Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstańcy śląscy, spocznij! Śląsk zapomina

Teresa Semik
arc
Wydaje się to niemożliwe, ale jest faktem, że po blisko stu latach od powstań śląskich istnieją archiwalia nietknięte jeszcze ręką badacza

Wprawdzie na temat powstań śląskich ukazało się w latach poprzednich sporo publikacji, ale nie zmienia to faktu, że praktycznie zamarły badania powstańczoznawcze w latach 90. ubiegłego wieku. Wraz ze śmiercią ostatnich powstańców śląskich. Mimo szumnych zapewnień, że w czwartym kwartale 2015 roku ukaże się pierwszy tom Archiwum Powstań Śląskich, nic takiego się nie stało. Nikogo też to nie zmartwiło w Urzędzie Marszałkowskim województwa śląskiego.

- Planowany termin zakończenia prac nad tą publikacją to rok 2017 - odpowiada beznamiętnie Przemysław Smyczek, dyrektor kultury w tymże urzędzie. Okazyjnie składane kwiaty przez marszałka śląskiego pod Trzema Powstańczymi Skrzydłami w Katowicach nie załatwiają sprawy pamięci i szacunku dla ludzi, którym Polska zawdzięcza Śląsk.

CZYTAJ KONIECZNIE ODPOWIEDŹ DYREKTOR MUZEUM ŚLĄSKIEGO:
KNAST: NIE LEKCEWAŻYMY POWSTAŃ ŚLĄSKICH

W 2005 roku, w Muzeum Śląskim, za dyrektora Lecha Szarańca, powstała dwuosobowa Pracownia Historii Powstań Śląskich, której zadaniem jest edycja tekstów źródłowych, głównie tej części Archiwum Powstań Śląskich przechowywanej w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Kierownikiem pracowni został prof. Edward Długajczyk, specjalizujący się w dziejach Górnego Śląska XX wieku, a jego współpracownikiem - Paweł Parys. Razem przygotowali do druku już trzy tomy Archiwum Powstań Śląskich.

Wraz ze zmianami dyrekcji Muzeum Śląskiego zainteresowanie pracownią topniało, przy pełnej akceptacji kolejnych marszałków województwa śląskiego, którym podlega ta instytucja kultury.

Alicja Knast, obecna dyrektor Muzeum Śląskiego, przyjęła do wiadomości „Program edytorski Archiwum Powstań Śląskich” i zapewniała „Dziennik Zachodni”, że w czwartym kwartale 2015 roku ukaże się tom pierwszy Archiwum... Krótko później napisała do DZ, że nie podtrzymuje terminu na wydanie tej publikacji, bo prof. Długajczyk poinformował ją, że „z powodu innych zobowiązań nie może się w chwili obecnej zająć korektą złożonej do druku książki”.

Prof. Długajczyk wyjaśnia: - Gdy w marcu ubiegłego roku poczułem się zmuszony zrezygnować z pracy w Muzeum Śląskim z powodu faktycznego zawieszenia prac edycyjnych Archiwum Powstań Śląskich, wszystkie sprawy związane z tą edycją przekazałem mojemu współpracownikowi, Pawłowi Parysowi. Nie wiem, skąd pani Knast wziął się pomysł, że to ja miałbym dokonać korekty pierwszego tomu, skoro już nie pracuję w Muzeum, a dr Parys dobrze sobie radzi.

Kilka dni temu głos zabrała asystentka dyrektor Knast, Urszula Mikoś, która zapewnia, że „tekst Archiwum Powstań Śląskich, tom pierwszy przeszedł już przez korektę zewnętrzną. Obecnie trwają prace związane z nanoszeniem ostatnich korekt wewnętrznych, przygotowywane są także legendy do poszczególnych haseł tematycznych i doprecyzowane pewne zagadnienia, które wymagają dodatkowych rozwinięć”. Planowany koniec - rok 2017.
Wszystkie prace w pojedynkę robi dr Paweł Parys. Tom pierwszy Archiwum Powstań Śląskich, liczący tysiąc stron bez indeksów, obejmuje wydarzenia od wybuchu pierwszego powstania w sierpniu 1919 roku do połowy lutego 1920 roku i odtwarza struktury organizacyjne uchodźstwa po pierwszym powstaniu śląskim. Stan osobowy jest opracowany na podstawie właśnie spisów uchodźców z powiatów: rybnickiego, katowickiego, pszczyńskiego, bytomskiego, którzy po przegranej walce schronili się w obozach po polskiej stronie, w Jaworznie, Szczakowej, Zawierciu, Sosnowcu i Oświęcimiu. Chodzi o 6 tysięcy osób. Organizowano im tam m.in. wyjazdy do Poznania i Krakowa, by przed powrotem do domu wynieśli z Polski pozytywne wrażenie, mimo także nędzy, jaką wówczas ze zdumieniem odkryli w porozbiorowej Polsce. Ostatni powstańcy wrócili na Górny Śląsk w połowie lutego 1920 roku z obozu w Szcza-kowej. Niektórzy zaciągnęli się do polskiego wojska.

