, a było jak pamiętasz, tylko ciągłym palcem budowy. Bez dróg dojazdowych, za to wszędzie pełno błota.
Oj, starzejemy się Januszku. Wspomnienia, refleksje, a czas płynie. Mam nadzieje jednak na spotkanie. m

9.12.11 Chorzów
Chcielibyśmy zaprosić Pana na spotkanie poświęcone wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce, oraz namówić na osobiste refleksje z internowania. Bylibyśmy wdzięczni za szybką odpowiedz. Samorząd szkoły nr…… tel…………..

9.12.11 Chorzów
Kiedy miałoby być to spotkanie? Dla jakich klas? Proszę o odpowiedz możliwie szybko. Przemyśle sprawę MM

10.12.11 Siemianowice
Ojciec, jak będziesz mógł to znajdź ten reportaż o Wujku. Jacek chciałby go posłuchać bo tyle różnych rzeczy spada na niego, taki szum informacyjny, a tam z Sekudewicz pokazaliście jak to faktycznie było. Jak strzelano do górników i co oni wówczas myśleli i jak działali. Ta moja nowa dziewczyna, powiedziała, że się trochę ciebie boi, bo ona nic nie wie o naszej historii, i jak ją zapytasz o coś to będzie kaplica. I co ja mam jej powiedzieć? Boi się i nie chce przyjechać ze mną. Znajdź te płytę, albo będę sam albo z nią, ale do niej spoko, dobra. Ł.

10.12.11 Chorzów
To ją ucz. W końcu jesteś po politologii to możesz coś niecoś powiedzieć na każdy temat. No i jesteś moim synem, a to zobowiązuje! Dobrze, dobrze , żartowałem. Przyjedźcie, będzie miło. Zobaczysz. O

10.12.11 Chorzów
Janusz, masz adres do Wacka , bo mi się gdzieś zapodział, a prosił mnie Jasiu, który chce przygotować wieczornice o stanie wojennym w swojej szkole. A jak pamiętasz Wacuchna był w tych swoich dywagacjach o tym co będzie po rejteradzie i Wrony i Jaruzela jedyny. Potrafił jak nikt inny mówić o pięknym kraju nad Wisła, gdzie ludzie będą żyć jak w raju. Co prawda raj to mieliśmy chyba wówczas jak siedzieliśmy, bo na zewnątrz było straszno i smieszno. I ta odzywka strażnika - Panowie, nie wychodźcie, wiecie po ile teraz są kartofle? A po ile kapusta? I moje pytanie: A sznurek do snopowiązałek jest?
A jak go zapytaliśmy, za kim jest jak Polska grała na Mistrzostwach Świata z Ruskimi - to co odpowiedział: Za naszymi jestem. - Konkretniej proszę - pytał Józek - za naszymi czyli za kim? Bo chyba nie nasi nas zamknęli, ale Ruscy, a pan jest ich sługusem. No i to jego jąkanie się - Panowie dajcie spokój, jestem Polakiem, musiałem, to moja praca.
No tak, najlepiej zawsze wszystko zwalić na to, że się musi, że nie ma wyjścia, że to praca. Nie liczą się nagle pryncypia. Człowiek jest zdolny do wielu rzeczy, ale do świństwa przede wszystkim (…) Przyślij adres Wacka i ucałuj małżonkę. m

11.12.11 NY City
Wróciłem z balangi. Było nieźle, ale chyba to już nie ten wiek na balangowanie do rana. A prawie tak było. Jakąś poważną rozmowę miałem z jakimś gościem ,właśnie o demokracji. Jaka ona i czy to faktycznie najlepsze dla ludzkości. Gadaliśmy bez sensu jakiś czas, a końcu przyszła Jolka i mówi - jedziemy. Ogon pod siebie i do domu. Taksówką. I wiesz kto nas wiózł. Czech. On w pewnym, momencie mówi, że zna nasze, polskie sprawy. Że o mały włos nie przyszedł do nas z bratnią pomocą. Bo przecież takie ploty były, że Ruscy nie wejdą tylko wyślą Czechów albo enerdowców. No tylko wówczas byłaby niezła jatka. Niemcy z pomocą? Komu? No i on był skoszarowany i takie wieści dochodziły, że mogą wejść. Ale się to jakoś rozmyło. A potem uciekł do Stanów i od tego czasu jeździ na taksówce. Na początku murzyni nie zaakceptowali go, ale teraz jest o’k.
Napisałeś o raju i mistrzostwach w piłce. Faktycznie to był raj wolności to nasze internowanie. No bo gdzie można było krzyczeć bij Ruska, jak nie tam. W czasie tego meczu darliśmy się w niebogłosy, że Ruscy to kanalie, że okupanci, że my wygramy i w piłę, i w ogóle, a 20 metrów od tych naszych otwartych okien na wieżyczce z karabinem maszynowym strażnik. I nic. My zamknięci, ale wolni, a on tam z karabinem. No, sytuacja kuriozalna, kto dziś w to uwierzy? (…) Janusz

