Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niniwa Team ma już na swoim koncie ponad 5300 km! [ZDJĘCIA]

AKC
Trwa ostatnia wyprawa Niniwa Teamu. Rowerzyści pokonali już ponad 5300 km
Trwa ostatnia wyprawa Niniwa Teamu. Rowerzyści pokonali już ponad 5300 km Fot. Niniwa Team
Trwa szósty tydzień wyprawy rowerowej Niniwa Teamu. Piąty tydzień upłynął rowerzystom podróżą dookoła Morza Czarnego – w klimacie tureckim – bogatym, egzotycznym, ale jednocześnie bardzo otwartym i życzliwym dla podróżników.

Za ekipą Niniwa Team piaty tydzień podróży. W poniedziałek 29 sierpnia rowerowi niniwici przekraczają granicę Gruzji z Turcją. Idzie sprawnie, mimo prawie 40-osobowej grupy. Znamienny jest fakt, że 100 m od granicy po stronie gruzińskiej jest cerkiew. Lustrzane odbicie stanowi meczet, również 100 m od granicy, lecz po stronie tureckiej – piszą w relacjach uczestnicy.

Pierwsze wrażenia? Obawy? Radosne zaskoczenie wywołuje pierwszy kontakt z napotkanym na plaży człowiekiem narodowości tureckiej… płci żeńskiej, w kusym bikini. Dalej już tylko zapachy herbaty i niesamowite widoki gór z jednej a Morza Czarnego z drugiej strony.

Niektórzy narzekają, że w Polsce za dużo kościołów? Ilość meczetów w Turcji bije na głowę nasze statystyki! Po co tyle mówić o wierze w przestrzeni publicznej? Nie przejmują się tym muezzini nawołujący z minaretu do wspólnej modlitwy pięć razy dziennie. Mówimy o Polskiej gościnności? Zawstydziłyby nas gesty otwartości ze strony muzułmanów – podarunki spożywcze na każdym kroku, częstowanie herbatą, użyczanie noclegów, a nawet zaproszenie na wesele 37 spoconych brudasów!

Tak jest! Piątek rekompensuje deszczową i niezbyt przyjemną aurę dwóch poprzednich dni oraz sporą ilości awarii rowerowych. Na wieczór bowiem wisienka na torcie w postaci zabawy weselnej, na którą podróżników zaprasza miejscowa para młoda.

Od ich pojawienia się na imprezie dołączono stoły, zapełniono je jedzeniem, a parkiet wypełnił się ludźmi. Zabawa w całości bezalkoholowa – i tu widać różnice w stosunku do polskich tradycji. A jednak bawić się da! Nazajutrz w sobotę 2.09 normalna, wyprawowa pobudka o godz. 5.00, bo pora ruszać w trasę. Jednak Polacy też potrafią świętować, bo oto jeden z uczestników ma urodziny. To okazja do radości w grupie.

Nie zawsze jest jednak różowo. Od ponad dwóch tygodni w grupie ferment sieje grypa jelitowa atakująca kolejnych uczestników jazdy. Wyobrażamy sobie dyskomfort choroby w domu, ale na rowerze? Przemierzając nawet 170 km dziennie? To wyzwanie!
Ukojenie znaleźć można w modlitwie i mszy świętej – co podkreślają pielgrzymi. O dziwo, nikt nie piętnuje tu katolików, a nawet zdarza się, że dorośli i dzieci dołączają do ceremonii, mimo że niewiele z niej rozumieją. Co ciekawe, jeden chłopiec podczas wspólnej modlitwy złożył ręce, jak gdyby wspólnie chciał się modlić o Boże miłosierdzie dla świata.

Innym razem w czasie liturgii słowa podjechali do nas policjanci. Wyciągnęli swoje, komórki i zaczęli pstrykać zdjęcia i kręcić filmy. A to wszystko podczas pierwszego czytania, w którym św. Paweł mówi do apostołów „staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom” .

W niedzielę rowerzyści odpoczywają w dobrych warunkach, dzięki lokalnej gościnności. Dostęp do wody, trochę przestrzeni na obozowisko – to już bardzo wiele.

We wtorek a liczniku rowerzystów stuknęło równe 5000 kilometrów! Z tej okazji ojciec Tomek zarządził wcześniejszy niż zwykle koniec jazdy. Ucieszyło to szczególnie tę część ekipy, która nadal zmaga się z problemami zdrowotnymi.

Tego dnia ekipa przeprawiała się przez Stambuł. Niestety, nie udało się przedostać do Europy, ponieważ wiele czasu rowerzyści spędzili w korkach. Udało się to dzisiaj rano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!