Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRZEMYSŁAW MIŚKIEWICZ "Precz z komuną”: A czas, jak rzeka, jak rzeka płynie...

Przemysław Miśkiewicz
Kiedyś jako młody człowiek nazywałem go katem. Ale wtedy nie chodziło o upływ czasu liczony w latach. Kiedy szedłem na imprezę, dziadkowie, z którymi mieszkałem w Częstochowie na ulicy Nowowiejskiego 15, zawsze wyznaczali godzinę powrotu. Z wiekiem była ona coraz późniejsza, jednakże wciąż była. I tak te upływające minuty, zamieniające się w godziny mówiły- twój dzisiejszy czas już mija- pora do domu. A wiadomo, jak pora to wtedy jest najfajniej. Jednak upływ czasu, tego liczonego w latach, nie był wcale straszny. Najpierw zbliżał do dorosłości, w której nikt czasu już miał nie wyznaczać, a po sierpniu 1980, dodatkowo miał przybliżać do wolności.

Muszę się wyrobić z czasem, to niezbyt prawidłowe językowo powiedzenie zaczęło mi towarzyszyć, kiedy zacząłem pracować.
Dziś też miałem z czasem kłopot. Przygotowywałem tekst na wystawę: „Katowice w drodze do Niepodległości” i ostatnią tablicę zrobiłem dosłownie przed wyjazdem na lotnisko. Ale też robiąc wystawę i opisując wydarzenia i bohaterów tamtego czasu, znowu sobie uświadomiłem, że czas płynie nieubłaganie, że minęło już czterdzieści lat i nie ma już Pana Kazimierza Świtonia, Tadka Jedynaka, Andrzeja Rozpłochowskiego czy Danki Skorenko.

I kiedy zastanawiałem się nad kolejnym felietonem, który ze względu na brak czasu piszę w samolocie do Lisbony, skojarzyłem, że na wystawie nie ma nic o Teresie Brodzkiej i że komu jak komu, ale jej się felieton należy. Wspaniała, skromna kobieta, która samodzielnie prowadziła dokumentację Komitetu Helsińskiego w Regionie po 13 grudnia 1981, aż do wyborów w czerwcu 89.
Jest takie powiedzenie; Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to opowiedz mu o swych planach. Przepraszam Cię Teresko, zawsze byłaś skromna, wiem, że się nie obrazisz i poczekasz. Kiedy już byłem na pokładzie samolotu, zadzwonił telefon; szczęśliwie nie wyłączyłem jeszcze aparatu. Wyświetliło mi się nazwisko Pawła Bobołowicza, którego poznałem na Majdanie: „chciałem Cię zaprosić jutro do audycji na 10 15. OK u mnie to będzie 9 15 bo będę w Lisbonie. A u mnie 11 15 bo ja z kolei w Kijowie”. Chwilę pomyślałem, rzeczywiście to było dziesięć lat temu. To już dziesięć lat.

Majdan zaczął się w listopadzie 2013 roku. Przyczyną były europejskie dążenia Ukraińców, za które płacą teraz potworną cenę. Ja trafiłem tam dopiero 31 stycznia 2014 i jak napisałem wtedy w tekście zamieszczonym później w Gazecie Polskiej poczułem się jakbym zaczerpnął świeżego powietrza po zaduchu knajpy w której czuć smród papierosów i przetrawionej gorzały. W Polsce gniły rządy koalicji PO/PSL, a tu czuło się wolność. Zresztą taki był tytuł: „Widziałem wolność w Kijowie”. Majdan stał się moją miłością, tą ostatnią, wciąż czującego się młodo człowieka, który całe życie walczy, a te zwycięstwa mimo pozoru ich osiągnięcia wciąż mu uciekają. Wcześniej jeździłem na Ukrainę, spędzałem wakacje na Krymie i w okolicach Odessy. Znałem masę ludzi, ale tu zobaczyłem zupełnie innych Ukraińców, którzy się obudzili i chcieli odmienić swoje życie.

Od pierwszych dni protestu zbieraliśmy pomoc rzeczową oraz pieniądze. Jeździły nasze transporty.
Jednak to co zobaczyłem mnie przerosło: ponad setka wielkich namiotów ogrzewanych drzewem, kapitalna organizacja, gotowanie strawy dla wszystkich w ogromnych garach. Przed masakrą jeździłem jeszcze dwukrotnie, poznawałem coraz więcej Polaków, którzy tak jak ja przyjechali tam zakosztować wolności i Ukraińców, którzy tą wolność wyrywali ryzykując własnym życiem. Namawiałem znajomych żeby jechali ze mną i oni też czuli to co ja. Podczas przemarszów przez Kijów czułem adrenalinę jak podczas zadym w Polsce lat 80. Miałem 52 lata i czułem się młody. No i stało się. Byliśmy w czwórkę, w niedzielę słuchaliśmy przemówień przywódców, w tym Kliczki, który wtedy nie mówił jeszcze zbyt dobrze po ukraiński i czytał z kartki, przechodząc chwilami na rosyjski. Koledzy z Majdanu namawiali żebym został bo we wtorek idą zająć parlament. Musiałem wyjechać, a wielu majdańców, jak widać, musiało zginąć. Dla mnie to była tragedia, non stop byłem z Nimi w kontakcie telefonicznym, dzwoniłem do posłów polskiego parlamentu, żeby interweniowali. Niektórzy nawet się starali, jednak wtedy już niewiele można było zrobić.

A jednak Majdan wygrał, co prawda pozornie i nie na długo, ale jednak tak. Ukraina straciła Krym, cześć Donbasu czy obłastii ługańskiej, ale rozpoczął się czas powstawania jednego narodu, ten proces zakończył się nieplanowanym sukcesem podczas trwającej obecnie wojny. A co się wydarzyło przez te dziesięć lat, które minęły od rozpoczęcia Majdanu? Przede wszystkim wszyscy mamy o dziesięć lat więcej. To jest niestety nieuniknione i w żaden sposób nie oszukamy czasu. Tak to Pan Bóg wykombinował i nie chce być inaczej. Wojna na Ukrainie trwa już blisko dziesięć lat. Oczywiście ta pełnoskalowa niedługo będzie miała drugą rocznicę, ale ludzie ginęli na wschodzie od 2014 roku. Ja sam mało nie straciłem życia chociaż nie od kuli tylko na skutek zakrzepicy, którą dostałem podczas dostarczania pomocy w strefie ATO czyli przyfrontowej.

Na koniec gorzka refleksja. Przestaliśmy wojnę zauważać, a zegar cyka i kat nas dopadnie. Topór jest coraz lepiej wyostrzony, a opowieści o bezpieczeństwie, bo w NATO nam nic nie grozi, można już niestety między bajki włożyć. Rosja nie jest już państwem z dykty, jeżeli chodzi o armię. Przestawiła się na gospodarkę wojenną. Ma za sobą Chiny, Indie, Iran, Koreę Północną i Turcję, która wspomaga obydwie strony konfliktu. Wszystkie te państwa są dalekie od demokracji, więc ich zaangażowanie w wojnę, szczególnie bez konieczności uczestnictwa bezpośredniego, nie będzie się spotykało ze sprzeciwem wewnętrznym. To jest blisko 3 miliardy ludzi, którzy mogą wspomóc produkcję wojenną. Czas nie działa na naszą korzyść.

Precz z komuną!

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera