Diagnoza potwierdzająca przerzuty nowotworu to każdorazowo ogromny wstrząs dla pacjenta. Podwójny, jeśli dowiaduje się, że nie może skorzystać z leczenia refundowanymi dotąd lekami. Takiej właśnie próbie zostały poddane pacjentki cierpiące na nowotwór HER-2 dodatni, u których pojawiły się już przerzuty do ośrodkowego układu nerwowego. Lekarze od maja nie mogą stosować u nich terapii preparatami Kadcyla i Lapatynib, bo nie przewiduje tego zmieniony program lekowy.
Aktualnie szacuje się, że co piąta Polka z nowotworem piersi cierpi na tę agresywną postać raka. HER2 dodatni szybko się rozwija i najczęściej daje przerzuty na inne narządy. W 2019 roku ten podtyp raka miało 20 proc. chorujących na raka sutka.
Nie przeocz
Oddajcie refundację! Inaczej "wiele z nas umrze"
Kobiety same upomniały się o przywrócenie refundacji w mediach społecznościowych. "Jestem Ola, mam 34 lata, od ponad 5 zmagam się z rozsianym rakiem piersi - jego najbardziej agresywną postacią i jestem zrozpaczona. Wiecie, że ZABRALI NAM LECZENIE? Tak, NAM zabrali. Nam kobietom, matkom, żonom, siostrom, babciom" - napisała poruszona blogerka Aleksandra Wiederek-Barańska, która z nowotworem zmaga się od 5 lat.
"Kwalifikacje do leczenia rozsianego raka piersi wykluczają przerzuty do mózgu, a niestety występują przy nim najczęściej. Jeszcze prościej? Wiele z nas umrze. (...) I tak już skreślamy w kalendarzu każdy dzień. Odliczamy te kolejne tygodnie i mamy świadomość , że przeżyty miesiąc to sukces. Nasz i naszych onkologów. Teraz ktoś zabrał im narzędzia do walki , a nam...nadzieję - wtórowała Internautka Joanna.
Sprzeciw pań szybko przybrał formę internetowej akcji pod hasłem #OddajcieRefundację. W obronę pacjentek zaangażowali się lekarze, aktywistki i posłanki, także z woj. śląskiego.
- Odebrałam setki telefonów od kobiet, które zrzeszają się w stowarzyszeniach i klubach Amazonek czy działają na rzecz profilaktyki onkologicznej. Wszystkie byłyśmy oburzone - opowiada Katarzyna Stachowicz, aktywistka i społeczniczka, radna Sejmiku Województwa Śląskiego i inicjatorka projektu "Pokonaj Raka Piersi", która sama jeszcze niedawno zmagała się z nowotworem.
Jej zdaniem to skandal, że pacjentki muszą same upominać się o ponowną refundację terapii dających im nadzieję na życie. - Powinniśmy dokładać starań o refundację kolejnych, nowoczesnych leków dostępnych na świecie, a nie zabierać chorym dostęp do tych, które już mamy - podkreśla.
W resorcie zdrowia w tej sprawie interweniowała m.in. posłanka Monika Rosa. "Ile pacjentek rocznie, ze zdiagnozowanym rakiem piersi Her2 dodatnim, ma w momencie diagnozy onkologicznej przerzuty do ośrodkowego układu nerwowego? Jakiego rzędu „oszczędności „finansowe będzie wynosić rezygnacja resortu z leczenia tych pacjentek dotychczas refundowanymi Kadcylą oraz Lapatinibem i kapecytabiną" - dopytywała w interpelacji.
Minister zdrowia: Oczywiście przywrócimy możliwość refundacyjną
Minister Adam Niedzielski jeszcze w weekend zapowiedział na antenie RMF FM, że kwestia zostanie w tym tygodniu rozwiązana. - Zidentyfikowaliśmy, że w skali kraju dotyczy to mniej więcej 80 kobiet, ale oczywiście przywrócimy możliwość refundacyjną - zapewnił.
Zobacz koniecznie
W biurze komunikacji resortu dowiedzieliśmy się, że ministerstwo "dokona korekty treści programu lekowego w najbliższym możliwym terminie, tj. w ramach planowanego obwieszczenia na dzień 1 lipca 2021". Przy czym, jak podkreśliła Justyna Maletka z biura ministerstwa, projekt zakładanych zmian w programie lekowym był konsultowany wcześniej z ekspertami w zakresie onkologii klinicznej, został opublikowany z wyprzedzeniem (tj. 16 kwietnia 2021) i w międzyczasie ani fundacje, ani lekarze, producenci preparatów i inne podmioty zainteresowane wykazem leków refundowanych nie zgłosiły do niego żadnych uwag.
Jedna dawka leku to ok. 20 tys. zł. Stawką jest wydłużenie życia pacjentów
Zdaniem Marty Bednarek z Fundacji Rak'n'Roll, sprawa dotyczy znacznie więcej niż 80 chorych. - Wyłączenie części pacjentów z programu lekowego ma wpływ nie tylko na pacjentki, które w tym momencie nie mogą kontynuować refundowanej terapii, ale także wszystkie te, które cierpią na ten konkretny rodzaj raka piersi i nie mają jeszcze przerzutów do mózgu. One obawiają się podwójnie, bo jeśli pojawią się u nich przerzuty, nie będą miały podanego leku - tłumaczy.
Jak opowiada, pacjentki o zaprzestaniu refundacji terapii, dowiadywały się najczęściej dopiero podczas wizyty u lekarza. A samodzielne jej sfinansowanie wiąże się z ogromnymi kosztami. - Mieliśmy kiedyś pacjentkę, która przyjmowała Kadcyle i jedno podanie leku kosztowało 20 tys. zł. Dawka jest uzależniona od wagi chorego - mówi.
Jeśli jednak wierzyć zapewnieniom resortu, pacjenci nie będą musieli czekać do lipca na to, aby wznowić leczenie na koszt Narodowego Funduszu Zdrowia. - Z zapowiedzi ministerstwa wynika, że można będzie starać się o podanie leków na zasadzie ratunkowego dostępu do terapii lekowych. Lekarze zapewne będą tę opcję wykorzystywali i liczą na to, że w związku z tym zamieszaniem, wnioski będą rozpatrywane szybko i pozytywnie - opowiada Marta Bednarek, która na co dzień w fundacji zajmuje się zagadnieniami prawnymi i administracyjnymi oraz prowadzi szkolenia z profilaktyki nowotworowej.
Społeczniczka wierzy w to, że ministerstwo spełni swoje zapowiedzi. - Tak prognozuję i mam taką nadzieję, bo absolutnie nie chciałabym, aby którakolwiek z pacjentek została bez leczenia. To leczenie, które znacząco wydłuża życie tej grupie chorych - zaznacza.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?