Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mitologia po śląsku, czyli jakie istoty zamieszkują lasy, pola, zapiecki, kopalnie i skradają się do chałupy nocą. Nie gaście światła!

Aneta Kasprzyk
Aneta Kasprzyk
Katowickie Beboki to stworki przemiłe i pełne uroku. Nie mają już nic wspólnego ze straszydłem o diabolicznych cechach, które wyobrażano sobie jako małego kudłatego człowieka z kijem w ręku. Dawniej innym przedstawieniem Beboka był olbrzym z nienaturalnie dużą głową, końskimi kopytami i ogromnym workiem do którego wrzucał niegrzeczne dzieci. Choć istniały wyobrażenia na temat jego wyglądu, nikt go nigdy nie widział, bo siedział w ciemności. Dzieci straszono Bebokiem, żeby nie wchodziły do sieni, kiedy jest ciemno.
Katowickie Beboki to stworki przemiłe i pełne uroku. Nie mają już nic wspólnego ze straszydłem o diabolicznych cechach, które wyobrażano sobie jako małego kudłatego człowieka z kijem w ręku. Dawniej innym przedstawieniem Beboka był olbrzym z nienaturalnie dużą głową, końskimi kopytami i ogromnym workiem do którego wrzucał niegrzeczne dzieci. Choć istniały wyobrażenia na temat jego wyglądu, nikt go nigdy nie widział, bo siedział w ciemności. Dzieci straszono Bebokiem, żeby nie wchodziły do sieni, kiedy jest ciemno. pixabay, MAG, Lucyna Nenow, Arkadiusz Ławrywianiec, 123 rf. Wikipedia
Za czyją sprawą w chałupie się nie darzy i dlaczego do chrztu świętego nie można dziecka spuścić z oka? Mieliście okazję usłyszeć: "ty podciepie", wiecie skąd wzięło się to powiedzenie? Przedstawiamy mitologię po naszemu, czyli przypominamy jakie istoty zamieszkują lasy, pola, zapiecki, kopalnie i skradają się do chałupy nocą. Będzie o tym jak rozmawiać ze Skarbnikiem, czy trzeba się bać świetlnych ogników na rozstajach dróg, dlaczego żabę z domu wynosimy na łopacie i że przy rzece lub stawie warto zaopatrzyć się w różaniec. W galerii śląskiego Bestiariusza znajdziecie porady, jak uchronić się przed grasującymi w regionie stworami. Koniecznie obejrzyjcie też film o Utopcu nagrany w Bytomiu nad stawem Brandka przez Teatr Trip, młodych twórców projektu edukacyjnego Stwory i Potwory. Utopiec godo w nim po śląsku!

Czy Wasz Opa lub Oma opowiadali o spotkaniu z Utopkiem, Skarbnikiem, Diabłem? Śląsk to swoisty tygiel kulturowy, gdzie stykają się ze sobą wierzenia słowiańszczyzny z niemieckimi opowieściami; legendy z Zagłębia czy naleciałości z Małopolski. Jak Ślązacy oswajali strach? Jak w każdej mitologii, ludzie tworzyli charakterystyczne demoniczne postaci, które ochraniały lub szkodziły. Śląskie stwory i potwory pomagały wychowywać dzieci, ułatwiały rozumienie świata, tłumaczyły zjawiska atmosferyczne i bieg rzeczywistości. Opowieści o nich dawały wiele praktycznych wskazówek, jak ustrzec się przed niebezpieczeństwem. Poznajcie bestiariusz dziwadeł i widziadeł rodem ze Śląska. Zajrzyjcie do porad w galerii i posłuchajcie na filmie jak z gwarą śląską radzi sobie Utopiec.

