MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po co nam metropolia Silesia? Oto argumenty

Marcin Zasada
Metropolia - recepta na aglomeracyjne absurdy?
Metropolia - recepta na aglomeracyjne absurdy? maciej gapinski
Po co potrzebna jest metropolia Silesia? Wyręczamy polityków PO w wyjaśnianiu sensu ustawy metropolitalnej, która trafiła do prezydenta. Oto argumenty.

Metropolia

Metropolia to szansa na rozwój aglomeracji śląsko-dąbrowskiej oraz pakiet narzędzi umożliwiający lepszą współpracę pomiędzy miastami - taką formułkę, nawet przez sen, wypowiedziałby dziś każdy regionalny polityk PO. Wszak w piątek prace nad ustawą metropolitalną zakończył Sejm i teraz trafi ona na biurko prezydenta. Co tak naprawdę ta ustawa, zakładając, że wejdzie w życie, mogłaby zmienić w aglomeracji?

Choć Platformie, sumiennie rozliczanej przez nas za niespełnioną metropolitalną obietnicę sprzed czterech lat, tym razem udało się zdążyć przed końcem kadencji, sukces na razie jest połowiczny. Nie chodzi nawet o to, jak bardzo trzeba było zmieniać ustawę w trybie „last minute”, by zadowolić stawiających kolejne warunki samorządowców. Dziś nie wiadomo jeszcze, jak metropolię potraktuje prezydent Andrzej Duda (będzie miał 21 dni na decyzję: odrzucenie, podpisanie lub odesłanie do Trybunału Konstytucyjnego), ale te obawy to skutki wyłącznie politycznej opieszałości partii rządzącej.

Inny problem dotyczy bardzo słabej kampanii informacyjnej, która mieszkańcom śląskich i zagłębiowskich miast mogłaby w prosty sposób uzmysłowić faktyczny sens powoływania metropolii. Jej brak od lat skutkuje zbiorem niedogodności, a czasem nawet absurdów, z którymi my, mieszkańcy aglomeracji, musimy się borykać. Dziś w obnażaniu ich niejako wyręczamy polityków PO. Wystarczy kilka przykładów.

30 mln powodów jednej hali

„Rozwój” i „współpraca” - te słowa rzucane w kontekście nadziei związanych z ustawą metropolitalną, to zdecydowanie za mało. Przykład nr 1, tegoroczny, z Zagłębia. W styczniu zrobiło się głośno o hali sportowej, którą chciałby budować Sosnowiec. Ponieważ o podobnym projekcie od jakiegoś czasu myśli również Będzin, prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński zaproponował, by oba miasta nie stawiały dwóch osobnych, lecz jeden wspólny obiekt ulokowany na ich granicy. Zamiast wydawać w sumie 50-60 mln zł (koszt dwóch hal), oba samorządy złożyłyby się na jedną, o połowę mniej kosztowną inwestycję. Również w utrzymaniu.

W Będzinie pomysł przyjęto z zaciekawieniem, ale na tym chyba się skończy, bo halę chcą tak samo jak w Sosnowcu, ale swoją własną. Władze Sopotu i Gdańska podobne przedsięwzięcie sfinalizowały pięć lat temu - dokonano nawet korekty granic, by hala sportowa stała równo po jednej i po drugiej stronie. Nie trzeba było do tego żadnej ustawy. Ale docelowo w zarządzaniu metropolią chodzi również o stopniowe eliminowanie przeciwnego myślenia, które widać jak na dłoni w Zagłębiu.
Zaginiona obwodnica

Przykład drugi, z Katowic. Tym razem bardziej dotykający ułomności przepisów niż braku świadomości funkcjonowania aglomeracji. Katowice pracowały nad projektem obwodnicy Panewnik, która znacząco rozładowałaby ruch w tej części miasta i zapewniała sprawne połączenie z autostradą A4. Był tylko jeden problem - droga miała zahaczać o teren Chorzowa i Rudy Śląskiej. Więc, po pierwsze - Katowice nie mogły budować niczego poza własnymi granicami administracyjnymi. Chorzów i Ruda Śl. mogłyby dołożyć się do tej inwestycji, ale z punktu widzenia ich kosztów i interesu partycypowanie w katowickiej obwodnicy w dzisiejszych realiach nie miało sensu. - I ja się tym miastom nie dziwię - mówi były prezydent Katowic Piotr Uszok.

Zamiast prawdziwej obwodnicy, stolica województwa musiała remontować tzw. małą obwodnicę - drogę do A4 przez las od ul. Panewnickiej.

Jak zdrowie aglomeracji?

Przykład, jakich wiele w aglomeracji. Chorzowskie Centrum Pediatrii i Onkologii - tylko 20 proc. pacjentów szpitala to mieszkańcy Chorzowa (na jednym z oddziałów to średnio 5 proc.). Ale to chorzowski samorząd utrzymuje placówkę i ponosi nakłady inwestycyjne oraz koszty nadwykonań, czyli procedur wykonanych ponad limity zawarte w kontraktach z NFZ.

- Metropolia mogłaby też rozwiązać problem takich oddziałów jak geriatria, dermatologia czy hematologia, z którymi borykają się dziś każde miejskie szpitale. Wystarczyłoby utworzyć je w formie „metropolitalnych oddziałów”, obsługujących kilka miast. Samorządy dzieliłyby się kosztami - mówi prezydent Chorzowa Andrzej Kotala.

Takich mankamentów w funkcjonowaniu aglomeracji jest więcej. Dlaczego Chorzów i Katowice, podobnie jak Zabrze i Gliwice budują wystawne stadiony na własny rachunek, gdy mogłyby robić to wspólnie? Dlaczego, gdy w Bytomiu kończy się remont nawierzchni odcinka DK 94, dalsza część drogi prowadząca przez Piekary Śląskie nadal wygląda jakby co dnia jeździła tamtędy brygada pancerna? O legendarnym odśnieżaniu DTŚ przez miasta, które przecina trasa, nawet nie wspominamy…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!