Nie będzie nowych taksówek w Bielsku i Cieszynie

Obecni taksówkarze zacierają ręce, ich potencjalni klienci nie mają powodu do radości. Bielscy taksówkarze twierdzą, że po ulicach jeździ grubo ponad 500 taksówek, choć wydanych licencji jest ponad 490.

- Wystarczyłoby 300 - uważa Grzegorz Staszek. Zwraca uwagę, że w mieście i tak już brakuje miejsc na postojach, a na kurs czeka się około 4-5 godzin.

W Cieszynie, gdzie jest 83 taksówkarzy, w tym roku 4 osoby starały się o licencję. Radni postanowili jednak, że limitu nie zwiększą. - Taksówkarze narzekają, że jest coraz trudniej - przyznaje wiceburmistrz Włodzimierz Cybulski.

Organizacje zrzeszające taksówkarzy negatywnie zaopiniowały możliwość wydania nowych licencji i złożyły wniosek, by nie zwiększać w Cieszynie liczby taksówek.

Taka sytuacja dziwi mieszkańców. - To absurd. Sam fakt istnienia takich limitów jest ograniczeniem wolnej konkurencji. Już teraz taksówkarze nie wiedzą, ile brać za kurs, a jak będą pewni, że wolny rynek im nie zagraża, jeszcze bardziej się rozpanoszą. Może wprowadźmy licencje dla piekarzy i za chleb płaćmy sześć razy więcej - argumentuje Elżbieta Kobiela z Bielska-Białej.

- Większa konkurencja to lepsza jakość usług i niższe ceny - uważa Andrzej Listowski, bielski radny, który wstrzymał się od głosowania o limitach.

Ernest Makowski, starszy specjalista Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów:
Gmina ma prawo do ustalenia limitu licencji dla taksówek. Musi wprawdzie zasięgnąć opinii organizacji zrzeszających taksówkarzy i organizacji zajmujących się ochroną praw konsumentów, ale opinia ta nie jest dla gminy wiążąca. Zdaniem urzędu ograniczanie przez gminy liczby licencji dla taksówkarzy może zubażać ofertę na lokalnych rynkach przewozu osób, a w konsekwencji działać na niekorzyść konsumentów. Jednak przepisy nie dają UOKiK możliwości przeciwdziałania takim sytuacjom.