Nade wszystko Beboki. Te katowickie zostały oswojone

Opowieść o śląskich potworach musowo rozpocząć należy od Beboka. Prawda, że go znacie? Wszyscy słyszeli o nim w dzieciństwie. To jeden z najpopularniejszych śląskich demonów i określenie odnoszące się do wszelkich strasznych istot czyhających w zakamarkach domostwa. Bebok to innymi słowy straszydło. W innych regionach Polski znany jako Bobo. To zazwyczaj niska, złośliwa postać, z kopytami zamiast nóg. W ręku trzyma kij, którym okłada niegrzeczne dzieci. Kiedy dziecko jest nieposłuszne, rodzice straszą go Bebokiem. Pojawia się zwłaszcza po zachodzie słońca, tam gdzie bajtle po zmroku nie powinny wchodzić, czyli na strychu, w piwnicy. Nazywany jest też często duchem zza drzwi. Niegrzeczne dzieci porywa do wirka, wynosi w nieznane i okrutnie okłada kijem.

- Bebok (inakszy Babok abo Bobok). We ślůnskich wjerzyńach ludowych bandurek, kery mjyszko kole chałpy. Mo uůn wartować, coby bajtle ńy smykały śe po chlywach a masztalńach. Bebok je (nojczyńśći we Gůrnym Ślůnsku) bandurkym, kerym fatry straszům bajtlůw. Bebok mo kole půł myjtra, mjast szłapůw mo kopyta a dycki trzimje we garśći kryja kerům pjere bachory - tłumaczy Wikipedyjo.

Ta istota śląskiej mitologii u współczesnych Ślązaków doczekała się znacznego ocieplenia wizerunku. Za sprawą artysty Grzegorza Chudego, a w zasadzie jego córki, która kiedyś poprosiła go aby namalował jej Beboka, zadomowiły się na ulicach Katowic. Wcale nie przypominają diabolicznych stworów z dawnych klechd, budzących grozę. Są przemiłe i sympatyczne. Po prostu się ucywilizowały.

Jak podawać Skarbnikowi jedzenie i czego nie wolno robić w królestwie ducha podziemi

Jednym z najpopularniejszych śląskich duchów jest oczywiście kojarzony z górnictwem Skarbek lub Skarbnik. Nigdy nie był utożsamiany ze złym demonem, chociaż mógł górnikom uprzykrzać życie. Jego głównym zadaniem była ochrona skarbów podziemnych i pracowników kopalnii. Skarbnikowi zawdzięczano cudowne ocalenia górników. W regionie znane są opowieści górników, w których powtarzają, że udało im się wychodzić na powierzchnię, bo zobaczyli Skarbka z latarką, który wskazał im drogę i wyprowadził z rejonu zagrożenia. Opowieści o duchu podziemi przywędrowały na Śląsk razem z górnikami pochodzącymi z terenów dzisiejszej Austrii i Bawarii. Na Śląsku Cieszyńskim nazywają go mianem Pustecki. Dawniej starzy górnicy często radzili swoim młodszym kolegom po fachu, jak należy postępować pod ziemią, aby nie rozdrażnić Skarbnika i jak postępować, gdy ten czegoś zażąda. Jeśli nie spełniło się takiej prośby, groziło to co najmniej kalectwem. Jeśli ciekawi jesteście jak na przykład podawać ogień do fajki Skarbnikowi, zajrzyjcie do opisu w galerii.

Dlaczego jak najszybciej należy ochrzcić dziecko? Bo czyha na nie Podciep

W rodzinie urodziło się dziecko o nietypowej cesze lub znacznie odbiegające wyglądem od rodziców i rodzeństwa? Na Śląsku od razu wiedziano, że to Podciep.

- Prasłowiański śląski demon, odpowiednik boginki, bogunki lub mamuny, podmieniający niemowlęta, śląska nazwa odmieńca, podrzutka. Istota mogąca zaszkodzić dziecku lub pejoratywne określenie kogoś - tak definicję Podciepa tłumaczy Wikipedia.

