Właśnie w piątek 7 czerwca lubliniecka policja otrzymała zgłoszenie o fetorze dochodzącym z jednego z gospodarstw w Boronowie.
- Na miejsce skierowano dzielnicowego. Na widok umundurowanego policjanta właściciel nieruchomości uciekł z terenu posesji, wykorzystując do tego tylne wyjście z posesji - informuje mł. asp. Michał Sklarczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lublińcu.
Powód ucieczki szybko wyszedł na jaw. Policjanci przeszukali gospodarstwo, na terenie którego znaleźli łącznie 13 padłych zwierząt - byków i świń. Część z nich znajdowała się już w stanie częściowego rozkładu. Wezwano służby weterynaryjne, które stwierdziły, że śmierć zwierząt nastąpiła w wyniku zaniedbania. Policjanci przeprowadzili na miejscu czynności procesowe, w trakcie których zabezpieczyli niezbędne dla postępowania dowody.
Szybko - we współpracy ze strażakami - rozpoczęli poszukiwania 67-letniego właściciela gospodarstwa. Teren przeczesywano zarówno tradycyjnie, jak i z powietrza przy pomocy drona OSP Psary. Mężczyznę udało się odnaleźć 11 czerwca w godzinach późnowieczornych.
na terenie Boronowa. Został zatrzymany, a następnie doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Lublińcu, gdzie usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
- Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności - mówi rzecznik prasowy KPP w Lublińcu.
Bez pokarmu i wody
Na terenie gospodarstwa znaleziono 8 martwych byków, 2 krowy i 3 świnie. Znajdowały się w oborze z nieusuniętym obornikiem i odchodami.
- Nie dostawały pokarmu i wody. Z poczynionych ustaleń wynika, że padły ok. 7 dni przed pojawieniem się dzielnicowego - informuje prok. Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
W związku z zachowaniem 67-latka i obawą, że będzie dalej utrudniał czynności procesowe, prokurator skierował do Sądu Rejonowego w Lublińcu wniosek o umieszczenie mężczyzny w tymczasowym areszcie. Sąd podzielił zdanie prokuratora i podjął decyzję o areszcie na 1 miesiąc.
Wcześniej 67-latek został przesłuchany. Do postawionego mu zarzutu się nie przyznaje.
- Zaprzecza jakoby miał dopuścić się znęcania ze szczególnym okrucieństwem. Stwierdził, że skradziono mu kiszonkę, którą karmił zwierzęta. Na pytanie dlaczego nie zgłosił np. do gminy, że padły, wyjaśnił, że urzędnicy i tak by mu nie pomogli - mówi prok. Tomasz Ozimek.
Zobaczcie koniecznie
Bohdan Dzieciuchowicz o sosnowieckiej prowokacji Filipa Chajzera
TYDZIEŃ Informacyjny program Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?