1.12.11 Chorzów
Chłopie, co ty wypisujesz. Ogon pod siebie i do domu. Bez słowa sprzeciwu? Nie wierze. Ty - taka kosa - jak mówił Wacek, do domu. Ej, to w takim razie czas nas nauczył pogody i teraz patrzymy na wszystko zupełnie inaczej. I na tamten czas, i na te teraźniejszość. Przyjedziesz, pogadamy, może nie o demokracji, a o Hindusach. Bo to bezpieczniejszy temat. Ale wiesz co jest fajne, że mimo odległości, mimo upływu lat ciągle rozumiemy się jakby w pół słowa. Lepiej niż z sąsiadem czy kumplem z pracy. Że nam się poglądy nie zmieniły i mamy to samo spojrzenie na to co wokół. Chociaż ty w niujorku, a ja w Wielkich Hajdukach.
Pamiętasz jak opuszczaliśmy internat? Jak nam śpiewali na drogę ci, którzy zostają. Jak mówiliśmy - ideałów nie zdradzimy. I poszliśmy z torbami pełnymi konserw, bo świat o nas pamiętał i puszki przysyłał, a i czekoladę i kawę takoż. A potem ten nocleg u gospodarza i chęć pójścia pod kratę o siódmej, kiedy ci co zostali mieli apel i śpiewali jak co wieczór. I te nasze kobiety, które po nas przyjechały rzuciły się na nas jak Danuśka na Zbyszka mówiąc - już nigdy was nie oddamy. No scena trochę śmieszna z dzisiejszej perspektywy, ale wówczas pomyślałem sobie - Jezu, jaki ten świat zwariowany? Mam 30 lat i nic przed sobą, a za sobą więzienie i kraty. Co będzie jak wrócę? Gdzie będę pracować, czy będą mnie zamykać co miesiąc, jaki los czeka mojego syna. Janusz, to były pytania fundamentalne, a odpowiedz mogłaby być tylko jedna - zresztą to powiedziałem Krystynie - dopóki będę pracować, tutaj, jako nawet zwyczajny śmieciarz, pomagier mechanika czy listonosz - to nie wyjadę. Bo nikt mnie z mojego kraju nie wyrzuci. Niech ci co wysługują się obcym sp….. ja nie wyjadę. Jeżeli mnie będą zamykać przy okazji 3 go Maja, 11 Listopada - to to jakoś przeżyje. Ale był taki czas, mówiłem ci ostatnio jak byłeś, że miałem już dość i żałowałem, że jednak stąd nie wyjechałem jak ty. To był bodajże rok 87, szaro, coraz bardziej smutno i żadnego światełka w tunelu. I tak staliśmy na przystanku jesienią, czekając na kolejny autobus, który nie wypadnie i żałowaliśmy, że tutaj jesteśmy. Ty pisałeś o nowym domu, pracy, samochodzie. A ja czekałem na malucha, którego w przedpłatach miałem dostać 4 lata temu. Żal za utraconą młodością, perspektywami. Wiele niewiadomych. Takie mnie refleksje nachodzą zawsze jak się zbliża grudzień, jak robi się na dworze szaro buro. Stracone złudzenia - powiedział mi kiedyś Łukasz - do czego doszedłeś, co masz, czy było warto? Było - powiedziałem - a co mam? Może niewiele, ale mogę spać spokojnie i nie musze bać się swojego odbicia w lustrze. To czasami najważniejsze. (…) Jak przyjedziesz to poczytamy ten pamiętnik, który pisaliśmy w Uhercach. Znalazł się. Ktoś w przypływie dobrego nastroju wrzucił go za szafę. Teraz demontowaliśmy ją i patrzę, jest. Czyli wrócimy do Przygłupa Uherzeckiego, choroby nerwowej Józka i jego zatrucia lekami, przecinania brzucha przez Krzycha i tych naszych spotkań z klawiszami, którzy czasami byli ludzcy, a czasami świnili się okrutnie. No, ale jak pisałem - czas na uczy pogody. A pogoda, mimo, jesieni u nas ładna. Pozdrawiam i cię i twoją rodzinę. m

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!