Stąd Podciep jest na Śląsku czasami nazywany podciepkiym, odmiyńcym albo domowym dioblikiym. Stwór ma ogromną bezwłosą głowę, jest niewielkiego wzrostu. Udaje niemowlaka, a potrafi chodzić, biegać. Cechuje go też wyjątkowo duży apetyt, dlatego wyjada zapasy z piwnicy, lodówki czy strychu. Jest stworzeniem niebezpiecznym. Trzeba bardzo uważać, gdy na świat przychodzi dziecko. Demon czeka na moment, aż matka zostawi na chwilę niemowlaka. Wtedy wyciąga noworodka z łóżka, chowa go w szafie lub pod łóżkiem, aby później wywlec do lasu, na pole, a samemu zająć miejsce dziecka. Wtedy matka karmi go piersią, myje, przewija, ubiera w czyste ubranka, okrywa, śpiewa mu piosenki, wychowuje jak własne dziecko, nie wiedząc że opiekuje się Podciepem. Wszystko wychodzi na jaw, gdy dziecko podrasta i nie dość że jego wygląd budzi kontrowersje, to już wiadomo po zachowaniu, którego nijak utemperować nie można, że to podrzutek.

- Ty Podciepie - krzyczały dawniej na szczególnie niesforne dzieci śląskie matki.

Istnieje wiele tłumaczeń na to, skąd wziął się demon. Najbardziej popularne popularne było to mówiące o podrzutkach, kiedy jedno z dzieci w rodzinie różniło się od pozostałych kolorem oczu czy włosów, a przede wszystkim zachowaniem. Podciep miał praktyczne zastosowanie. Dzięki wierze w niego, matki czuwały na swoimi dziećmi w przypadku zadławienia czy zaziębienia. Uważano też, że po chrzcie dzieci są chronione przed demonem. Do czasu tego sakramentu, rodzice nie mogli nawet na chwilę spuszczać dziecka z oka.

Co Utopce trzymają w słoikach i jak się przed nimi ustrzec

Czy ktoś z Was przypomina sobie opowieści z dzieciństwa podczas których kulił się ze strachu przed potworem z mokradeł? Dobrze pamiętacie - mowa i Utopcu. Swoje wcielenia miał w wielu regionach Polski, a nawet Europy. Nazywany był Topielcem, Topnikiem, na Śląsku Cieszyńskim Rokitkiem a w Niemczech Wassermanem. Utożsamiano go również z Wodnikiem. W zależności od regionu, miał też nieco inne wyobrażenia. Na Śląsku przedstawiano go najczęściej jako barwnie ubranego mężczyznę, np. w czerwonych rajstopach, ale już w Zagłębiu Utopca wyobrażano sobie jako wysoką, odzianą na czarno postać. Obydwu łączyła jedna cecha: wylewająca się z rękawów woda. W innych przedstawieniach Utopce przybierały postać wysokich, bardzo chudych ludzi o oślizgłej, zielonej skórze, z dużą głową i ciemnymi lub zielonymi włosami.

- Szczególną ostrożność przy wodzie zachowaj, by Utopca w porę spostrzec. Pomylić się sposobu nie ma, bo brzydki on okrutnie i do ludzi nie podobien. Gdy więc mokrego stwora obaczysz, co głowę ma wielką zielonymi włosami zdobioną i odnóża jak patyki cienkie – uciekaj człeku, by śmierci w odmętach nie ponieść. Gdy zaś ostrożnym nie dość będziesz i wodnicy dasz się złapać, ciepnij jej różańcem w oczy, a bestię precz odgonisz - można przeczytać w kronikach z XIV wieku.

Według jednego z wielu wierzeń Utopce to duchy zrzucone z nieba, zamieszkujące tereny podmokłe. Inne podania mówią, że Utopce rodziły się z dusz topielców i poronionych płodów. Na Śląsku szczególnie dobrym miejscem do bytowania stworów były tereny zwane „Żabim krajem", odpowiadające powierzchni dzisiejszego powiatu bieruńsko-lędzińskiego, ze względu na występowanie na tych terenach licznych mokradeł i nieistniejącego już Wielkiego Stawu Bieruńskiego. Z tym wodnym straszydłem wiązano wszelkiego rodzaju tragedie, jakie zdarzały się nad zbiornikami wodnymi.