Dr Parys nanosi poprawki, dopisuje legendy, które pierwotnie pominięto w edycji. - Przy tego typu pracy nie ma co się spieszyć - mówi. - To jest robota benedyktyńska.

Nie ma złudzeń, pracy jest na lata. Prof. Długajczyk z Pawłem Parysem opracowali także tom drugi Archiwum Powstań Śląskich, obejmujący okres drugiego powstania śląskiego, oraz tom trzeci, dotyczący dowództwa obrony plebiscytu. Są w wersji bardzo surowej, bez legendy i korekty. Trzecie powstanie śląskie jest nietknięte, a to z tego okresu materiałów źródłowych jest najwięcej. I około 60 tysięcy powstańców. Pomieszczą się w kilku następnych tomach.

- Dokumenty są nieopisane, przemieszane, mamy trudności z odczytywaniem pisma - dodaje dr Parys, który zajął się powstaniami śląskimi także dlatego, że jego przodkowie poszli walczyć o Polskę. - Wystarczy wczytać się w te dokumenty, by zobaczyć różne postawy powstańców. Niektórzy przez cztery lata siedzieli w okopach pierwszej wojny, a po przyjściu do domu znowu chwycili za karabin, znowu się buntowali. Prof. Długaj-czyk nazwał powstania buntem oburzonych. Powstańcy wiedzieli, co mają w Niemczech, ale postawili na wyidealizowaną Polskę i niektórzy na tym stra-cili.

Dr Parys te narodowe zrywy nazywa powstaniem rodzin, ludzi podobnie myślących. - Mamy przykłady ojców idących do powstania z synami i z braćmi. Idą całe ulice, całe familoki. Nie ma wątpliwości, że Górno-ślązacy masowo chwycili za broń, że powstańców z zewnątrz nie było wielu - dodaje. Z tych archiwów wychodzi prawda o powstaniach, o heroizmie i dezercji, o blaskach i cieniach, ale ta prawda niektórym jest niewygodna.

Wydaje się nieprawdopodobne, ale jest faktem, że po blisko stu latach od powstań śląskich istnieją archiwalia nietknięte jeszcze ręką badacza. Dotyczy to nie tylko dokumentów dopisanych w ostatnich latach do zbioru Powstania Górnośląskie w Centralnym Archiwum Wojskowym. Jak twierdzi profesor Edward Długajczyk, niemal zupełnie nie wiemy, co przechowują archiwa niemieckie.
Smutna jest zmienność pamięci o powstaniach śląskich w regionalnej historiografii i polityce. Marszałek Wojciech Saługa (PO) zachowuje się pasywnie, jakby w ogóle nie widział, że zbliża się piękny jubileusz, setna rocznica powstań. Obojętnością udowadnia, że na niego nie ma co w tej sprawie liczyć. Wojewoda Jarosław Wieczorek (PiS) przejął rolę rzecznika polityki historycznej, zorganizował sesję naukową na temat powstań, ale to wszystko.

Badania naukowe, publikacja Archiwum... kuleją z powodu pieniędzy. Starsi historycy odeszli, młodzi nie garną się do badań powstańczych. W publicznej przestrzeni o powstaniach zaczęto mówić jak o nieszczęsnej wojnie domowej, sprowadzając samych powstańców do roli strzelców imperialnych marzeń odradzającej się Polski.

Ku zdumieniu tych, którzy pielęgnują powstańcze tradycje, Sejmik Województwa Śląskiego przyjął w tym roku rezolucję, aby uszanować wszystkich uczestników zmagań powstańczych, w domyśle także Niemców. Podpisał się pod tym nawet PiS. Ciekawe, jak radni czcić będą pamięć Selbstschutzu, gdzie pojadą z wieńcami i kwiatkami.

Na swoim blogu (powstania-slaskie.eu) prof. Długajczyk napisał, że może trzeba by się zdobyć na odwagę i przetłumaczyć wspomnienia Karla Hoefera, dowódcy Selbstschutzu. Jakże czytelnik ma ocenić boje powstańców, skoro tylko zdawkowo dowiaduje się o niemieckiej sile zbrojnej i zwyczajnie trafia po tamtej stronie w pustkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!