Rafał Musioł: Pęknięte sportowe górnicze serca....

Związki sportowych klubów z górnictwem po politycznych i ekonomicznych przemianach mocno się rozluźniły. To odcięcie pępowiny widoczne było zwłaszcza w sferze finansowej, chociaż tu i ówdzie sponsoring ze strony spółek, tudzież holdingów, jeszcze udało się ocalić.

Tym niemniej w sferze emocji górnicza tożsamość wciąż jest bardzo silna. Nazwy klubów, skróty je poprzedzające, pielęgnowanie barbórkowej tradycji i nieodmienny szacunek dla ludzi pracujących pod ziemią to stała część sportowego górnośląskiego krajobrazu. I wciąż znajduje nowe obszary - w grudniu cała Polska zobaczyła piękne zielone koszulki Górnika Zabrze, pełne kopalnianych motywów, z wizerunkiem Świętej Barbary włącznie.

Dziś, gdy serwisy informacyjne zostały zdominowane przez tragedie w Zofiówce i Pniówku, sportowcy też mają pęknięte serca. Miniony weekend przyniósł przejmujące minuty ciszy na stadionach i w halach, żałobne opaski na ramionach oraz mnóstwo indywidualnych wzruszających gestów. Wyniki były mniej ważne niż zwykle, o czym przed meczem w Jastrzębiu powiedział w szatni kapitan tamtejszego Górniczego Klubu Sportowego. - Po prostu zagrajmy dla nich - zaapelował Kamil Jadach wyprowadzając kolegów na murawę.

- Piłka nożna, zwycięstwa są ważne, ale nic nie jest tak ważne jak życie. Jesteśmy z Wami Górnicy! Bez Was nie byłoby Górnika, bez Was nie byłoby Śląska - w podobnym duchu napisał na Twitterze Łukasz Podolski, a do niego dołączali się kibice z całego regionu.

Na kolejnych meczach obok nich już na zawsze pozostaną na trybunach kolejne puste miejsca po zmarłych kolegach-górnikach...

Cześć ich pamięci!