- Podobnie jak wodniki zamieszkiwały wszelkie zbiorniki wodne, studnie, przydrożne rowy i topiły ludzi oraz przechodzące przez wodę zwierzęta. Odpowiadały także za wylewy rzek oraz zatapianie pól i łąk - czytamy w wydaniu "Śląskiej mitologii".

Te demoniczne postaci można też było ujrzeć na brzegu zbiorników. Bowiem podczas nowiu księżyca Utopce wychodziły na brzeg. Wtedy najczęściej zwabiały do siebie ludzi. Można je było przechytrzyć i wyjść z opresji, jeśli się było dobrym w zagadkach. Stworzenia te bardzo lubiły bawić się zagadkami. Osobę próbującą oszukiwać w zagadkach natychmiast topiły, a tę która zadała im zagadkę, jakiej nie potrafiły odgadnąć, wypuszczały ze swoich sideł. Sposobem ochronny przed straszydłem z mokradeł było zarzucenie różańca na szyję tonącego. To odstraszało demona wody. W licznych śląskich opowieściach o tych stworach pojawiają się też wzmianki, że Utopce czasem zaprzyjaźniały się z jakimś gospodarzem i sprowadzały do niego na zimę. Jednym z najbardziej znanych Utopków jest wodzisławski Zeflik. Śląski pisarz Gustaw Morcinek napisał piękną baśń pt. ”O tym jak Zuzanka poszła w kumy do Utopców”. Jeśli jesteście ciekawi, co Utopce przechowywały w słojach w swoim podwodnym królestwie, zajrzyjcie do opisu w galerii. Koniecznie obejrzyjcie też film projektu Stwory i Potwory, nagrany nagrany w Bytomiu nad stawem Brandka.

Latające Strzygi i Upiory o dwóch sercach i duszach

Strzyga to zazwyczaj latający kobiecy demon o ptasich szponach, żywiący się krwią. Jednak męskie odpowiedniki też się zdarzały. Nazywany jest wtedy Strzygoniem lub Upiorem. Jak można było zostać Strzygą? Wbrew pozorom bardzo łatwo. Twierdzono na przykład, że zostawali nimi ludzie którzy urodzili się ze zrośniętymi brwiami, bo był to nieomylny znak, że posiadają dwie dusze, dwa serca i podwójny szereg zębów, z czego ten drugi był słabo zauważalny. O bycie strzygą posądzano również lunatyków i osoby bez włosów pod pachami. Strzygą był też noworodek, który urodził się z wykształconymi zębami oraz starcy mówiący do siebie. Wspólną cechą strzyg jest posiadanie dwóch serc lub dwóch dusz... Toteż stwory te umierają dwa razy. Po pierwszej śmierci stają się jeszcze bardziej łakome krwi, wychodzą z grobu i chcą ssać krew swoich bliskich, dopiero druga śmierć powoduje całkowite unicestwienie ciała i oswobodzenie zatraconej duszy. Strzygą mogło stać się po śmierci dziecko, które na chrzcie otrzymało tylko jedno imię lub to, któremu matka odmówiła piersi. Mógł nią zostać też wyjątkowo skąpy człowiek, samobójca lub dziecko, które urodziło się z dwoma rzędami zębów albo posiadało znamię na plecach w kształcie nożyc. W czasach epidemii zdarzało się, że ludzi chorych chowano do grobów jeszcze za życia. Niektórym udawało się wykopać gołymi rękami i potem błądzili z zakrwawionymi rękami, poodrywanymi paznokciami, chorzy i osłabieni, oczywiście uznawano ich za Strzygi. Przepędzano je z ludzkich siedzib.

