Pawła Reka zna chyba każdy rybniczanin. Wszystkich wzruszyła historia chłopca, który zmaga się z chorobą w wyniku koszmarnej serii błędów. Nastolatek źle poczuł się na wycieczce szkolnej, a interwencja lekarska nie przyszła na czas... Po śpiączce mózgowej i porażeniu czterokończynowym Paweł nie mówi, nie chodzi, jest karmiony przez PEG i potrzebuje całodobowej opieki. Ale od niedawna bardziej się uśmiecha.
Chłopiec wrócił w lutym do Rybnika z Bangkoku, gdzie miał przeszczep komórek macierzystych. Jak przyznają rodzice – Paweł po zabiegu stał się "luźniejszy", bardziej skory do pracy. Ale komórki, które rozwijają się jeszcze przez rok po zabiegu wymagają stymulacji. Niestety w ostatnim czasie z powodu koronawirusa i zamkniętych ośrodków rehabilitacyjnych, było o nią ciężko.
- Rehabilitacje skończyły się w połowie marca. Od tego czasu nie mogliśmy mieć nawet wizyt domowych aż do początku maja. Paweł potrzebuje codziennie intensywnej rehablilitacji. Domowa rehabilitacja polegała na tym, że z żoną potrafiliśmy go tylko porozciągać, popionizować. Wiadomo że ta fachowa obsługa rehabilitantów jest inna – mówi Marcin Rek, tata Pawła.
Z Tajlandii dostali filmiki na pendrive jak radzić sobie w domu, jak ćwiczyć z Pawłem.
Gdy tylko pojawiła się możliwość i rehabilitantom pozwolono pracować, od razu skorzystali z możliwości rahabilitacji domowych.
- Natomiast od 10 maja rozpoczęliśmy z Pawłem dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny u profesora Talara w Iławie, pierwszy po przestoju rehabilitacyjnym – mówi Marcin Rek.
On sam nie chciał narażać syna, który ma obniżoną odporność. Wziął opiekę zanim na kopalni Jankowice, gdzie pracuje wybuchła epidemia koronawirusa.
- Gdy skończyły się rehabilitacje wziąłem w pracy opiekę, by go nie narażać niepotrzebnie. Wziąłem opiekę w pierwszej kolejności na żonę. Bo ona pracuje z synem cały czas, jak jestem w pracy i trochę się go nadźwiga, w efekcie ma problemy z kręgosłupem. Musiałem ją odciążyć. Opieka się skończyła, to wykorzystuję teraz urlop by być z synem na turnusie. Można powiedzieć, że wziąłem tę opiekę w odpowiednim momencie – mówi Paweł Rek.
Chwilę po tym, jak przestał pracować, na kopalni Jankowice wybuchła epidemia koronawirusa. Kopalnia jest na postojowym.
- Od poniedziałku 18 maja miałem wracać do pracy, ale udało się mi załatwić jeszcze tydzień wolnego. Zostanę z żoną i synem do końca turnusu. Nie wiadomo jak się sytuacja na kopalni rozwinie – mówi Marcin Rek, dodając, że z firmy dostawali esemesy o postojowych.
Wszystkim górnikom robią teraz testy na koronawirusa, ale pana Marcina nie ściągali, bo test zrobił wcześniej.
Z uwagi na to, że przyjechaliśmy na rehabilitację musieliśmy prywatnie wcześniej zrobić testy. Robiliśmy je w środę, a w piątek miałem już wyniki negatywne. A potem jeszcze powtórzone, bo jak przyjechaliśmy do profesora Talara to przed wejściem do ośrodka, ośrodek robił nam dodatkowe testy. Tutaj oprócz neurorehabilitacji jest też dom seniora. Dlatego zachowują szczególne środki bezpieczeństwa – dodaje Marcin Rek.
Rehabilitacja Pawła w ośrodku w Iławie potrwa dwa tygodnie.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?