Musioł: Grzegorz Lato jak król - nie wiedział, że jest nagi

Tego Lato z pewnością się nie spodziewał. Próżniaczo przekonany o własnej wielkości nie zauważał, że z szat dawnego sportowego króla strzępy zostały już w czasie zasiadania w Senacie, a w okresie zarządzania PZPN-em zniknęły nawet ich resztki. Rażąc brakiem kindersztuby i umiejętności poruszania się w medialno-dyplomatycznym świecie sam kruszył podstawy swojego fotela, na którym zasiadał za 50.000 zł miesięcznie. Lekceważąc parlamentarzystów w czasie przesłuchania w związku z aferą podsłuchową pozbawił się wsparcia z "góry".

Bez skrupułów poświęcając w imię własnego przetrwania Zdzisława Kręcinę stracił poparcie pezetpeenowskiego "dołu". Tocząc otwartą wojnę z Kazimierzem Greniem, któremu zawdzięczał stanowisko, dał sygnał, że pamięć ma krótką, co dla powiązanego towarzysko środowiska związkowego stanowi grzech śmiertelny. Wreszcie naraził się kibicom, m.in. zmuszając ich do opłat za przynależność do grona mającego szansę zakupu biletów na mecze reprezentacji. Oczadzony samouwielbieniem i uważający Euro 2012 za swój osobisty sukces, nie widział, że za plecami kilku ostatnich pretorianów zieje pustka.

To, co wydarzyło się wczoraj, stanowi jasny sygnał, że nawet w tak zabetonowanych strukturach, jaką stał się PZPN, możliwe są (r)ewolucje. Pytanie brzmi jednak, czy Lato został wykopany na aut w przekonaniu, że muszą nastąpić zmiany na lepsze, czy też z wyrachowania na rzecz zbudowania nowego układu.

Na to pytanie jednoznacznie odpowie dopiero wynik wyborów.

*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!