- Strzygi ginęły zazwyczaj w młodym wieku. Gdy jednak jedna dusza odchodziła, druga żyła dalej i aby przetrwać musiała polować. Strzyga wysysała krew, wyżerała wnętrzności i latała pod postacią sowy po nocach. Zazwyczaj poza polowaniem chodziło o zemstę za krzywdy wyrządzone podczas pierwszego żywota. Strzygi potrafiły zadowolić się przez jakiś czas także krwią zwierząt. Szkodziły zbłąkanym przechodniom, ale też członkom własnej rodziny, np. zwiastując im śmierć. Powodem mógł być np. brak chrztu jednej z dusz dziecka, co uniemożliwiało opuszczenie świata ludzi. Zarówno męskie, jak i żeńskie wersje strzyg mogły wracać do swoich żyjących członków rodziny, do swoich domostw i nocami wykonywać swoje dawne obowiązki. Wpływało to na stan rodziny. Ich niewyspanie, osłabienie, bladość itd. zrzucano właśnie na działalność strzyg. Strzygonie mogły też psuć świece w kościele - opisuje stwora Bestiariusz śląski.

Na Górnym Śląsku zapisano historię powstałej z martwych kobiety, która zamieniła się w strzygę i rzuciła się na obecnych w pokoju żywych ludzi. Ponoć wbiła się zębami w brodę najstarszej mieszkanki, ale obecni mężczyźni pomogli staruszce za pomocą brony. Następnie mąż zmarłej przemienionej w Strzygę nałożył jej na głowę swoją baranią czapkę, a do ust włożył kawałek krzemienia. Wtedy Strzyga uklękła i zaraz padła nieżywa. Jakie były metody ochrony przed Strzygą, możecie doczytać w naszej galerii.

Metoda na Czarownice. Szczególnie upodobały sobie Kotulin

Wśród śląskiego bojania, wieść niesie, że kiedyś w regionie żyły, a może i nadal przebywają Czarownice. Szczególnie jako miejsce przebywania upodobały sobie ponoć Kotulin w powiecie gliwickim. Jeszcze do niedawna w Kotulinie istniał zwyczaj, zgodnie z którym nie wydawało się ani mleka, ani masła, ani niczego innego z gospodarstwa przed i po zachodzie słońca, bo jak wierzono, nieprzestrzeganie tego zakazu gwarantowało nieszczęście.

- Czarownice są bardzo mądre, umieją rozmawiać ze zmarłymi i odprawiać rozmaite czary - opowiadają mieszkańcy Kotulina.

Miejscowi wiedzą też doskonale, jak rozpoznać czarownice. To umiejętność bardzo przydatna, gdyż czarownica może bardzo zaszkodzić ludziom i zwierzętom. Na ochronę przed nimi w chlewach, oborach, domostwach wieszano święte obrazki. Inną metodą jest nabranie żaru z pieca na łopatkę, dołożenie do tego poświęconego ziela i okadzenie domu. Czarownica mogła rzucić urok. Od dawna także wiadomo, że czarownice potrafią się zmienić w żaby. Jeśli w mieszkaniu zauważono żabę, dzieci musiały zamykać usta, aby nie zepsuły im się zęby, a dorośli uważać na wszelkie choroby. Takiej żaby pod żadnym pozorem nie wolno było zabijać, ani wyrzucać z domu. Co z nią należało uczynić... doczytajcie w naszej galerii pod wizerunkiem czarownicy.

Zmora. Stworzenie, które siada na piersi i dusi

Wiara w zmory obecna była szczególnie wśród mieszkańców Górnego Śląska. Ludzie, w obawie przed zmorą starali się sobie zapewnić ochronę, albo przynajmniej zminimalizować skutki jej napaści. Jakie są patenty na przepędzenie tego demona? Chcąc spłoszyć zmorę, w pokoju gdzie się śpi, należy ustawić zamaskowane figury tak, aby wchodzącej do wewnątrz zmorze od razu rzuciły się w oczy, przestraszyły ją i ta uciekła. Innym skutecznym sposobem jest skropienie się wodą poświęconą w święto Trzech Króli. Dobrze działa także zrobienie znaku krzyża na podniebieniu, postawienie w pokoju miotłę do góry nogami lub spanie w nogach, żeby zmora zamiast usiąść na piersi i dusić, złapała nas za nogi. Co jednak, gdy zmora nocą nas dopadnie. I wtedy można się wywinąć z jej łap. Przeczytacie o tym w opisie galerii.

