Józef Różański miał 69 lat. Jeszcze w środę, 5 czerwca był u lekarza rodzinnego w Centrum Medycznym Syberka. Został dokładnie zbadany i dostał skierowanie na podstawowe badania, na EKG oraz do kardiologa. W przypadku poradni kardiologicznej będzinianin usłyszał, że dopiero w październiku może zostać zarejestrowany na 2020 rok. 6 czerwca pan Józef wykonał podstawowe badania oraz EKG. Wiedział, że mają one trafić bezpośrednio do lekarza i postanowił je skserować.
Skandal w Będzinie. Lekarz nawet nie próbował reanimować pacjenta
Jednocześnie próbował dostać się do lekarza rodzinnego, ale w rejestracji usłyszał, że „zabrakło już numerków”.
- W piątek mąż zrobił jeszcze obiad, ale nie był w stanie zjeść posiłku. Powiedział, że źle się czuje i musi się położyć. Miał trudności z oddychaniem. Zadzwoniłam do Centrum Medycznego Syberka i zapytałam czy jest lekarz, który ma popołudniowy dyżur. Okazało się, że tak, więc pojechaliśmy razem z mężem. W ośrodku zarejestrowałam go, Józef miał już wtedy problemy z oddychaniem i mówieniem. Od lekarza usłyszałam jednak, że chce rozmawiać z pacjentem, a nie ze mną - opowiada Halina Różańska.
Dodaje, że męża zapytano też dlaczego przyszedł do niego, skoro jest zapisany do innego lekarza. Pan Józef tłumaczył, że w rejestracji usłyszał, że „nie było już numerków”.
- Było po godzinie 15. W przychodni byliśmy sami. Mąż usłyszał, że najpierw zostanie wykonane badanie ciśnienia krwi, a później EKG. Zabrała go pielęgniarka i powiedziałam, że oddaję go w dobre ręce... - mówi zrozpaczona kobieta. - Nie minęły trzy minuty, a przyszła zdenerwowana pielęgniarka. Rozmawiała chwilę z lekarzem, od którego usłyszałam: wieziemy męża do szpitala, karetka już jedzie - wspomina kobieta.
Rodzina relacjonuje, że gdy zespół ratownictwa medycznego pojawił się już przy panu Józefie, to ratownicy zwrócili się do personelu medycznego z przychodni: - Co wy zrobiliście? Nie podaliście tlenu? Nie zrobiliście nawet wkłucia?
Reanimacja trwała prawie pół godziny. Niestety nie udało się uratować pana Józefa.
- Lekarz z tej przychodni do mnie podszedł i powiedział: no, pacjent umarł. Po chwili odszedł - mówi zszokowana Halina Różańska. Jej córka dodaje, że ciała w ogóle nie przykryto. - Widok był koszmarny - podkreślają kobiety.
Słowa ratowników medycznych sprawiły, że rodzina złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Skontaktowaliśmy się z centrum. Zastępca dyrektora Janusz Kumor zgodził się odpowiedzieć na pytania przesłane mailem.
Centrum przedstawiło swoją wersję:
„Pacjent zgłosił się do przychodni razem z żoną i zgłaszał duszność. Został wysłany na EKG i w trakcie wykonywania badania stracił przytomność, lekarz zadzwonił po pogotowie ratunkowe. Pacjent został ułożony w pozycji bocznej i był obserwowany przez lekarza i pielęgniarkę. Pacjent cały czas oddychał i była zachowana akcja serca, tętno na tętnicy szyjnej było wyczuwalne. W chwili podjeżdżania pogotowia wystąpiła arytmia i reanimacja podjęta przez pracowników pogotowia nie odniosła skutku. W następstwie chory zmarł”.
Jednocześnie w mailu wskazano, że „w czasie zaistniałej sytuacji (w piątek, 7 czerwca) przy udzielaniu pomocy panu Józefowi nikt z dyrekcji nie był obecny (były to godziny popołudniowe). Opierając się na rozmowach przeprowadzonych z osobami obecnymi przy udzielaniu pomocy, potwierdzamy wersję przedstawioną przez lekarza udzielającego pomocy”.
Nie przegapcie
- Bielizna erotyczna z Zabrza robi furorę na świecie ZOBACZCIE
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- Wojsko wyprzedaje sprzęt w czerwcu 2019 NOWA OFERTA
- Opóźnienia na budowie S1 od Podwarpia ZDJĘCIA Z DRONA
- Wielki Piknik JSW: Tłumy mieszkańców świetnie się bawiły
- Najbogatsi ludzie w Śląskiem. Rankingg Forbes 2019
Z naszych ustaleń wynika jednak, że zespół ratownictwa medycznego zastał pana Józefa, gdy ten „leżał na boku na kozetce lekarskiej z głową przygiętą do klatki piersiowej”. Był już nieprzytomny i jak wskazali ratownicy - doszło do nagłego zatrzymania krążenia, a „personel medyczny poradni nie podjął żadnych czynności ratujących życie”.
Rodzina pana Józefa była zbulwersowana również inną sytuacją. - Wprost usłyszeliśmy, że mamy zabrać ciało, bo trzeba zamknąć przychodnię - podkreśla rodzina mężczyzny.
W mailu od centrum przedstawiono nam dwie wersje: „Nieprawdą jest aby lekarz i pielęgniarka ponaglali do jak najszybszego zabrania ciała mężczyzny z centrum” oraz... „Nie sądzę, aby ktokolwiek ponaglał rodzinę żeby zabrano ciało mężczyzny.”
Śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny wszczęła Prokuratura Rejonowa w Będzinie, a należy wskazać, że nie każdy zgon w przychodni lub szpitalu wiąże się z takimi działaniami prokuratury. W tego typu przypadkach śledczy muszą podejrzewać, że doszło do nieudzielenia pomocy lub błędu w sztuce lekarskiej.
- Zlecono sekcję zwłok, czekamy na wyniki. Śledztwo jest w początkowej fazie - przekazała prokurator Monika Jankowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Będzinie.
Dodała, że śledztwo jest prowadzone w kierunku nieudzielenia pomocy.
**Obserwuj autora na Twitterze TWITTER_FOLLOW https://twitter.com/PatrykDrabek
**
MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected]
DZ24 WIADOMOŚCI CZYTELNIKÓW I INTERNAUTÓW
Zobaczcie koniecznie
Jakie auta kupują Polacy?
Co zmienia Konstytucja Biznesu?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?