Śląski Diobeł. Rokita a może Godula?

Dziewiętnastowieczne górnośląskie przysłowie głosiło, że „Gdzie Pan Bóg ma kościół, tam też i przy nim diabeł karczmę stawia”. Tutaj o krok od Mefistofelesa, który czaił się na dnie kielicha Pana Twardowskiego. Ten przedstawiciel demonów mógł przybierać dowolne postacie i nosić przeróżne imiona. Nie wolno było nazywać go wprost po imieniu, dlatego w regionie pojawiały się liczne nazwy zastępcze: Kuternoga, Kozybun, Gizd lub Czorny. Diabeł śląski mógł doprowadzić do zalania całego miasta.

- To postać człekokształtna, wyraźnie jednak zdeformowana. Posiadała ona rogi, i to nawet niekiedy więcej niż dwa, a nadto ogon, przy czym nogi zakończone były końskim bądź też kozim kopytkiem. Taki diabeł chadzał nago, pokryty był czarną lub ewentualnie ciemną sierścią. Palce zaś u rąk i nóg były zakończone pazurami - opisuje postać śląskiego Czorta Marian Grzegorz Gerlich, autor opracowania na temat dawnych śląskich wierzeń.

Postać na to podobieństwo obowiązkowo musiała pojawić się podczas tradycyjnego kolędowania. Do dzisiaj obrazek takiego diabła obejrzymy w Gliwicach obok Urzędu Miejskiego przy fontannie z 1928 roku nazywanej „Trzech faunów” lub wymiennie „Trzech diabłów”. Tańczące stwory symbolizują ponoć włodarzy Gliwic, Zabrza i Bytomia, którzy jeszcze przed wojną mieli połączyć trzy organizmy urbanistyczne w jedno duże miasto, ale nie potrafili się dogadać. Wizerunek diabła można spotkać na niektórych kamienicach w Katowicach, Chorzowie czy Bytomiu. Niegdyś taka płaskorzeźba zdobiła zamek w Mosznej. Kazał ją tam umieścić magnat z rodu Tiele-Winckler. Gdy właściciel opuścił swoje włości, okoliczna ludność skuła demona, choć do dziś na budowli oglądać można inne dziwne stwory. Franciszek Tiele-Winckler podobno wzniósł swój okazały zamek przy pomocy diabła. Diabelskie powinowactwo przypisywano też innej śląskiej postaci - Karolowi Goduli, który zrobił zawrotną karierę, prowadził przeróżne eksperymenty chemiczne i w ogóle nie spożywał alkoholu. Nazywano go czartem z Rudy. Wiele opowieści o ślaskim czarcie znajdziemy w twórczości literackiej Gustawa Morcinka. w galerii przytaczamy historię diabła z Toszku.

Świetlok - nocny duch pokazujący się przeważnie na odludziu i bezdrożach

Świetlok przybierał najczęściej postać mężczyzny, który zamiast głowy ma światło z zarysem twarzy. Ta niezwykła postać ukazać się też mogła jako świetlna kula z zarysem ludzkiej twarzy lub Swietla, piękna kobieta o świetlistej aurze. Ta postać w śląskiej demonologii jest przedstawicielem dobrych, pomocnych duchów. Ukazywała się zawsze zawsze wtedy, gdy ktoś dobry i uczciwy prosił o pomoc. Pomagała zgubionym ludziom w ciemnościach, oświetlając i wskazując drogę. Często można było ją spotkać na rozdrożach dróg, w lesie, przy kapliczce. To duch pokutnika, szukający zagubionych wędrowców. Kiedy zgubimy się na szlaku w ciemnościach, warto ją przywołać. Ma niezwykłą moc - moc światła. Jednak pamiętać należy o pewnej zasadzie. Jakiej? Doczytajcie w galerii.

Czy pamiętacie z dzieciństwa jakieś historie o śląskich stworach i demonach? Podzielcie się nimi w komentarzach lub napiszcie na adres mailowy redakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo